• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Czy w ogóle i w jaki sposób NATO odpowie na atomowe zagrożenie dla Polski?

    • By krakauer
    • |
    • 19 marca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    W ramach nakręcania paranoi wojennej, nie możemy być gorsi, trzeba równać do mainstreamu! Zadajmy zatem poważne pytanie – czy w ogóle i w jaki sposób NATO odpowie na atomowe zagrożenie dla Polski?

    Przebazowanie rakiet Iskander – potencjalnych nosicieli broni jądrowej do Obwodu Kaliningradzkiego należy traktować jako akt potencjalnie wrogi Polsce, ponieważ jest to przerażająca broń zdalnego napadu powietrznego, przed którą nie potrafimy się obronić.

    W okresie zimnej wojny na zagrożenie tego typu z jednej strony Żelaznej Kurtyny, bezzwłocznie odpowiadano rozmieszczeniem – systemów defensywnych i ofensywnych, które w kontrze były zdolne do analogicznego przeciwuderzenia. Być może jeszcze starsi czytelnicy pamiętają protesty w krajach Zachodu z kilku okresów Zimnej Wojny, kiedy to mieszkańcy domagali się usunięcia z ich ziemi amerykańskich rakiet. Chodziło o to, że ówczesny przeciwnik, czyli ZSRR jawnie mówił, że jednym z kluczowych celów jego doktryny obronnej w razie zagrożenia, będzie eliminacja tych pocisków, a najskuteczniej można było to osiągnąć innymi pociskami podobnej klasy z głowicami jądrowymi. Zgodnie z zasadą, że lepiej jest walczyć na terytorium przeciwnika, wówczas straty liczą się po jego stronie.

    Dzisiaj doczekaliśmy czasów, kiedy nie ma Zimnej Wojny, jesteśmy rzekomo objęci gwarancjami NATO, a odpowiedź na wielkie ćwiczenia „Zapad”, wojsk Białorusi i Rosji, których elementem było m.in. ćwiczenie uderzenia taktycznym ładunkiem jądrowym na Warszawę – stanowiło przysłanie na jakiś czas (chyba kilku miesięcy), pododdziału rakiet „Patriot” z ćwiczebnymi głowicami bojowymi.

    Mimo wszystko uznając to zaangażowanie naszych amerykańskich sojuszników za i tak istotne, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że może chociaż uzyska się z jedno trafienie bezpośrednie. To jest to tylko komponent defensywny. Co z odpowiedzią na potencjalny atak? Czy Amerykanie rozważają od razu uderzenie całą potęga strategicznych wojsk jądrowych na Rosję w przypadku ataku atomowego na Polskę? Czy też wolą powstrzymać się do ewentualnej odpowiedzi symetrycznej – kontratakiem taktycznym ładunkiem jądrowym przenoszonym np. przez samolot? W jednym z niedawnych wywiadów pan Stephen Mull Ambasador USA w Warszawie, mówił coś zdaje się o „baterii Patriot-ów” w razie urzeczywistnienia się zagrożenia wobec Polski. Jednakże jedna bateria to nawet defensywnie trochę mało, poza tym co z odpowiedzią – kontratakiem, jedynym sposobem na zrównoważenie potencjalnego ataku ze strony Rosji?

    Gdyby USA były poważnym sojusznikiem, traktującym Polskę i władze w Polsce jako sojusznika, to już dawno na terenie naszego kraju stacjonowałyby amerykańskie rakiety z głowicami jądrowymi oraz znaczne siły US Army i US Air Force, mające na celu realne osłonięcie tego potencjału. Ponieważ, takie nagromadzenie potencjału ludzkiego oraz sił i środków z USA w Polsce, stanowiłoby realny cel dla pocisków napastnika, to atak na Polskę oznaczałby ryzyko amerykańskiej odpowiedzi – adekwatnej do skali tego ataku.

    Niestety tak nie jest i nie będzie, ponieważ nikt nie zamierza umierać, ani nawet podważać międzynarodowego porządku gospodarczego przez jakąś tam Warszawę. Nie mamy co liczyć, na ćwiczenia, w których NATO planowałoby atak jądrowy na Mińsk (adekwatna odpowiedź dla ćwiczeń symulujących atomowy atak na stolicę państwa buforowego po stronie NATO). Zachodowi w przypadku, gdyby przelicytował o wiele bardziej opłaca się poświęcić Polskę strategicznie i zaryzykować usmażenie Warszawy w jądrowej kuli ognia, ponieważ z ich perspektywy takie straty w ogóle nie wliczają się do utraty ich potencjału w ramach ich systemów. W takim przypadku – oczywiście wszyscy będą nam współczuli, może nawet ministrowie spraw zagranicznych wyrażą swoje oburzenie za pomocą 100 znaków na popularnym serwisie społecznościowym. Potem zachodnie media na własnym podwórku i w konsekwencji przenoszenia treści lifestylowych także i w Polsce – jeszcze bardziej będą ogłupiać Polaków, tłumacząc nam że tak np. wyszło, bo rządzący w Polsce stosowali nieskonsultowaną politykę i swoimi decyzjami „postawili się poza NATO”, a tereny b. Kongresówki wchodziły w skład Cesarstwa Rosyjskiego, a nie „Polski właściwej” i zgodnie z prawem międzynarodowym – oczywiście w duchu porozumienia i konsensusu, unikając konfrontacji i szanując prawa wszelkich genderów, Rosjanie nawet jeżeli nie mieli prawa zadziałać w ten sposób, to wielu publicystów na Zachodzie ich zrozumie. Ponieważ wystarczy powtórzyć kilka razy, że Polska sama postawiła się poza NATO i jest uzasadnienie do braku reakcji. Całość ubarwi się filmem o „polskich obozach”, grożeniu przez ministra spraw zagranicznych rządu w Polsce ukraińskim politykom w Kijowie, dążeniu do rewizji granic z Litwą na portalu społecznościowym itd.

    Musimy mieć świadomość, że dzisiejszy stosunek Zachodu do Polski jest ambiwalentny, czyli mówiąc wprost – ani ich grzeje, ani ziębi to, czy ktoś tu będzie żył za 50 lat i mówił po polsku, pomijając już w ogóle o istnieniu jakiejkolwiek kultury, która nikogo nie interesuje. Z ich perspektywy liczą się zyski króto- i średnioterminowe, które gwarantuje twór państwowy pod tą szerokością geograficzną. Czego najlepszym dowodem jest eksploatacja gospodarcza poprzez oszustwo emerytalne, czy też jak się okazało – podstępne działania kredytowe w walutach zagranicznych, którymi oszukano wielu Polaków. Nawet jeden z apologetów rządzącej opcji – pewien bardzo wpływowy prezes jednego z banków niedawno w jednym z wywiadów sugerował coś podobnego, w kontekście istnienia grupy zagranicznych inwestorów, którym zależało na wmówieniu Polakom kredytów we Frankach Konfederacji Szwajcarskiej.

    Reszta? Reszta, to ekstra bonus, jeżeli uda się nam przetrwać, albo masa upadłościowa – w przyszłej post-polskiej przestrzeni państwowej, którą obejmą w zarząd i otoczą ciepłą troską pozostałą ludność nasi wspaniali i zawsze uczynni sąsiedzi. Sami państwo możecie się domyśleć, którzy – nie trzeba wielkiego wysiłku.

    Rząd w Polsce jeżeli chce zachować resztki pozorów powagi i chociaż wrażenie minimalnej troski o polską rację stanu, powinien w trybie ultymatywnym – publicznie i jawnie zwrócić się do naszych sojuszników, którzy tak upominali się o udział żołnierzy z Polski w licznych wojnach jakie jeszcze niedawno toczyli. O to czy w ogóle i w jaki sposób NATO odpowie na atomowe zagrożenie dla Polski? Jeżeli nie usłyszymy o broni jądrowej w Polsce – gwarancjach, ze strony Sojuszników i nie będą po temu czynione starania, należy rozważyć zmianę polityki. Ponieważ nie możemy dalej indukować zagrożenia biologicznym zniszczeniem, w imię cudzych interesów! Nawet przecież nie umęczonych Ukraińców!

    Przy czym uwaga – tak naprawdę broń jądrowa w Polsce to tylko cel, raczej nie zdążono by jej użyć. Jej istnienie miałoby znaczenie psychologiczne – oznaczające równowagę pomiędzy blokami. Wówczas z taką świadomością, byłoby o wiele mniej nerwowo, bo nie tylko my musielibyśmy się liczyć z odparowaniem, ale także nasi serdeczni przyjaciele w Kaliningradzie i Mińsku. To zmienia postać rzeczy, ponieważ powoduje presję psychologiczną u ludności cywilnej potencjalnego przeciwnika. Co zmusza struktury państwowe do opracowania scenariuszy alternatywnych, a można być pewnym, że z dominującej większości wszelkich scenariuszy – w przypadku obecności taktycznej broni jądrowej w Polsce, prawdopodobieństwo uniknięcia poważnego konfliktu jest o wiele większe (chociaż ma bardziej złożone składowe), niż w wariancie jednostronnej przewagi napastnika. Odstraszanie działa tylko wówczas, kiedy druga strona się też boi. Oczywiście NATO ma możliwości adekwatnej odpowiedzi bezpośrednio z terytorium USA lub innego miejsca na świecie, jednakże tylko broń jądrowa w Polsce może być skutecznym elementem psychologicznego odstraszania.

    Tym optymistycznym akcentem… życzmy sobie SYMETRII – tylko ZACHOWANIE SYMETRII ratuje świat (to jedyna odpowiedź pozytywna w politycznym przełożeniu wniosków z Teorii Gier w analizie decyzji).