• 17 marca 2023
    • Historia

    Zaplątani w historię

    • By krystynabadurka7
    • |
    • 01 marca 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pani Krystyno, wiem, że pani opisuje takie historie, czytałam pani wstrząsające artykuły, ale błagam: „proszę nie wspominać o moim ojcu. Mój brat tego nie przeżyje. Kiedy ja próbowałam nakłonić go do wspomnień, żeby to później przekazać pani, zaczął się cały trząść i krzyczał NIE. NIE, NIE !!!.”.

    Nie mam zatem upoważnienia do przedstawienia tej konkretnej zbrodni, ale nakreślę jej obraz bez poddania nazwisk. Rok 1950. Na Podlasiu .Mieszkaniec jednej z wsi tak opowiada: „Miałem dwadzieścia lat. Stałem z kolegami przed domem. Nie było jeszcze ciemno, była szarówka. Szli uzbrojeni w automaty, nie mieli nawet zasłoniętych twarzy. Było ich pięciu. Weszli do jednego z domów”. Dalej wiem od jednego z kuzynów tej rodziny: W kuchni zaczęli strzelać do pijącego herbatę mężczyzny. Upadł, strzelali w ręce, nogi, w plecy, w końcu w głowę. Na tę egzekucję patrzył jego siedmioletni synek. W momencie większego zamieszania uciekł. Biegł przez grządki, za stodołami. Jeden z nich go gonił i strzelał. Nie trafił. Ale zamienił go w strzęp człowieka, który od tamtego czasu ma poważne zaburzenia neurologiczne. Ten „myśliwy” to w III Rzeczypospolitej – bohater. Zabił wielu „za wolną Polskę”.

    Nie wiem, pod jakim pomnikiem pan prezydent Bronisław Komorowski 1 marca 2015 roku złoży hołdy „żołnierzom wyklętym”, ale nie wykluczone, że kiedyś trafi do Sterdyń, gdzie na cmentarzu stoi okazały pomnik tej osoby.

    Jest potężna, dobrze wyposażona instytucja IPN, która powinna ustalić nazwiska bohaterów, którzy zasłużyli na pamięć Narodu, ale również powinna ustalić nazwiska bandytów, obalić ich pomniki i cofnąć pieniężne gratyfikacje, które tak hojnie przyznaje III Rzeczpospolita jeszcze żyjącym albo ich rodzinom za zbrodnie, rabunki i różne inne niegodziwości.

    Wiem, o czym piszę.

    Zatelefonowała kiedyś urzędniczka z sądu w X do mego brata i powiedziała: „Wiem, że usiłujecie wyjaśnić okoliczności śmierci waszego ojca. Czytałam w XXX YYY, że został zamordowany przez UB. Należy się wam odszkodowanie. Proszę się ze mną skontaktować. [ Mój ojciec został zamordowany przez bandytów z NSZ 11 kwietnia 1945 roku za to, że po rozwiązaniu AK został wójtem gminy Sterdyń]. Istotnie, w 1990 roku ukazała się notatka w XXX YYY, jakoby Feliks Badurka został zastrzelony przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.

    Mój brat wyjaśniał bardzo ostrożnie „Proszę pani, nie znamy dokładnie okoliczności zbrodni na naszym ojcu, nie mamy świadków, będziemy dalej szukać. Ta pani oznajmiła: proszę się nie martwić, świadków ja załatwię a trzydzieści procent tego odszkodowania będzie dla mnie. Nie skorzystaliśmy z tej „przysługi”. Ale rozmawiałam z wieloma ludźmi na Podlasiu również o odszkodowaniach i dodatkach kombatanckich. Jedni są świadkami dla drugich i później odwrotnie. Z wzajemnością. O ich „szczytnej” działalności w latach powojennych wszyscy milczą. Prawie wszyscy. Czasami, podczas częstych wyjazdów na Podlasie, udawało mi się uzyskać strzępy opowieści i dokumentów z tamtych lat.

    I tak, np.

    1/ Na terenie powiatu Sokołów Podlaski w okresie od jesieni 1944 do sierpnia 1945 działała poakowska bojówka pod dowództwem K.S, pseudonim „O (…)”. Dokonywała mordów i napadów rabunkowych na osoby cywilne i spółdzielnie „Samopomoc Chłopska”.

    W lutym 1945 roku dokonała zabójstwa dwóch mieszkańców wsi Szymanówka, gmina Repki – Krawczyka i Szczęśniaka za pozytywny stosunek do ustroju Polski Ludowej. Łącznie wymienionej bojówce przypisuje się zabójstwo siedmiu osób oraz pięciu napadów rabunkowych. Bojówka liczyła dziesięciu członków. Posiadała 7 automatów, 4 pistolety, 5 KBK, amunicję i granaty. W sierpniu 1945 dowódca zakopał broń we wsi Wierzbice, gmina Jabłonna, pieniądze pochodzące z rabunków w sumie 500 tys. zł., zabrał ze sobą i wyjechał do Olsztyna. Sąd wojskowy w Olsztynie skazał go w dniu 31.08.1948 r na karę śmierci, wyrok ten został dn. 24.12.1949 roku zamieniony na dożywocie.

    2/ Poznałam nazwiska zabójców kierownika szkoły w Gródku, Wacława Klimczuka, uprowadzonego z domu nad Bug i zamordowanego w dniu 5 lipca 1946 roku.. Wśród morderców był XXX YYY „S (…)” Na honorowym miejscu w Sterdyni, (…), (…)”. Miejscowa ludność dyskretnie informuje, ze „bohater” „S (…)” ma na sumieniu wiele morderstw i rabunków w Jabłonnie, Małożewie, Dzierzbach i wielu innych wsiach nad Bugiem.”

    3/ Wstrząsającą historię opowiedziano mi we wsi Dzięcioły, również w powiecie sokołowskim: Jeden z mieszkańców został napadnięty we własnym domu przez kilku „partyzantów” zza Buga (dokładnie z miejscowości Glinna). Miał broń a oni przyszli, żeby ją odebrać. Udało mu się uciec. Jego siostra zaczęła krzyczeć: ratunku, bandyci! Wkrótce przyszli ponownie. Dwóch braci nie zastali w domu. Zastrzelili Marjannę Kazimierczuk i najmłodszego brata – 13-letniego Erazma. Jej synek, kilkuletni chłopczyk ukrył się w pościeli i przeżył.

    Jednego z bandytów rozpoznali stojący przy domu mieszkańcy: to był XXX YYY. Za inną zbrodnię sąd doraźny skazał go w grudniu 1946 roku na karę śmierci. W książce „Mazowsze i Podlasie w ogniu”, wydanej pod egidą IPN, na stronie 240, nazwisko XXX YYY figuruje w rozdziale: „Zbrodnie sądowe na terenie powiatu Sokołów Podlaski”.

    4/ XXX YYY Był żołnierzem Obwodowego Patrolu Żandarmerii w powiecie Sokołów Podlaski, utworzonego, po przejęciu władzy przez NSZ po likwidacji AK. W sierpniu 1945, po rozwiązaniu OPŻ, zgłosił się do Milicji na terenie powiatu Siedlce i dostał przydział do MO w Łosicach, na stanowisko jej komendanta. Dnia 5 października 1946 roku poniósł okrutną śmierć. Zamordowany został we wsi Kiełbaski, gmina Korytnica, powiat Siedlce. Nastąpiło to w czasie walk MO, SB i LWP z oddziałem partyzanckim „K (…)”- WiN. Roman Nizikowski zakończył życie w wyniku tortur i licznych ran kłutych. Wyłupano mu oczy, rozcięto klatkę piersiową, zadano liczne rany bagnetem w brzuch.

    5/ Proboszcz jednej z parafii na Podlasiu „gościł” często bojówki „M (…)” i „R (…)”. Bał się, że jego służący doniesie o tym do władz i kazał go zamordować. Przypadkowego świadka tej zbrodni – również.

    Zapoznałam się w archiwum z dokumentami urzędu gminy Sterdyń, gdzie mój ojciec – Feliks Badurka, po rozwiązaniu AK , został wójtem. Przytaczam listę problemów, z jakimi postanowił się zmierzyć:

    - wsie pozbawione były koni, krów, trzody chlewnej, ziarna, które okupanci, uciekając, zabrali ze sobą,

    -głodne, często chore a nawet kalekie dzieci,

    - dzieci osierocone,

    - wszechobecna gruźlica, wszawica i inne choroby wynikające z biedy,

    - choroby psychiczne i neurologiczne, spowodowane tragicznymi przejściami,

    - osoby samotne i chore, w wieku podeszłym, po stracie najbliższych, wymagające opieki i leczenia,

    - wykolejona, zdegenerowana po wojnie młodzież, często posiadająca broń, organizująca napady rabunkowe i bandyckie,

    - obowiązkowe dostawy i świadczenia wsi na rzecz wygłodzonych miast,

    - służba folwarczna – wielka grupa ludzi, zamieszkująca czwartaki i dwunastaki, bez ziemi i środków do życia,

    - powracający z lasu partyzanci, którzy nie chcieli mordować Polaków i złożyli broń, oczekujący pomocy państwa,

    - podziemie zbrojne, które zadawało śmierć nie tylko funkcjonariuszom państwowym, ale również osobom cywilnym, bezbronnym a nawet dzieciom.

    Ci, którzy zaczęli po wojnie odgruzowywać miasta, rozminowywać drogi, organizować szkoły, lecznice, szpitale, uczelnie oraz zakłady pracy, podejmowali te działania za symboliczne wynagrodzenie i często ryzykowali życiem. W najbiedniejszych regionach kraju, np. na Podlasiu, młodzi, wyposażeni w broń bojówkarze z jak podają liczni świadkowie Narodowych Sił Zbrojnych, mający oparcie w niektórych kościołach, strzelali zza węgła i otwarcie jeszcze w latach pięćdziesiątych.

    A jednak nawet na Podlasiu dokonały się wielkie przemiany cywilizacyjne. (…) To nie zdrajcy Polski dokonywali po wojnie gigantycznych przeobrażeń kraju i społeczeństwa: analfabetom i wszystkim dzieciom i młodzieży zapewnili bezpłatną naukę, wszystkim – pracę, bezrolnym – ziemię, chorym – bezpłatne leczenie, emerytom i rencistom – świadczenia i darmowe lekarstwa, młodym małżeństwom – mieszkania, dzieciom – żłobki i przedszkola itp.

    To nie patrioci po transformacji zlikwidowali przemysł i robotników skazali na bezrobocie, miliony ludzi na wykluczenie społeczne, na biedę, doprowadzili do ucieczki z kraju najbardziej dynamicznych i odważnych, wprowadzili tzw. umowy śmieciowe. Odebrali kobietom godność, pracownikom najemnym bezpieczeństwo socjalne i nadzieję na stabilizację, na założenie rodziny, na wychowywanie dzieci.

    A jednak powojenne państwo socjalistyczne – laickie, z ogromnym zabezpieczeniem społecznym jest dzisiaj przedmiotem drwin, pogardy i nienawiści. Jest uosobieniem wszelkiego zła. Nawet feministki odżegnały się od PRL.

    I wszyscy niemal walczyli z komuną.

    Pan prezydent Bronisław Komorowski ma też swój udział w walce z komunizmem i zachęca do okazywania radości z odzyskanej niepodległości. Podkreśla, jak cenną wartością jest suwerenność kraju. Jednocześnie widujemy prezydenta Rzeczypospolitej, jak pokornie chyli głowę przed hierarchią kościelną, posłusznie podpisuje akty prawne, na mocy których kościół katolicki w Polsce obdarzany jest miliardami złotych, odjętymi od ust głodnych, chorych, bezdomnych, i niewolniczo pracujących własnych rodaków. Od momentu transformacji ustrojowej ogromne połacie kraju przeszły pod jurysdykcję obcego państwa – „W (…)” i głowa państwa nie ma na nie żadnego wpływu a proceder ten trwa dalej. Na tym polega SUWERENNOŚĆ Polski? (…).

    Mój ojciec nie chciał przyjąć zaproponowanej mu przez komendanta milicji broni i powiedział: nie boję się, jestem w porządku wobec wszystkich ludzi. Walczyłem z Niemcami, do Polaków strzelać nie będę. Taką postawę zaprezentował, kiedy przysłano mu ostrzeżenie, że zostanie zamordowany, jeśli nie zrezygnuje z urzędu. Na anonimie był podpis NSZ. Miałam szczęście mieć ojca – CZŁOWIEKA, a nie „herosa”. Wkrótce potem został podstępnie uprowadzony, zamordowany nad Bugiem. Ciało wrzucono do wody.

    Matka jednego z bandziorów sprzedała ubranie mego ojca na targu w Ciechanowcu Moja mama miała okazję zobaczyć na palcu tej kobiety obrączkę taty. Była charakterystyczna. Wcześniej mama dostała ostrzeżenie: jeżeli odważy się dochodzić, co stało się z jej mężem, zginie jak on. Przypomniała sobie ten anonim i zachowała kamienną twarz, patrząc na obrączkę. Nie wolno jej było ryzykować. Miała trzydzieści trzy lata i pięcioro dzieci: najstarszy brat miał dwanaście lat, najmłodszy trzy miesiące. Zabójcy to byli synowie mieszkańców okolicznych wsi. Znali moją rodzinę i wiedzieli, że jest pięcioro dzieci.

    (…) Różne były koleje losu byłych żołnierzy AK. Ci, którzy organizowali uczelnie, też zapewne byli wcześniej w AK. Mój ojciec, po rozwiązaniu AK, postanowił włączyć się do organizowania życia lokalnej społeczności. Dzisiaj wiemy, że okresu stalinizmu zapewne by nie przeżył. Za AK, jak również za Korpus Ochrony Pogranicza, gdzie odbywał wcześniej służbę wojskową, zostałby wywieziony na Syberię. Gdyby nie wrócił, wiedzielibyśmy, że został zamordowany przez bolszewików. Ale ten szlachetny humanista, bez broni, zginął w Polsce, z rąk „polskich patriotów” z ryngrafami Matki Boskiej na piersiach.

    Z powodu przynależności taty do AK nie przysługiwały nam żadne renty ani ulgi. Siostra bardzo zdolna i wrażliwa, kiedy dowiedziała się, że ojca torturowano, zachorowała na ciężką odmianę schizofrenii. Chorowała czterdzieści lat. W okresach zaostrzenia choroby przypalała sobie ciało, bo chciała tak cierpieć, jak tata. Było nam bardzo ciężko. Jednak nie byliśmy nigdy bezdomni, bo Polska Ludowa dzieci na bruk nie wyrzucała, byliśmy wszyscy z mamą, bo Polska Ludowa nie odbierała dzieci matkom z powodu biedy, byliśmy półsierotami, ale nie trafiliśmy do „XXX YYY”, jak np. wiele sierot w Irlandii, bo w Polsce Ludowej takich ośrodków nie było.

    Mama była bardzo dzielna. Wychowywała nas na ludzi uczciwych i wrażliwych na krzywdę innych. Niektórzy „Żołnierze wyklęci” mają na sumieniu ogromne krzywdy, cierpienia i zbrodnie, które dotknęły kobiety i dzieci po wojnie.

    Dzień 1 marca jako ich święto, składanie im hołdów, to uwłaczanie pamięci ich ofiar.