• 17 marca 2023
    • Soft Power

    O dialektyce działalności propagandowej

    • By krakauer
    • |
    • 26 lutego 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    W kraju intensyfikuje się działalność propagandowa realizowana na rzecz rządzącego establishmentu przez dominującą część mediów głównego nurtu. Równolegle ta propaganda coraz częściej i w rzeczywistości medialnej i w percepcji odbiorców (na coraz szerszą skalę) bywa konfrontowana z wolnym słowem, jest poddawana krytyce i często zderzana z informacjami jakie dostają się do polskiej przestrzeni kulturowej z zewnątrz.

    W istocie doszło do tego, że rządzącemu establishmentowi wydaje się, że może swoją propagandą zwalczać to, co uznaje za propagandę a co w rzeczywistości stanowi nieliczne powiewy wolności i krytycznej myśli w naszej przestrzeni językowej. Propaganda głównego nurtu, a w zasadzie kontrpropaganda ma być szyta na miarę, oparta na najlepszych wzorcach pewnego radia, które w okresie Zimnej Wojny zniewalało umysły milionów siejąc propagandę przychylną tylko i wyłącznie opcji zachodniego kapitalistycznego imperializmu. Jednakże rządzący i ich mocodawcy zapominają, że w Polsce mają ujemną wiarygodność (czyli nie są wiarygodni, ponieważ m.in. przez lata wciskali ludziom bajkę o zielonej wyspie, przy tym cynicznie i haniebnie milcząc o około 3 mln Polaków i Polek, którzy z tej wyspy uciekli.

    Gdyby tego było mało – rządzący, czy też może bardziej ich apologeci – obrażają inteligencję milionów Polaków, ponieważ ich cyniczne metody propagandowe opierają się o nie polskie media. To jest pewien fenomen jak cynicznie ci ludzie posługują się (albo są sprzężeni) z mediami, które nie są własnością Polaków, ale stanowią własność obcego kapitału pochodzącego z krajów, których kręgi decyzyjne (establishment) jest żywotnie zainteresowany utrzymaniem Polski w statusie półkolonii, podległej ekonomicznie i politycznie Zachodowi.

    Dla dominującej części społeczeństwa zakłamanie tego cynicznego układu hańby jest czytelne i nie da się go zamaskować kolorowaniem rzeczywistości, przez usłużne media nową „ramówką” w której społeczeństwo zobaczy „gwiazdy” i będzie uczestnikiem wspaniałych „wrażeń”, dzięki którym doświadczy licznych „emocji”. Na to ludzie w większości są już zbytnio uodpornieni, nie pomagają nawet tanie używane kilkunastoletnie zachodnie samochody, telefony komórkowe, tablety i inne gadżety. Ludzie widzą, że „coś nie jest tak”, ponieważ nawet słabo płatna praca bez „przywilejów” socjalnych stała się w tym kraju luksusem, o który trzeba zabiegać. W ostateczności komunikat jaki społeczeństwo otrzymuje od establishmentu jest nieprawdziwy – daleki od prawdy i służy zniewoleniu.

    Do póki establishment bawił się sam ze sobą w walkę o słuszność, dając społeczeństwu wybór pomiędzy dżumą a cholerą, to nic mu nie groziło, ponieważ kontrolował obie strony gry. Wynik był pozorny, w istocie nie miał znaczenia, można było się spodziewać, że wygra zawsze ktoś, kto reprezentuje tą samą część elit. Sytuacja jednak uległa zmianie, gdy politycy naszego kraju – przyczynili się do popsucia ładu międzynarodowego w regionie, co spowodowało realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju, w tym także – zainteresowanie informacyjne naszą przestrzenią językową, ze strony sąsiedniego mocarstwa, przeciwko którego interesom prowadziliśmy politykę.

    Nagle okazało się, że przekaz propagandowy jaki jest lansowany w większości naszych mediów nie wytrzymuje próby prawdy i wolności, której standardy narzucił przekaz informacyjny takich globalnych potentatów jak RT.com, czy też źródłowych przekazów z licznych rosyjskojęzycznych źródłem informacyjnych. Prawdopodobnie ze zgrozą stwierdzono w ośrodkach wykonawczych w Polsce, że oglądając wspomnianą RT.com, czy też źródłowe kanały rosyjskojęzyczne można napotkać potem na dokładnie takie same informacje w licznych mediach z zagranicy np. z krajów arabskich, dalekiej Azji, czy też w części przekazu medialnego Zachodu, który w pewnej mierze zawsze był krytyczny wobec polityki swoich władców (źródła francuskie, niemieckie, włoskie, czeskie, węgierskie i inne). Na szczęście dla ośrodków wykonawczych w Polsce – mało ludzi u nas zna języki obce, a jeszcze mniej konfrontuje przekaz w mediach w Polsce z ich odpowiednikami na świecie, chociaż jest to możliwe, jeżeli chociaż dysponuje się anteną satelitarną. Jednakże pojawiło się niebezpieczeństwo dekonspiracji wielkiego kłamstwa, które w znacznej części wypełnia nasz przekaz medialny. Co było widać przykładowo w kontekście relacjonowania starć zbrojnych na wschodzie Ukrainy, gdzie media trąbiły o rzekomych całych rosyjskich jednostkach walczących w Donbasie, podczas, gdy nie pokazywano ani jednego satelitarnego lub lotniczego zdjęcia, który by to jednoznacznie potwierdzał. O wiele gorzej było z milczeniem tj., nie informowaniem o faktach i ich charakterze jak ludobójstwie w Odessie 2 maja 2014 roku i całym szeregu innych zdarzeń. Bywało tak, że w jednej z wiodących gazet, pisano i ostrzale ludności cywilnej obleganego Doniecka przez tzw. wojska antyterrorystyczne, ale nie pisano niczego na temat tego, kto ten ostrzał przeprowadził, natomiast obok był kolejny artykuł o sukcesach wojsk ukraińskich w pobliżu lotniska lub innej części tego umęczonego pod gradem kul miasta.

    Jednakże to też jakoś być może by przełknięto, gdyby nie fakt że aktywizowały się polskojęzyczne kanały informacyjne uruchomione przez stronę rosyjską, której musiało zależeć przynajmniej na próbie obiektywizacji przekazu, skoro zadała sobie tyle trudu i ponosi koszty przedstawienia alternatywnego źródła informacji w języku polskim.

    Więc dostało się Rosjanom, że robią „propagandę”, jednakże znowu ośrodki wykonawcze w Polsce się ośmieszyły, ponieważ w przypadku mediów rosyjskich nadających w języku polskim dokładnie wiadomo kto za nimi stoi – konkretnie które media z Federacji Rosyjskiej, więc taki przekaz siłą rzeczy nie może być skuteczną propagandą jeżeli nawet by miał takie aspiracje, albowiem co to za propaganda jeżeli wszyscy wiedzą, a nadający wcale nie ukrywa – skąd pochodzi!

    Właśnie dlatego tak bardzo niektórych zabolał „Sputnik”, który nie jest przecież niczym innym jak tylko rozwinięciem obecnego w tysiącach polskich domów szanowanego „Głosu Rosji”. Jednakże potraktowano to, jako część większej całości, a przez to nowego wroga i dowód na rosyjską ekspansję propagandową.

    Mamy więc sytuację, w której być może w jakiejś mierze obecne w Polsce śladowo media rosyjskie prowadzą otwartą politykę informacyjną i WSZYSCY WIEDZĄ KTO ZA TYM STOI I TO JEST JASNE. Natomiast w mediach polskojęzycznych należących głównie do obcego kapitału pochodzenia zachodniego nie wiadomo ile procent tego co mówią politycy i ich apologeci jest wytworem, a ile właścicieli mediów, czy też zleceniodawców którzy zlecają tym mediom prowadzić drapieżną, kolorową propagandę w Polsce.

    Pozycja apologetów systemu w polskojęzycznych mediach niewiadomego pochodzenia kapitałowego to często pozycja najemników, którzy u obcych robią przeciwko swoim, bo przecież tutaj chodzi o percepcję narodu. To jest stawka w grze. Tymczasem z rosyjskich mediów płynie jasny, szczery i obiektywny przekaz niezakłamanej rzeczywistości, gdzie owszem można się spierać o akcenty i przemilczenia – ale ich główny przekaz jest jasny: świat nie jest jednobiegunowy, a Oni są supermocarstwem i komunikują to otoczeniu z intencją partnerskiego poszanowania wzajemnych interesów – bez straszenia czymkolwiek, zwłaszcza bronią ostateczną, bo to oczywiste, że ją mogą użyć jakby im coś zagrażało. Czego Zachód w ogóle nie bierze pod uwagę w swoim cynicznym autozakłamaniu, czym wyraźnie widać że dąży do wojny, w której obrona ze strony Rosji jest i będzie przedstawiana jako agresor. Właśnie w ten sposób Zachód uzasadni swoim społeczeństwom konieczność pójścia na wojnę i ponoszenia ofiar, oczywiście w imię wolności, ale już nikt nie dopowie że będzie chodziło o dowolność kradzieży z Syberii Arktyki niezmierzonych bogactw Rosji.

    Wybór jest prosty, ale zasadniczy i ważący w skutkach: albo łyka się zachodnią retorykę, z tą konsekwencją, że ona w ostateczności doprowadzi do wojny, której nie da się wygrać, a Polska jako kraj buforowy będzie jej największą ofiarą (czego nikt nigdy nie przyzna); albo wybiera się wolność i decyduje się na krytyczne myślenie na podstawie którego coraz więcej jednostek będzie w stanie sprzeciwiać się retoryce zniewolenia. Wybór należy do państwa czytelników.

    Rosyjskie tłumaczenie [tutaj]