• 17 marca 2023
    • Polityka

    Inflacja kandydatów i kandydatek odbiera głosy jedynie słusznemu kandydatowi

    • By krakauer
    • |
    • 22 lutego 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wraz z ogłoszeniem kolejnych kandydatek do urzędu Prezydenta RP, nastąpiła inflacja tychże, która ma tą pozytywną cechę, że po prostu rozmydla elektorat. Na szczęście jeszcze nie znalazł się nikt, kto chciałby po prostu promować swoje wkładki do butów lub zakład repasacji pończoch, ale niestety też źle się dzieje przykładowo na takiej lewicy.

    Na lewicy, bowiem wycofał się wartościowy potencjalny kandydat, a zgłosiła się osoba, która z lewicą nie ma nic wspólnego i w zasadzie nie wiadomo czyje interesy, poza swoją kanapową partią reprezentuje. Jest to mocno niezrozumiałe zwłaszcza w wymiarze logistycznym, przecież zgłaszanie się, żeby nadać sobie samemu rangę kandydacką, to po prostu żenada i wygłupianie się. Dziwne, że ludzie nie żałują na to pieniędzy, chodzi o to, że to kasa całkowicie zmarnowana, no chyba, że patrzymy na rzeczywistość z perspektywy promocji własnego oblicza, może już niezbyt młodego i co tu dużo mówić – nie szczególnie wzbudzającego zaufanie. Wówczas rzeczywiście każde pieniądze są warte zachodu, ponieważ osoby drugiego a nawet trzeciego garnituru politycznego, po prostu nieistniejące w publicznej percepcji i nieprzedstawiające sobą niczego poza trwaniem, jako element układu – ładnie budują sobie nazwisko.

    Szkoda przede wszystkim kandydata odtrąconego przez lewice, który jako człowiek powszechnie znany i szanowany, pomimo pewnych kontrowersji, albowiem w uproszczeniu – czuć od niego kawiorem – to wielka strata dla lewicy i dla procesu wyborczego w Polsce, ponieważ taki człowiek, cieszący się znacznym zaufaniem społeczeństwa, mógłby odegrać swoją rolę. Niestety jednak tak bywa z ludźmi wartościowymi, że nie mają łatwo w swoim środowisku.

    Generalnie większa pula kandydatów teoretycznie oznacza większy wybór dla społeczeństwa, w pierwszej turze takie rozszczepienie głosów zawsze odbiera poziom poparcia liderowi. To wynika z matematyki, ponieważ baza jest taka sama, a każda nowa opcja oznacza wyłączenie ze zbioru generalnego kolejnych głosów. Jednakże nie należy się tutaj spodziewać niespodzianek, które po prostu się nie wydarzą, ponieważ Polacy są zachowawczy i spolegliwi wobec dobrze przemyślanej, prawie państwowej propagandy.

    Warto jest zapamiętać, to co ci inflacyjni będą mieli do powiedzenia, ponieważ to w znacznej mierze będzie pozycjonować ich dalsze działania polityczne. W tym znaczeniu, że lepszej okazji do reklamy „na żywo” nie będą już mieli, a niektórzy czy też raczej niektóre z nich z racji wieku na szczęście na pewno nie będą miały takiej szansy więcej. Być może to właśnie przyczyni się do nadania kolorytu tej jak dotąd stosunkowo mdłej kampanii. To także jest pewna wartość, ponieważ wielość i barwność wyznacza zakres wolności, jaką gwarantuje pluralizm.

    Jest jednak problem generalny, który jest pięknym negatywnym barometrem, dla jakości naszej sceny politycznej w Polsce. Widać to jednak dopiero z zewnątrz, tj. jak bez uprzedzeń i nadymania się ktoś z zagranicy względnie obiektywnie spróbuje ogarnąć całość i dokonać równego porównania kandydatów pod względem tego, jakie mają propozycje dla Polski i Europy. O ile, więc kandydaci głównej stawki „nie robią szału”, to już całe spektrum najdelikatniej mówiąc przedstawia się swoiście, wręcz uwydatnia pewne narodowe wady i kompleksy, pod pewnymi względami smutne. Uzyskany w ten sposób obraz całości jest pięknym barometrem ewolucji generalnej naszej sceny politycznej, przy czym niestety właśnie ci kandydaci i kandydatki odpryskowe ciągną średnią w dół i to w niektórych przypadkach bardzo mocno.

    Proszę się zastanowić, co pomyśli o nas zachodni analityk, jak zobaczy spektrum kandydatów i kandydatek, a wśród nich niektóre osoby po prostu przypadkowe, nic sobą niereprezentujące, ewentualnie będące jakimś marginalnym głosem mniejszości. Naszym dramatem jest to, że główny nurt polityki nie jest w stanie zaproponować niczego i nikogo, kto byłby w stanie przełamać to nieszczęście wyboru pomiędzy dżumą a cholerą. Jest przez to coraz więcej głosów, że skoro wytrzymaliśmy tyle z dżumą, to tylko cholerą można przełamać to pierwsze nieszczęście. Być może i można, być może i to jedyna droga, ale co to oznacza dla państwa i jego miejsca w Europie?

    Nie stać nas na eksperymenty. Na pewno bariera gromadzenia głosów odsieje osoby bez odpowiedniej rozpoznawalności społecznej, zaplecza i możliwości.

    Tags: , , , , , , , , , ,