- Polityka
Pozew Grzegorza Napieralskiego o ustalenie nieważności lub nieistnienia uchwały
- By krakauer
- |
- 26 marca 2015
- |
- 2 minuty czytania
Pozew pana Grzegorza Napieralskiego o ustalenie nieważności lub nieistnienia uchwały, złożony do sądu przeciwko SLD, to wspaniała szansa dla państwa polskiego na udowodnienie w praktyce działania systemu praworządności. Z taką sytuacją dotychczas nie mieliśmy do czynienia, w tym w szczególności w przypadku istotnych działaczy partyjnych, sprzeciwiających się zawieszeniu ich przez rządzących w partii.
Pan Grzegorz Napieralski swoim sprzeciwem w sposób niesłychanie celny, trafił dokładnie w samo sedno wszechwładzy władz zwierzchnich partii. Pozew Grzegorza Napieralskiego o ustalenie nieważności lub nieistnienia uchwały to jedyny głos sprzeciwu idealistów i ludzi wartości przeciwko wszechwładzy układów partyjnych. Na pewno takich „Napieralskich” nie brakuje, także w innych partiach politycznych, tylko boją się odezwać. Ten oryginalny, nie miał już nic do stracenia, albowiem jego „egzekucja” była w chwili składania pozwu oczywistością. Więc nic nie ryzykuje poza kosztami sądowymi, przy czym korzyści wizerunkowe – jako jedynego „niepokornego”, który zdobył się na odwagę powiedzieć prawdę na temat tego, co wielu myśli o dzisiejszym Sojuszu Lewicy Demokratycznej i błyskawicznie został za to ukarany. Taka postawa zawsze podoba się ludziom, albowiem nie ma żadnego powodu, dla którego pan Napieralski, miałby słuchać się pana Millera, przy całej sympatii wzajemnych panów, to nie o to chodzi w działalności publicznej. Jeżeli partie dzisiaj, nie tolerują wewnętrznego pluralizmu, dyskusji programowej i oczywiście istnienia opozycji wewnętrznej, to jak możemy mówić o spełnianiu przez nie warunków funkcjonowania a państwie demokratycznym? Przecież panu Millerowi, jak i innym liderom partii – powinno właśnie zależeć, na tym żeby istniała opozycja, albowiem właśnie w ten sposób pokazują nie tylko swoją siłę, jako prawdziwych liderów cieszących się poparciem kolegów i koleżanek partyjnych, ale przede wszystkim – to możliwość udowodnienia demokratycznego charakteru partii. Proszę się zastanowić, czy może istnieć demokracja bez opozycji? Czy lider, który nie toleruje inaczej myślących mieści się jeszcze w ramach standardu demokratycznego? To są fundamentalne sprawy o znaczeniu państwowym!
Pan Napieralski swoim czynem udowodnił publicznie, że w Polsce niestety partie polityczne są bardzo dalekie od standardów demokratycznych, poza Polskim Stronnictwem Ludowym, co do którego mechanizmów wewnętrznych nie można mieć żadnych wątpliwości. Inne partie, w tym w szczególności, te największe z „wodzami” na czele, niestety mają problem z dialogiem wewnętrznym.
W Prawie i Sprawiedliwości wszyscy wiedzą jak się skończyły różnice w poglądach na minione kampanie wyborcze, jedynie słuszna władza – podziękowała niektórym działaczkom i działaczom, a aparat przegłosował co trzeba – takie są fakty. W Platformie Obywatelskiej, gdzie pan Donald Tusk zrobił mistrzostwo świata z potwierdzeniem swojego przywództwa w wyborach bezpośrednich – jest o wiele bardziej subtelnie. Jak widać, pan Grzegorz Schetyna przetrwał, ale dwóch pierwszych „tenorów-założycieli”, którzy razem z panem Tuskiem „weszli” na „platformę” praktycznie skończyło działalność polityczną. Nieodżałowany „premier z pewnego miasta na południu Polski”, także emigrował i to dosłownie, więc widać że skala czystek zależała od potencjału poszczególnych graczy. O „Ruchu Palikota/ Twoim Ruchu” nie ma co się wypowiadać, ta organizacja nie przetrwała próby zderzenia z rzeczywistością, a inne partie praktycznie się nie liczą. Wszędzie jednak pojawiają się mniejsze lub większe oskarżenia o wodzostwo. Panu Napieralskiemu jest o tyle lepiej, że pan Leszek Miller ma potężnych wrogów w Polsce i przynajmniej media go pokazały, czy też zaproszono go w ogóle do rozmowy. Nie jest bowiem tajemnicą, że SLD rządzone przez pana Napieralskiego miało realną szansę na to, żeby wejść do koalicji rządzącej, no ale wyszło jak wyszło i dzisiaj SLD jest raczej skazana na wykluczenie i wymarcie, chyba że nie będzie innego wyjścia ze względu na geometrię polityczną nowego Sejmu – będziemy wiedzieli w listopadzie.
Do wyborów pan Napieralski raczej nie zdąży zbudować nowej partii politycznej, ani nawet poważniejszego ruchu społecznego, który gwarantowałby objęcie strukturami całego kraju – PiS ma z tym problem, a wiadomo jaka „instytucja” mu pomaga. Być może więc celem pana Napieralskiego jest rozłam w partii, albo po prostu jedynie protest? Znając ideową stronę tego znamienitego człowieka lewicy należy stawiać na to drugie, albowiem pan Napieralski na pewno doskonale zdaje sobie sprawę z konsekwencji pogłębienia rozpadu lewicy.
Trudno ocenić, co Sąd zrobi z takim wnioskiem, jeżeli podejmie się rozpatrywania sprawy, to będzie na pewno bardzo ciekawy proces, albowiem pan Napieralski zawnioskował o wezwanie szeregu interesujących świadków, którzy przecież dokładnie znają zarówno Statut partii jak i mechanizmy wewnętrzne jakimi rządzi się sterowanie partią. Wyciągnięcie tych kwestii na światło dzienne może być gwoździem do trumny SLD, ale zarazem – zwłaszcza w przypadku udostępnienia nagrań z przywoływanych posiedzeń – całość może być niesłychanie ciekawa z punktu widzenia możliwej analizy politologicznej.
Warto śledzić ten proces, jak również trzymać sympatie po stronie pana Grzegorza Napieralskiego – ostatniej nadziei polskiej lewicy. Być może nadejdzie kiedyś czas, kiedy pan Napieralski odrzuci błędną ścieżkę drogi socjaldemokratycznej i przejdzie na stronę czystego socjalizmu, którego mamy tak piękne tradycje w Polsce. Nie podlega bowiem wątpliwości, że obecny kryzys na lewicy w ogóle, wynika z bankructwa socjaldemokratycznej idei, jako wyczerpanej i niezdolnej do zaprzeczenia ideologii zbrodniczego i ludobójczego neoliberalizmu ścieżki rozwoju lewicy. Tylko główny nurt socjalizmu jest w stanie stanowić odpowiedź adekwatną dla neoliberalnego kłamstwa, tylko powrót do źródeł europejskiego socjalizmu – może nas uratować. Nie ma innej alternatywy! Ludzie pokroju pana Millera raczej tej potrzeby nigdy nie zrozumieją, a nawet jeżeli to prawie na pewno w pierwszej reakcji byliby wsteczni ze względu na ochronę własnej pozycji. Natomiast ludzie, którzy upatrują w panu Napieralskim naturalnego lidera dla polskiej lewicy na następne 15-20 lat, doskonale rozumieją, jaki potencjał kryje się w myśli socjalistycznej. Nie ma dzisiaj innej drogi dla lewicy, jeżeli chce być autentyczną i skuteczną odpowiedzią na kłamstwa neoliberalizmu! Lepiej jest iść z nurtem niż po latach zorientować się, że się stało w miejscu, a koryto rzeki przepływa już zupełnie inaczej, albo woda wyschła. Socjaldemokracja jest ślepą uliczką rozwoju idei lewicowej, nic jej nie uratuje, nie ma po co reanimować trupa. Być może ktoś kiedyś powie o Napieralskim, że wysiadł z tramwaju socjaldemokracji na przystanku, który nazywał się Socjalizm! Niech żyje Socjalizm!