- Polityka
Januszowi Palikotowi wyrządzono wielką krzywdę
- By krakauer
- |
- 06 marca 2015
- |
- 2 minuty czytania
Januszowi Palikotowi wyrządzono wielką krzywdę. Niektórzy na salonach mówią nawet o skoku na „Twór Ruch”, po którym „ograbiono” pana Palikota z około 30 parlamentarzystów. Naprawdę ewolucja partii tego niezwykle zręcznego polityka z „trzeciej siły” w polskim Sejmie do roli „politycznego wyrzutka” jest czymś do pewnego stopnia zaskakującym, ponieważ zapowiadało się pięknie, a wyszło „jak zwykle”.
Poszukując przyczyn dzisiejszych porażek pana Palikota trzeba sięgnąć do źródeł. Całą wielką ideą „Ruchu Palikota”, była obietnica wprowadzenia zmiany. Do tego nastąpiło skrzyknięcie różnych osobowości, wielu pokrojów i wzmocnienie starannie budowanym wizerunkiem lidera – dało naprawdę imponujący efekt w wyborach parlamentarnych. Pan Palikot pokonał zabetonowanie naszej sceny politycznej, co jest olbrzymim wyczynem – za to należy mu się szacunek i podziw do końca życia, albowiem wielu uważało, że wejście do Sejmu w warunkach tej ordynacji sprzężonej z systemem publicznych dotacji jest niemożliwe.
Niestety jednak nie da się spajać ludzi poprzez uwielbienie dla jednostki, jeżeli nie ma się co najmniej jednego z karabinem na dziesięciu, przy czym ma się pewność, co do lojalności tych z karabinami. Janusz Palikot za to co zrobił – czyli wyciągnął sporo ludzi z ich codzienności i uczynił politykami rzeczywiście zasługiwał na szacunek swojego obozu, ale stało się to co się dzieje zawsze. Oczywiście nie we wszystkich przypadkach, albowiem są i cyniczne i szlachetne przypadki, nadal trzymające się „Twojego Ruchu”, chodzi o coś innego – wraz z procesem dojrzewania, a potem krzepnięcia politycznego ludzi, którzy dostali mandat publiczny do ręki pojawiły się pokusy. Nowi kacykowie, chcieli błyszczeć i być wielcy, nikt nie chciał stać równo w szeregu i popierać lidera, który rzeczywiście ma tendencję do bycia pod pewnymi względami lekko apodyktycznym i może nawet narcystycznym. Podwładni nie lubią takich szefów, najpierw grzecznie się słuchają, potem udają, a pod nosem przeklinają. Nie da się zmusić ludzi do lojalności, jeżeli nic im się nie daje, poza tym co już otrzymali.
Jednakże wielką słabością „Twojego Ruchu” okazała się mizeria ideowa. Po wyrzuceniu z partii pana prof. Hartmana, to środowisko straciło nie tylko prawie całe zaplecze intelektualne, ale przede wszystkim pokazało swoją neo-kołtuńską twarz. Jak można być postępowym buntownikiem, kwestionującym zastany porządek, jeżeli odmawia się komuś prawa do głoszenia dowolnych poglądów, w istocie dowolnie kwalifikowalnych. Większość opinii publicznej nawet się intelektualnie nie zbliżyła do tego co wówczas napisał pan prof. Hartman, ale został posądzony o wszystko co najgorsze. Media zrobiły swoje, pan Palikot zadziałał emocjonalnie, zamiast pokazać, że jest za wolnością słowa i swobodą wypowiedzi, szanuje pluralizm i po prostu powiedzieć coś ostrego pod adresem profesora, że ten się np. myli. Byłoby po sprawie, a tak to cała ta idea straciła „dziewictwo”. Potem już było tylko gorzej, odeszły inne figury wykreowane na politycznych celebrytów, głównie ze względu na brak możliwości rozwijania kultu swojej osoby, co uzasadniano konfliktami personalnymi. Przy czym prawda jest bolesna – nic ideowo tych wszystkich ludzi nie spajało, cały ich wysiłek i starania się to walka o stołki i rozgłos. Jest dla wielu oczywiste, że w kolejnych wyborach mogliby nie mieć szans, poza tym jakie mieli gwarancje, że lider ich umieści na listach?
Na to wszystko nałożyła się – jak śpiewają skowronki w Parku Skaryszewskim – pewna partia polityczna, która bywa nazywana „już tylko partią władzy”, której prominentni przedstawiciele, mieli rzekomo przedstawić oferty udziału niektórych ludzi z zasobów pana Palikota w lukrowanej rzeczywistości. To nie są informacje potwierdzone, ale można usłyszeć bardzo wiarygodne plotki wśród dziennikarzy „biegających po Sejmie” i ludzi związanych z niektórymi biurami poselskimi.
Jeżeli prawdą jest, że „pewna partia”, złożyła propozycje przejścia niektórym przedstawicielom „Twojego Ruchu”, to mamy de facto do czynienia z korupcją polityczną, ponieważ nie ma znaczenia to, że najpierw członkowie partii złożą rezygnacje z wszystkich funkcji itd. Janusz Palikot jak odszedł z Platformy Obywatelskiej to zachował się honorowo – zrezygnował z mandatu! Oczywiście można wszystko w polityce uzasadnić, ale jeżeli ci ludzie wejdą do „jedynie słusznej partii”, to będziemy mieli do czynienia z bardzo nieczystym zagraniem, a zarazem będzie to dowód, że panu Januszowi Palikotowi wyrządzono wielką krzywdę. Nie na tym ma polegać polityka! Przejmowanie Posłów to nie jest do końca to, o co chodzi w demokracji!
Wszystko jest dlatego krzywdzące, bo przecież pan Palikot jest w trakcie kampanii i jest kandydatem swojej partii, wiadomo kto pierwszy ucieka z tonącego okrętu… Takie przypadki jak zmiana barw politycznych urzędujących parlamentarzystów powinny być związane z koniecznością formalnego i publicznego wskazania powodów, najlepiej na piśmie, żeby wyborcy wiedzieli, co takiego się stało, że konkretny parlamentarzysta zdecydował się porzucić sprawę, dla której ich przekonywał i która ludzie poparli. To nie jest tak, że można sprawę załatwić stwierdzeniem, że się po prostu przeszło, bo się przeszło! Regulamin Sejmu powinien być bezwzględny, przykładowo – brak uzasadnienia, powinien się wiązać z koniecznością zwrotu części dotacji jaką dana partia otrzymała na dany mandat. Stabilizacja sceny politycznej jest pewną wartością w demokracji, nie można pozwalać na sytuację, w której politycy zamiast rozmawiać i działać merytorycznie, bawią się w podchody i przeciąganie.