- Wojskowość
Konflikt na Ukrainie udowodnił konieczność modernizacji czołgów T-72
- By krakauer
- |
- 17 lutego 2015
- |
- 2 minuty czytania
Konflikt na Ukrainie udowodnił konieczność modernizacji czołgów T-72 i to w stopniu zupełnym. Jeżeli te czołgi mają nadal być użyteczne na polu walki do czegoś więcej niż stanowienia ruchomej zasłony dla piechoty, to trzeba je rozebrać prawie do ostatniej śrubki i odnowić wszystkie istotne elementy a niektóre zastąpić nowymi.
Przede wszystkim opancerzenie, brak pancerza reaktywnego jest skandalem, jeżeli go nie ma – czołg nie ma najmniejszych szans na przetrwanie w kontakcie bojowym z piechotą nieprzyjaciela uzbrojoną w broń przeciwpancerną ręcznego użycia. Co prawda niektóre sposoby taktyczne użycia wozów bojowych mogą zniwelować słabość T-72, jednakże trzeba pamiętać, że na prawdziwym polu walki, oprócz powstańców z granatnikami przeciwpancernymi są jeszcze prawdziwe czołgi przeciwnika. Oprócz opancerzenia reaktywnego, należy pomyśleć w ogóle o dopancerzeniu całości oraz specjalnej ochronie załogi w środku czołgu przed ryzykiem wybuchu magazynu amunicji. Czołg trzeba po rozebraniu wybebeszyć i złożyć z nowych materiałów – m.in. likwidując wszelką zbędą hydraulikę, której awaria może zabić ludzi, dotyczy to przede wszystkim stabilizacji i mechanizmu obrotowego wieży oraz armaty.
Można także pomyśleć o systemie obrony aktywnej – wzorowanej na dostępnych już Izraelskich rozwiązaniach obrony aktywnej, które w znacznym stopniu zwiększają prawdopodobieństwo zniszczenia nadlatującej w stronę pojazdu głowicy bojowej pocisku przeciwpancernego.
Czołgi potrzebują także nowego systemu kierowania ogniem, który umożliwi swobodę eksploatacji w każdych warunkach pogodowych (wraz z urządzeniem noktowizyjnym dla kierowcy).
Niezbędny jest nowy system ochrony pasywnej w postaci granatów dymnych chroniących przed wiązką laserową pocisków naprowadzanych laserowo, jak również na tyle skuteczną, żeby czołg mógł spod takiej osłony bronić się skutecznie przed śmigłowcem uderzeniowym i innymi czołgami lub piechotą w terenie.
Konieczne jest zamontowanie karabiny maszynowego na wieży, którym będzie można posługiwać się z wnętrza pojazdu. Bez tego elementu w ogóle nie ma o czym mówić jeżeli chodzi o chociaż minimalną przeżywalność na współczesnym polu walki. Każdy czołg musi mieć możliwość skutecznego zwalczania dronów zwiadowczych i bojowych.
Problem min standardowych i min inteligentnych potrafi unieruchomić każde czołgi, nie ma po prostu możliwości obronić się skutecznie – chyba, że posiada się system aktywnej obrony radio-elektronicznej paraliżujący zarówno sterowanie dronów nieprzyjaciela jak i wydawanie zdalnych komend do detonacji ładunków wybuchowych. Elektronika to podstawa, tylko niestety nie bardzo jest na nią miejsce w bardzo ciasnym kadłubie tego czołgu.
Silniki wymagają modernizacji, ewentualnie wymiany wraz z układem przeniesienia napędu na Powerpack, które są dostępne na rynku – specjalnie przygotowane jako oferty dla tego typu pojazdów wojskowych. Opłaca się dokonać tego typu konwersji, ponieważ drastycznie zwiększa się możliwości remontowe czołgu na polu walki, poza tym nowe jednostki napędowe są lżejsze i zajmują mniej miejsca – co pozwala na zwiększenie ilości materiału gaśniczego i paliwa – dwóch czynników niezbędnych w każdym pojeździe pancernym.
Bardzo ważny jest środek pojazdu i jego ergonomia. Przede wszystkim trzeba pomyśleć o nowoczesnych tkaninach ognioodpornych i ograniczających siłę rażenia materiałów wybuchowych, tak żeby na tyle na ile to możliwe ograniczyć skutki penetracji pancerza pojazdu do wewnątrz oraz osłonić poszczególne elementy mechanizmu magazynu amunicyjnego. Być może odpowiednią metodą byłaby poprawa technologii produkcji samych pocisków, tak żeby były bardziej odporne na wybuchy/wysoką temperaturę. Chodzi przede wszystkim o zwiększenie prawdopodobieństwa przeżycia załogi i danie jej czasu na ewakuację z porażonego pojazdu. Niezbędne jest tutaj zastosowanie specjalnego umundurowania ochronnego – szytego z najdoskonalszych materiałów chroniących przed poparzeniem. To jest po prostu niezbędne i konieczne, albowiem głupia para rękawic za kilkaset Euro może uratować zdrowie i zdolność bojową czołgisty.
W praktyce nie powinniśmy się oszukiwać, tylko te czołgi powinny otrzymać nowe, autonomiczne wieże bojowe, na nowo zaprojektowane pod względem odporności na trafienia i ergonomię pracy, a przede wszystkim ewakuacji załogi. Jeżeli podjęlibyśmy się tak głębokiej modernizacji – wystarczy wykorzystać doświadczenia z Leoparda i opracować adekwatną konstrukcję, w pełni autonomiczną – po podpięciu do zasilania w czołgu. Wówczas na pewno dałoby się zmieścić klimatyzację – bardzo przydatną w czołgu latem i zimą. Oczywiście najważniejsza byłaby możliwość zmiany armaty na 120 mm – na nabój scalony i przebudowę lub likwidację automatycznego magazyno-podajnika pocisków – największej słabości rodziny czołgów radzieckich. Jeżeli dobre byśmy policzyli koszty – to tak pomyślana modernizacja mogłaby się bardzo opłacać, albowiem uzyskalibyśmy o wiele większe zdolności bojowe pojazdów pancernych. Tego typu prace można przeprowadzić stosunkowo szybko, najlepiej w zakładach które wyprodukowały czołg, bo można by przeprowadzić jego remont kapitalny.
O modernizacji T-72 napisano w Polsce bardzo dużo i swego czasu był to temat rozpalający głowy wielu dowódców wojskowych. Niestety nie udało się nic, poza pośrednią modernizacją w postaci powstania wersji zmodernizowanej tej doskonałej konstrukcji pod nazwą PT-91 Twardy. Niestety ta wersja również to dzisiaj już mało, jak na spotkanie z doskonałym pojazdami bojowymi potencjalnego przeciwnika.
Jeżeli nie podejmiemy się tego typu szerokiej modernizacji, to powstaje bardzo poważne ryzyko strategiczne, albowiem nie mamy innej obrony niż te pojazdy. One stanowią rdzeń naszych sił zbrojnych. W zależności od ich kondycji – możemy mówić o zdolności bojowej naszej armii, a czołgi mające już swoje lata, praktycznie niemodernizowane przez lata – swoje zdolności bojowe już dawno straciły. Jeżeli więc nie byłoby pieniędzy na poważną modernizację, należy zmodernizować to co można – zakupić nowe pociski do armaty o większej skuteczności, nowe kombinezony ochronne dla czołgistów, może ręczne termowizory do obserwacji do okrężnej – żeby przynajmniej dowódca czołgu mógł zorientować się o generalnej sytuacji – zwłaszcza nocą i wypracować jakiś sposób na prowadzenie w ten sposób skutecznego ognia. No, a coś takiego jak kierowany z wewnątrz karabin maszynowy i zwiększenie ilości granatów dymnych i odłamkowych na pancerzu pojazdu – jest chyba w zakresie możliwości finansowych naszego państwa i wykonawczych przemysłu. Do tego jeszcze jakaś solidna nowoczesna termiczna osłona na armatę i na komorę silnika – dzięki czemu znacząco ograniczy się obraz termiczny pojazdu. Nie chodzi o cuda, tylko o zwykłe pokrowce, ale wykonane z ultra nowoczesnych materiałów, które można po prostu kupić, pociąć i dopasować. Owszem, to kosztuje, ale może zniwelować czas rozpoznania naszych pojazdów przez dobre środki obserwacji w czołgach potencjalnego nieprzyjaciela, zanim zobaczą wroga nasi pancerniacy.
Poza tym, czołgi T-72 nie powinny nigdy działać same, tylko pod osłoną pojazdów posiadających szybkostrzelną broń lufową niewielkich kalibrów umożliwiającą paraliżowanie rozpoznanych stanowisk piechoty oraz pojazdów wyposażonych w nowoczesne pociski przeciwpancerne – umożliwiające zwalczanie obcych czołgów z odpowiedniego dystansu, zanim one wejdą w kontakt bojowy z naszymi wojskami. To może niewiele i nic odkrywczego, ale znacząco byłoby w stanie poprawić zdolność przetrwania naszych czołgów na polu walki i ich generalną zdolność bojową.
O modernizacji BWP z litości nie wypada pisać, ale decydenci muszą mieć świadomość, że wysyłając żołnierzy w standardowym BWP-1 na pole walki, jedyne co im zapewniają to tylko pływalność, więcej ten pojazd niestety nie ma zalet.
W temacie polecamy także: “Zaniechanie modernizacji czołgów rodziny T-72 będzie wielkim błędem“