- Polityka
Analiza uchwały Komitetu Politycznego PiS w sprawie jedności prawicy
- By krakauer
- |
- 23 marca 2012
- |
- 2 minuty czytania
Na stronie internetowej Prawa i Sprawiedliwości udostępniono treść dokumentu będącego „Uchwałą nr 01/53/03/2012 komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości z dnia 21.02.2012r., w sprawie jedności prawicy”, dokument jest do obejrzenia [tutaj]. Uchwała jest sygnowana podpisem pana Jarosława Kaczyńskiego – Prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Treść tego aktu z jednej strony to wyraz desperacji a z drugiej prawdopodobnie dowód na najbardziej wysublimowane i pojmowane na zimno polityczne wyrachowanie, z jakim mamy w Polsce do czynienia od czasów procesów brzeskich.
Sam fakt, że pan Kaczyński zgodził się dokonać takiego manewru przed spodziewanym utworzeniem nowej partii przez pana Ziobrę – nikogo nie dziwi, jest to doskonały zabieg, chroniący prawicę przed popadnięciem w grzech proliferacji, którego konsekwencje mogą być niezmiernie długotrwałe dla tej formacji. Jednakże treść uchwały-listu, oparto o szereg tez jest na tyle ciekawa, że rodzi potrzebę dla krótkiej a siłą rzeczy subiektywnej analizy, ponieważ nie pisze jej adresat przesłania.
Już sam tytuł uchwały-listu „w sprawie jedności prawicy” jest patetyczny i rozstrzygający. No bo przecież nie chodzi o proste zjednoczenie się pod berłem nadawcy, albowiem nikt na prawicy na poważnie nie traktuje rejterady „młodych gniewnych”. Chodzi o wiele więcej, treść jest w istocie bardzo ciekawa.
Pierwsza teza – wprowadzająca do retoryki uchwały-listu głosi, że „Od paru miesięcy Polska pogrąża się w kryzysie społecznym. Większość Polaków boleśnie odczuwa pogarszające się warunki życia. Rosną ceny, rośnie bezrobocie, rośnie inflacja.” Jest to nie w pełni prawda, abstrakcyjna nowomowa oderwanych od rzeczywistości partyjnych funkcjonariuszy i to jeszcze partii mieniącej się być opozycyjną. Pusty śmiech się w człowieku zbiera jak czyta takie banały. Ponieważ np. nie od „paru miesięcy” Polska pogrąża się w kryzysie społecznym ale, od co najmniej reform prof. Leszka Balcerowicza i s-ki na początku lat 90 tych, z wybitnym przyśpieszeniem „pogrążania się” w kryzysie za czasów premierostwa pana Jerzego Buzka i jego partyjnego mocodawcy z AWS Mariana Krzaklewskiego – to wówczas wyłożono w naszym kraju szereg dziedzin funkcjonujących resztkami sił z PRL-owskiego rozpędu, mało kto pamięta emerytury, NFI, stocznie, kasy chorych i inne banały – których skuteczne uśmiercanie rozpoczęło się wówczas. Dlatego pisanie o paru miesiącach miałoby sens, gdyby autor wykazał, że chodzi o jakiś szczególny typ kryzysu lub jego pogłębienie się, a tak to po prostu zwykła papka. Cieszy zarazem, uznanie mitu zielonej wyspy – no, bo skoro pogrążamy się od kilku miesięcy, to poprzednie 4 lata rządów „obozu Tuska” było, co najmniej neutralne. Co do odczuć społecznych, to można zaryzykować stwierdzenie, że „biedni pracujący” a jest ich dominująca większość już są w trakcie wrzenia albo pełnej rezygnacji. Dlatego mówienie o bolesnym odczuwaniu może dotyczyć kawiorowej elity, boleśnie odczuwającej to, że pan premier Kaczyński zlikwidował tylko III próg podatkowy, bo mógł tez i II gi! Ceny rosną w tym kraju zawsze, bezrobocie ma charakter stałej a inflacja póki, co jest odczuwalna jedynie na koszyku dóbr podstawowych, głównie dlatego bo mało kogo stać na kupno czegoś więcej niż podstawowe produkty żywnościowe.
W pełni należy się zgodzić z tezą drugą, że obecny rząd okazuje się bezradny wobec problemów gospodarczych, jednakże to nie może być zarzut czyniony rządzącym – gdyż jest to tak jasne jak to, że świeci słońce. Równie dobrze moglibyśmy napisać, że panowie Pawlak i Tusk są „a fe!” i „ a fuj!”.
Teza trzecia o odwróceniu uwagi od zapaści finansowej przez wszczynanie walki z Kościołem, jest stosunkowo precyzyjna, – bo to istny ukłon w stronę PSL – a zarazem gra na rozbijanie koalicji, ponieważ uszanowano zdanie odrębne PSL w sprawie pomysłów pana Boniego na 0,3% z podatku dla Kościoła. Jednakże ta teza, jako oparta na nieprawdziwej przesłance jest bzdurna, albowiem to nie był zamiar rządu, po prostu tak wyszło chłopakom – przecież oni tego nie koordynują w żaden sposób, wcześniej cały naród się cieszył z „ministry” a tu nagle przycichło, i mamy klops. Widać, że PiS nie zna się na żartach, no i chyba nie posądza PO o wysoką jakość rządzenia? A na pewno tego nie oczekuje.
Teza czwarta dotycząca uporu rządu „przy absurdalnym pomyśle zmuszenia Polaków do pracy aż do 67 roku życia.” Ma charakter czysto ilustracyjny, ponieważ autor uchwały-listu w żadnej mierze się do tego „absurdalnego” pomysłu nie odnosi. Przecież można by z otwartą przyłbicą zaproponować, wprost jako alternatywę – zmniejszenie emerytur obecnym emerytom i zapisać w ustawie, że emerytura wynosi maksymalnie 33% ostatniej pensji i po sprawie. Mamy kryzys emerytalny i kryzys zadłużenia z głowy, ale mamy kryzys śmierci głodowych i plagę bezdomności emerytów. Coś za coś. Można się chyba domagać odrobiny konstruktywności w krytyce?
Teza piąta o łamaniu prawa, to stała składowa tego typu tekstów jak omawiany, albowiem nawiązuje do idei fix partii adresującej, – czyli prawa. Jednakże podskórne oskarżanie sympatycznego pana rzecznika Grasia o ostentacyjne łamanie zasad przyzwoitości w życiu publicznym jest niesmaczne, ponieważ więksi byli grzesznicy i jakoś dało się z nimi nawet być w koalicji.
Nie można się nie zgodzić z tezą szóstą, w której stwierdzono, że „Coraz liczniejsze grupy społeczne i środowiska zawodowe protestują przeciwko polityce, w której prymitywna propaganda zastępuje rzeczywistą troskę o stan państwa.” To przecież oczywiste, zwłaszcza po uwielbieniu narodowców, radykałów, kibiców i elementu na wszelkiego rodzaju manifestacje w Warszawie. Aha nie zapominajmy o branżowcach, czyli związkowcach z ostatnich reliktów przemysłu i usług publicznych w Polsce – panowie górnicy, panie pielęgniarki… oj Warszawę czeka trudna wiosna i lato. A przecież miało być święto kibiców? Smuci fakt, że PiS w swojej uchwale uznaje zasadność podziału polaków na grupy społeczne i środowiska zawodowe. Lepiej by było, żeby się odnosił do podziałów klasowych, tj. biedni – bogaci, beneficjenci – płatnicy, uprzywilejowani – pokrzywdzeni, przecież oczywistym jest, że takie jak powyżej zaprezentowany podziały to zaszłość z okresu PRL i nie można na nie dalej pozwolić – albowiem są w swojej konstrukcji sprzeczne z interesami ogółu. Mamy dość uprzywilejowanych, nie stać nas, jako społeczeństwa na ich utrzymywanie. No chyba, że się jest partią interesów poszatkowanych, najpierw się korzysta na tym, że wąskie grupy interesów – wyszatkowane ze społeczeństwa się wspiera – odbierając ogółowi, a potem z pełną troską pochyla się nad tymi, którym się bezczelnie zabrało w imię poparcia owych grup. Jest to jawne polityczne szkodnictwo, warcholstwo i brak poczucia skali odpowiedzialności za państwo. Potrzebujemy polityków, którzy uczciwie zabiorą nam wszystkim w imię prawdziwej solidarności w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość! Koniec świętych krów, koniec nieuzasadnionych przywilejów! Wiem, że wszystkim się należy i wszyscy nie mają! Ale niestety trzeba ciąć wszystkim. Jak na razie pan Jarosław Kaczyński ciął, ale bardziej bogatym, albowiem skala zmniejszenia podatków tej grupie społecznej – słynne 40% to było o wiele więcej niż marne procenty – tej szarej i niezauważanej większości! Takiego prawa i takiej sprawiedliwości ekonomicznej – dla wybranych, – bo im się należy nie chcemy. Tylko nieodpowiedzialny polityk może zachęcać ludzi do domagania się o grupowo lub zawodowo rozumiane swoje w czasie jak państwo upada!
Teza siódma mówiąca o pierwszej od jakiegoś czasu szansie na odsunięcie od władzy specjalistów od pustych obietnic – to istotna deklaracja polityczna, otóż PiS zamierza zagrać w przypadku kryzysu w koalicji na wcześniejsze wybory, ale to nie jest odkrycie Ameryki, jednakże można się zapytać a co z odpowiedzialnością za państwo? Co z reformami? Z których cześć PiS pośrednio nawet poparł (zawody regulowane). Czy pan Kaczyński ma świadomość, że kolejne wybory dzisiaj, to byłaby licytacja o to, kto skuteczniej wytropi pedofilii i homoseksualistów w Kościele oraz zabierze kościołowi więcej pieniędzy? Czy ma świadomość, że byłaby to klęska jakichkolwiek reform? Bo prędzej Kazimierz Wielki wstanie z grobu niż partie zaczną się licytować na katalogi wyrzeczeń i oszczędności – mając świadomość wyborów!
Następnie w uchwale-liście mamy do czynienia z inwokacją na temat przymiotów prometejskich Prawa i Sprawiedliwości, autor listu m.in. stwierdza: „Jedynym ugrupowaniem, zdolnym przeciwstawić się planowemu osłabianiu polskiego państwa i demoralizowaniu jego obywateli, jest Prawo i Sprawiedliwość, które scala różne prawicowe oraz centrowe nurty i środowiska. Tylko skupienie się wokół PiS wszystkich, których łączy troska o pomyślną przyszłość niepodległej Polski, gwarantuje możliwość uzyskania realnego wpływu na funkcjonowanie państwa.” Dobrze napisane, bardzo wymowne i bogoojczyźniane, a nawet jedynie słuszne i sprawiedliwe. Lepiej i bardziej dobitnie się chyba już nie dało zapodać masom wprost, że rozbijanie głosów na małe partie przy naszej ordynacji wyborczej jest samobójcze, bo traci się jako koalicja ideowa – około 30% mandatów sumując łącznie uzyskane mandaty względem sumarycznego poparcia dla wszystkich partii z danej koalicji ideowej – na które wyborcy oddali swoje głosy. W tej kwestii PiS miał już lekcje pokory wygrywając jedne i przegrywając kolejne wybory. Jednakże stworzenie z Prawa i Sprawiedliwości nieomalże ostatniej szansy na przeciwstawienie się planowemu osłabianiu polskiego państwa to lekka przesada w marketingu politycznym, albowiem brakuje ujawnienia – owych „onych”, czyli tych, co planują to „planowe” osłabianie polskiego państwa. Poza tym, należy się zastanowić, czy pisząc takie sformułowanie partia polityczna nie strzela sobie w kolano? – Bo w ramach dostępu do informacji publicznej każdy obywatel ma prawo prosić o wyjaśnienie, kim są te osoby (podmioty/organizacje) i w jaki sposób to planowane osłabianie się odbywa. Ale mniejsza z tym…
Dopełnieniem inwokacji do PiS-u jest wsadzenie palca w oko „zdrajców-łotrzyków”, różnego rodzaju odszczepieńców wcześniejszych i późniejszych – albowiem nie powinni oni „łudzić wyborców mirażami personalnych przetasowań”! Należy za to sformułowanie być wdzięcznym Prawu i Sprawiedliwości i osobiście panu Kaczyńskiemu. Albowiem, jako pierwszy polski polityk, otwarcie stwierdził, że nie należy łudzić Polaków mirażami personalnymi. Jest to rozbrajająca szczerość, na szczęście, jako Krakauer jestem zdeklarowanym i dożywotnim wyborcą pana Andrzeja Dudy i ja się łudzić nie pozwolę! A już na pewno żadnymi mirażami, Andrzej Duda ma mój głos, moich sąsiadów, przyjaciół, „towarzyszek życia” byłych i obecnych, Ojca i Matki a nawet wiernych fanów i najzagorzalszych wrogów z lokalnego Legionu Krakauerów! My się łudzić nie damy! Dość łudzenia mirażami. My przy Tobie wodzu stać będziemy! A na pana Andrzeja głosujemy z czystej sympatii, bo to wspaniały człowiek jest, wielki społecznik, autorytet i patriota – i wszystko jedno nam jest, w jakiej jest partii! Warto w tym miejscu ponownie przypomnieć, że pan Jarosław Kaczyński, jako chyba jedyny polityk w Polsce powojennej dotrzymał konkretnej obietnicy złożonej w wyborach i obniżył podatki…, co prawda głównie najbogatszym, ale liczy się, że nie łudził wyborców pustymi obietnicami!
W świetle powyższej retoryki jest oczywistą teza ósma, zgodnie, z którą: „Politycy, którzy odmawiają współpracy w ramach jednej formacji lub opuścili szeregi Prawa i Sprawiedliwości, działają na rzecz partii szkodzących Polsce.” Jest to deklaracja partii, kogo uznaje za wrogów. Mamy ich tutaj dwie kategorie: tych, którzy odmawiają współpracy w ramach jednej formacji oraz tych, którzy opuścili szeregi Prawa i Sprawiedliwości. Dwie kategorie osób działających na rzecz partii szkodzących Polsce. Czyli już nie wystarczy wystąpić z partii – zająć się żoną i dzieckiem, albo zaszyć w puszczy, lub iść do zakonu, albo zbierać szparagi na skrzydlatych traktorach w przemyśle rolno-spożywczym krajów Rzeszy Niemieckiej! O nie! To was byli działacze PiS nie zwalnia z odpowiedzialności. W uchwale sprytnie stwierdzono, że odpowiedzialność członków tej partii za troskę o nie szkodzenie Polsce jest dożywotnia! Bo chyba tylko śmierć lub choroba zupełna są w stanie spowodować, że ci odszczepieńcy, (zapewne ohydni) w swych zachowaniach – przestaną być zobowiązani! Z jednej strony to fajnie, że jest w Polsce partia, która traktuje sprawy kraju serio, stawia jasne wymagania – np. jak de facto dożywotnia lojalność, obowiązek współpracy, – ale z drugiej strony, przecież istotą polityki, a do polityków się ten fragment uchwały-listu odnosi mają prawo samodzielnie oceniać sytuację ogólną i wyciągać wnioski.
Przykład personalny nr 1 – jest wspaniały, albowiem wytyka jednej z niegodnych osób zachowanie nieprzystające do ex-polityka Prawa i Sprawiedliwości. No, bo przecież jak można wnioskować z treści, spotykanie się z premierem polskiego rządu stygmatyzuje. Oby „ta osoba” nie przyczyniła się do podziału wśród swoich – a dla premiera przeciwników. A większego dramatu chyba nie ma niż to, że niektórzy z dotychczasowych krytyków rządu ośmielą się zasilić „obóz Tuska”! Jednio słowo komentarza: porażające. A z drugiej strony, zastanawia, – dlaczego tak wielki i potężny PiS boi się „tej osoby” w sumie dość sympatycznej jak na standardy PiS kobiety? Czyżby przypadkiem ona nie miała racji? Czyżby knucie i zachęcanie do przejścia do „obozu Tuska” (strasznie to brzmi), nie jest wynikiem, aby przypadkiem samodzielnych procesów myślowych zachodzących w jej korze mózgowej? Uwaga! „ta osoba” ośmieliła się myśleć! Ośmieliła się mieć inne zdanie! Jest niebezpieczna, tak bardzo niebezpieczna, że pojedynczy przypadek – został odnotowany w tak ważnym apelu o jedność na polskiej prawicy! To może „ta osoba” powinna zostać prezesem Prawa i Sprawiedliwości? Może „ta osoba” byłaby w stanie być o wiele bardziej efektywną przywódczynią na prawicy? Może warto pomyśleć o zmianach z okazji zjednoczenia? O ile inicjatorom akcji o zjednoczenie chodzi…
Akapit dalej mamy inwokację drugą, po leciutkim wstępniaku przypominającym nam wszystkim jak w Polsce jest źle i dramatycznie, jak demonstranci się tłumią – mamy deklarację współpracy Prawa i Sprawiedliwości z przedstawicielami prawicy „którzy w trwającej dziesięciolecia działalności wykazali się zaangażowaniem i wypracowali w oparciu o głębokie przemyślenia własny pogląd na fundamentalne kwestie dotyczące współczesnej kondycji Kościoła, człowieka, obywatela, a także miejsca Polski w świecie.” Jest to konkretna oferta do licznych środowisk, widać, że prezes zaakceptował szeroki front – możliwie najszerszy. Przyjmie wszystkich pod sztandar, prawdopodobnie nawet PSL, albowiem jego działacze także mają głęboko przemyślane własne poglądy na wskazane w tej inwokacji kwestie. Jednakże zobaczmy, kto może być współpracownikiem PiS – wiadomo, że to nie dotyczy zdrajców i odszczepieńców, dla nich był poprzedni paragraf. Tu chodzi o środowiska dotychczas nieskażone współpracą, a od dziesięcioleci zaangażowane i posiadają wypracowane w oparciu o głębokie przemyślenia własne poglądy na kwestie fundamentalne. Oczywiście kwestie te to: współczesna kondycja Kościoła, człowieka, obywatela, a także miejsce Polski w świecie. Szokujące! Czyli wyznacznikiem prawdziwej prawicowej moralności dla PiS jest trwające dziesięciolecia dochodzenie do świadomości na temat wyjątkowo skanalizowanych kwestii fundamentalnych. Przy czym, warto zwrócić uwagę, że te poglądy na kwestie fundamentalne dotyczącej współczesnej kondycji instytucji religijnej, człowieka i obywatela oraz miejsca naszego kraju w świecie – muszą być wypracowane w procesie głębokich przemyśleń trwających dziesięcioleciami. Przerażające! Jakże subiektywne! Albowiem chciałbym zobaczyć tych ludzi. Czy może chodzi o jakichś wybitnych humanistów? No, bo przecież adresujemy przekaz do zatroskanych o człowieka w ogóle? A może chodzi o patriotów i państwowców, – bo piszemy o obywatelach? No ewentualnie o mających stosunek do paradygmatu globalizmu, bo mowa jest o miejscu Polski w świecie? Na pewno autorzy dokumentu mieli na myśli osoby zainteresowane funkcjonowaniem Kościoła, albowiem tą kategorię autorzy dokumentu umieścili na miejscu pierwszym. Jakie to wzniosłe, jakie to patetyczne, z jednej strony urocze a z drugiej banalne i puste. A gdzie miejsce dla ekonomii? A gdzie miejsce dla emancypacji kobiet? A gdzie miejsce dla praw osób transseksualnych i w ogóle inaczej-seksualnych? A co z ochroną zwierzątek błonkoskrzydłych? Czy te kwestie – oczywiście jak ekologia, nie nurtują kierownictw PiS? Oczywiście można wymieniać kategorie w nieskończoność no, ale po tak alegorycznym uogólnieniu legitymacji do współpracy z PiS – sprowadzeniu wytycznych fundamentalnych do spraw Kościoła, człowieka-obywatela i geopolityki, to niewiadomo jak to rozumieć. Warto będzie poznać te osoby – jak się zgłoszą, albowiem to będą musiały być niezwykli patrioci, wybitne znakomitości. Polska potrzebuje osób zdolnych do oderwania się od problemów życia codziennego a nawet najbliższego 50 lecia – a skoncentrowania się na kwestiach naprawdę fundamentalnych i zasadniczych. Z pewnością potrzebuje ich także na prawicy.
Na zakończenie naszej uchwały-listu, mamy powiedziane wprost – wracajcie koledzy partyjni. No ci, którzy opuścili nasze szeregi bez poważnych merytorycznych i programowych powodów, czyli prawdopodobnie np. pogniewali się na pana prezesa? A może profil kampanii wyborczej im się nie podobał? Zadziwia dodanie sformułowanie – „szybkiego” w kontekście powrotu. Na pewno chodzi o odebranie potencjalnych działaczy panu Ziobrze i panu Kurskiemu, którzy we swojej naiwności ogłosili datę kongresu inicjującego nową partię czy czegoś podobnego na koniec bieżącego miesiąca. Ciekawe czy to zaproszenie, także ich obejmuje? Ciekawe czy jest adresowane do pana Marka Migalskiego? Przecież w stosunku do tych polityków padły już stosowne deklaracje nie raz po ich schizmie. To się nazywa prawdziwe miłosierdzie. Jest to w pewnym sensie samoupokorzenie się pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, jednakże nie ma wyjścia, – jeżeli się teraz nie zjednoczy i nie przetrwa do wyborów – stale na ich przyśpieszenie naciskając, to już nigdy z powodów biologicznych może nie zostać premierem. Oczywiście życzymy mu długiego zdrowia, ale wiek czyni swoje. Można to rozumieć w ten sposób, że pan prezes woli przygotować środowisko na swoje odejście z polityki – wedle własnego upodobania, tak żeby działacze walczyli o stołki, które on ustawia, a nie na szyldy, programy i logotypy. Dlatego panowie odrzućcie dla dobra ojczyzny własne interesy i ambicje. Można wnioskować, że na razie prezes nie ustąpi, ale ten dzień jest bliski.
Przedostatnią tezą uchwały-listu jest stwierdzenie, że „Tworzenie organizacji, działających na marginesie politycznych wydarzeń, ale uszczuplających elektorat prawicy choćby o ułamki procentów, jest szkodliwe i służy przeciwnikom Polski silnej, dostatniej, sprawiedliwej i liczącej się w świecie. Kto się na taki krok decyduje nie będzie mógł w przyszłości liczyć ani na zapomnienie błędów, ani na kandydowanie z list Prawa i Sprawiedliwości.” Mamy tu wskazanie odwołania do konsekwencji naszej ordynacji wyborczej oraz groźbę. Widać wskazanie winy, – bo chodzi nawet o ułamki procentów, tworzenie organizacji zbierających te ułamki procentów w sensie głosów ma skutki odcinające od możliwości kandydowania z list wyborczych PiS. Jest tam jeszcze coś więcej, sformułowanie o zapomnieniu błędów. No towarzysze, nie macie szans na samokrytykę, czy też bracia nie macie szans na posypanie głowy popiołem. A ja się zapytam – przy pełnej świadomości różnicy pomiędzy zapominaniem przewin a wybaczaniem grzechów – gdzie jest w tym nauka, jaką zostawił nam wierzącym Chrystus – przecież każdy chrześcijanin powinien miłosiernie wybaczać – zawsze i każdemu bliźniemu jego błędy nawet największe. Jedynie grzechy przeciwko Duchowi Świętemu nie będą wybaczone no, ale parę ułamków procentów w naszych wyborach to przecież banalny frazes względem grzechów tej rangi. Dlaczego PiS i pan prezes tej formacji – są tacy pamiętliwi? Nie śmiem pytać o ich moralność chrześcijańską, ale fakty zostały podane jak na tacy – nie będzie zapomnienia, czy zatem możliwe jest wybaczenie, jeżeli stale chcielibyśmy pamiętać cudze błędy? Z jednej strony tak, np. wybaczyliśmy zbiorowo Niemcom to, że chcieli nas wymordować i sprowadzić do roli niewolników, ale nie zapomnieliśmy tego, że chcieli to zrobić. Podobnie żaden wywiad nigdy nie zapomni zdrady, ale nawrócony zdrajca może mieć wybaczone przewinienia, – jeżeli dostarczy użytecznych informacji. Mniejsza z tym, ale należy przyznać, że to nie zapominanie błędów mrozi krew w żyłach. Ciekawe czy PiS prowadzi jakiś rejestr błędów swoich obecnych/byłych działaczy? Jeżeli tak, to ciekawe czy jest tam wpisany pan Jarosław Kaczyński za zawarcie koalicji z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin, przecież to był największy błąd, – na jaki mógł sobie pozwolić lider – skazując całą formację już w momencie rozpoczęcia na smutne zakończenie!
Reasumując, ten list w formie uchwały a zarazem apel i groźba – nie powinny zrobić żadnego wrażenia na szerokorozumianej prawicy, ponieważ zastosowane tu związki frazeologiczne to nic innego niż to, do czego byli przez lata przyzwyczajeni. Kluczowym novum jest to, że pan prezes w istocie przyznał się do błędu, jakim było pozwolenie na wydalanie kogokolwiek z szeregów. Widać jak ważna jest jedność, bo tylko w jedności siła, nie ma innego sposobu na zapewnienie zwycięstwa w wyborach parlamentarnych w kraju. Szkoda, że dopiero po kilku przegranych wyborach i latach w opozycji pan Jarosław Kaczyński zrozumiał tą oczywistość, której już wcześniej w okresie Porozumienia Centrum i kilkunastu permutacji prawicowych partyjek kanapowych zakosztował.
Wnioskiem dla Platformy Obywatelskiej z powyższych rozważań jest to, że ich działania są bardzo skuteczne. Przyciąganie „tej osoby” do Kancelarii Premiera, czy też mianowanie polityka o wyrazistych prawicowych poglądach ministrem, a następnie umacnianie jego roli w partii – to istotne sygnały pokazujące, że Platforma może otworzyć się także na skonfliktowane z nią pozornie środowiska „nieKaczyńskiego” prawicy. Oczywiście nie znamy kulisów działań PO, ale jak widać były one niezmiernie skuteczne. Jeżeli uda się dodatkowo uderzyć w PIS i pana Ziobrę – stawiając ich w sytuacji konfrontacyjnej przez Trybunałem Stanu, a dodatkowo obrzucić kryminalnymi zarzutami w rodzaju zarzutu o nieuprawnione przekazanie DNA dziecka pewnej byłej działaczki Samoobrony osobom trzecim, to skończy się w Polsce era prawicy. O tym doskonale wie pan Kaczyński, albowiem nie będzie w stanie się obronić przed zarzutami Trybunały. Ale, jeżeli odpowiednio pokierują sprawą – i będą współdziałać z panem Ziobrą, zgodnie zeznawać, a w żadnej mierze nie obciążać się wzajemnie, to istnieje szansa, że uda się uratować przynajmniej tego drugiego polityka spod zarzutów infamii o randze państwowej. Być może to jest scenariusz, którego naprawdę wyjątkowo inteligentny Kaczyński chce uniknąć. Albowiem w żaden inny sposób nie może się skuteczniej przysłużyć prawicy niż zjednoczyć ją, kładąc zarazem siebie na ołtarzu „nie-sprawiedliwości” – a ratując Zbigniewa Ziobrę przed zarzutami – i przy okazji umacniając go namaszczeniem na czele zjednoczonej prawicy. Byłby to układ idealny, „stary Marszałek”, jako pokrzywdzony męczennik – wyniesiony na ołtarze, po wygraniu wyborów przez zjednoczoną formację pod przewodnictwem Prometeusza – pieśni przyszłości i to na długie lata polskiej prawicy. Odwrotne rozegranie tego scenariusza to ponowna przegrana PiS w wyborach, a odcięcie pana Zbigniewa Ziobro od prawa do startu w wyborach byłoby największym sukcesem „obozu Tuska”.
Jeżeli ci, co odeszli, lub zostali wyrzuceni z PiS – nie skorzystają z szansy, jaką dał im prezes podejmą grę o być lub nie być w polityce w ogóle, albowiem na lojalność kolegów nie mają, co liczyć. Powrót do PiS będzie oznaczał ponownie smycz, być może dłuższą. Pozostanie „poza”, to ryzyko losu Włodzimierza Cimoszewicza, albo Jana Marii Rokity no, ale na szczęście lubi swoją leśniczówkę a drugi spacery po Krakowie…
Nie ma na prawicy łatwych wyborów. A to wszystko wina…