• 17 marca 2023
    • Polityka

    Czy będziemy umierać za głupotę i kwestie historyczne?

    • By krakauer
    • |
    • 02 kwietnia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Suma wszystkich problemów polsko-rosyjskich dzisiaj ma swoje źródła głównie w głupocie części elit w Polsce oraz w sposobie rozumienia kwestii historycznych, którymi zastępuje się rzeczywistość w imię wzmacniania postaw dystansujących Polaków od Rosjan a w konsekwencji Rosjan od Polaków.

    Poza tymi kwestiami w istocie nic nas nie różni, nie ma żadnych przerażających faktów o których byśmy od dłuższego czasu nie wiedzieli, czy też oba kraje nie prowadziły wrogiej wobec siebie polityki, do czasu nieszczęsnego przyśpieszenia wydarzeń na Ukrainie. Wcześniej były nawet pewne sukcesy – jak np. mały ruch przygraniczny pomiędzy północno-zachodnią Polską a Kaliningradem.

    Poza pianą polityczną, nasze kraje łączy szereg powiązań gospodarczych, można powiedzieć, że nasze gospodarki wręcz naturalnie się uzupełniają. Rosja dosłownie może Polsce zaoferować praktycznie wszystko, to czego polska gospodarka potrzebuje, a Polska może dostarczyć Rosji bardzo wiele, doskonałej jakości produktów w atrakcyjnych cenach, konkurencyjnych pod względem stosunku jakości do ceny i krańcowej użyteczności względem produktów zachodnich, czy chińskich oraz chińskich zachodnich marek.

    Niestety polityka sankcji i embarga doprowadziła do głupiego klinczu, w którym Rosjanie ponoszą olbrzymie straty gospodarcze, a Europa w tym Polska ma jeszcze większy problem z nadprodukcją wszystkiego. Kończy się to tak idiotycznie, że w Polsce już nawet świnie nie chcą jeść jabłek, z którymi nie ma co zrobić, a w Rosji jabłka z Polski są z etykietkami z Serbii, oczywiście odpowiednio droższe. Wniosek – wszelkie próby zakłócania naturalnych kontaktów polsko-rosyjskich są sprzeczne z interesami naszych narodów i państw. Nie ma znaczenia kto jest winny, kto podjął jakie kroki, widać że polityka wojny gospodarczej nie ma sensu. Niestety zły rząd w Polsce z niezrozumiałych dla większości społeczeństwa powodów upiera się przy swojej złej polityce, dalsze popieranie sankcji jest już głównie na szkodę Europy, albowiem Rosjanie to co mieli stracić, już stracili, przerzucając gospodarkę na inne tory. Oczywiście możemy nadal karmić świnie jabłkami, produkować nieskończoną ilość soku jabłkowego, czy też jabłka po prostu kompostować, jednakże to nie do końca o to chodzi, ponieważ rachunek ekonomiczny takich procesów się nie zamyka.

    Niestety nie brakuje po obu stronach polityków i publicystów działających emocjonalnie, słuchając wypowiedzi niektórych rosyjskich polityków na temat Polski – można się nie tylko przestraszyć, ale nabrać obaw co do ichniejszej specyfiki sposobu percepcji faktów, której My tutaj po prostu nie rozumiemy. Inne książki, inny rdzeń kulturowy, inne środowisko, nie da się zrozumieć intencji, a zwykłe tłumaczenie znaczeniowe to często po prostu horror. Podobnie jest w drugą stronę, za przykład klasyczny mogą posłużyć słowa ministra spraw zagranicznych w rządzie w Polsce pana Schetyny, dotyczące kwestii wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W Rosji zostały one silnie skrytykowane, a i w Polsce wiele osób ma pretensje do pana Schetyny za uprawianie polityki historycznej, której oddziaływania na drugą stronę nie rozumie, przy pełnej oczywistości dla popełnionego przez niego błędu. Jednakże są takie fakty, których nie da się przekłamać jak chociażby wspólna napaść na terytorium Polski przez ZSRR z Niemcami faszystowskimi i konsekwencje tych wydarzeń uznane swego czasu przez oficjalne władze Federacji Rosyjskiej. Obecnie pojawiające się próby „odgrzewania historycznego kotleta”, czy też wiązania pamięci historycznej ofiar wojny 1920 roku z pamięcią ofiar katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, to po prostu strata czasu i niepotrzebne emocje. Przecież nie przywrócimy tych ludzi do życia! Podgrzewając spór w tych kwestiach możemy się tylko oddalać i dzielić, a przecież te sprawy zupełnie nie muszą mieć wpływu na nasze normalne relacje. Tylko zła wola powoduje, że w takich kwestiach możliwe są podziały.

    Żyjemy w takich czasach i w erze tak szybkiego komunikowania się, że dowolny antypolonizm wypowiedziany nawet w jakimś odległym Irkucku lub napis na pomniku Czerwonoarmistów w jakiejś zapadłej mazurskiej wsi – natychmiast urastają do rangi narodowych problemów. Jest oczywistym, że należy wręcz starać się popierać te wszystkie działania, w tym także upamiętnianie wydarzeń historycznych pomnikami, wszędzie tam i zawsze w każdym przypadku, jeżeli tylko służy to prawdzie historycznej, bo pojednanie i przyjaźń można budować tylko na prawdzie.

    Nie można do naszych relacji dodawać problemu ukraińskiego, ponieważ ani Rosja, ani Polska nie są Ukrainą, ten kraj wybiera właśnie własną drogę i jego relacje z Rosją są jego indywidualną sprawą, a nie sprawą dla Polaków. Natomiast przedkładanie kwestii ukraińskiej ponad relacje z Rosją to skrajna głupota.

    Dalsze działania na rzecz odbudowy wzajemnych relacji muszą się rozpocząć jak najszybciej i to po odrzuceniu wszelkich barier, uprzedzeń i rachunków. Jeżeli nie ma innego wyjścia, można budować „pomnik za pomnik”, tj. My im pomnik w Polsce, a Oni nam w Smoleńsku, tylko czy to na pewno o to chodzi, żeby handlować pamięcią historyczną, jak nie jesteśmy w stanie przewieść „tira” głupich jabłek z Olsztyna do Kaliningradu? Wszystko musi być mierzone miarą rozsądku inaczej nie ma sensu, a grozi nam sytuacja w której wzajemne szczucie będzie się nakręcać i rozbudowywać. Działania negatywne prowadzi się bardzo prosto, nie trzeba wiele. Naprawdę niewiele brakuje, a będziemy wzajemnie umierać za głupotę i kwestie historyczne, chociaż w istocie wszyscy czują, że one prawie na pewno SĄ BEZ ZNACZENIA, a na pewno są drugoplanowe. Ktoś, to musi wreszcie powiedzieć przede wszystkim w Polsce, gdzie skala rusofobicznego zakłamania przekazu publicznego to wina znacznej części obecnie rządzącej elity i popierających ją ludzi złej woli ze znacznej części mediów głównego nurtu.

    Ps. Na zdjęciu kod kreskowy z butelki rosyjskiej wody mineralnej z Kraju Stawropolskiego, regularnie kupowanej przez autora, pomimo sankcji i embarga (jak tylko jest do kupienia w jednym ze sklepów w centrum Krakowa). Co ciekawe, woda z tak dalekiego źródła potrafi być w wysokokonkurencyjnych realiach polskiego sklepu (około stu typów wody na jednym regale) konkurencyjna cenowo.

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , , , , ,