• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Unia Europejska wobec braku wzrostu gospodarczego

    • By krakauer
    • |
    • 07 lutego 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wzrost gospodarczy w Unii Europejskiej jest minimalny, Strefie Euro grozi deflacja, a najbardziej zadłużonym, a zarazem zagrożonym krajom – upadek, ze względu na sztywność gorsetu Euro.

    Grecy chyba już przekonali wszystkich, że nie mają zamiaru spłacać długów, a to że w miarę zwiększania ilości pieniędzy przekazywanych im na rolowanie zadłużenia ich sytuacja nie tylko nie poprawia się, ale podlega stałemu pogorszeniu uznają za swój atut.

    Mamy nową sytuację – bogactwo już nie gwarantuje automatycznego przyrostu bogactwa, ponieważ nie ma wzrostu – odsetki, jakie oferuje rynek, jeżeli w ogóle są dodatnie to bardzo dobrze. Ludzie bogaci mają poważny problem z aktywami, które nie pracują. Zachód się zachłysnął bogactwem i nie jest w stanie przełknąć prostej okoliczności związanej z problemem klasowym – gospodarka stoi, ponieważ ci, którzy konsumowali, nie mają, za co konsumować na poziomie adekwatnym do potrzeb, gdyż bogaci są zbyt chciwi. Poziom płac determinuje w sposób niedostateczny popyt efektywny. W przełożeniu na całą gospodarkę powoduje to, że powoli i stopniowo może się ona zwijać, albowiem nie jest potrzebna w znaczeniu ekonomicznym – nie ma dla istnienia poszczególnych jej części uzasadnienia. O wiele prościej opłaca się importować sprawdzone rozwiązania z zagranicy, które dążą albo do doskonałości i śrubują cenę, albo do powtarzalnej standaryzacji i optymalizacji ceny. Wynik jest taki, że nadal mamy pełne regały w sklepach, a nawet bardziej – wszystko się ugina, dochodzi do takich idiotyzmów jak np. mandarynki w puszcze w sosie własnym – tańsze od mandarynek świeżych itd. Konsumpcja generalnie jest stale zmniejszana, widać to początkowo poprzez zmniejszanie ilości produktów w standaryzowanych opakowaniach, potem znikają sklepy, potem koło się zamyka i dane dobro w ogóle przestaje być dostępne, jeżeli nie opłaca się go produkować lub importować.

    Niestety jest to wynik głównie chciwości ludzi bogatych, którzy chronią swój stan posiadania – ekonomicznie, prawnie i politycznie – zapominając, że bogactwo i wysoki poziom życia możliwy dzięki niemu – to kategorie dynamiczne, a nie statyczne. Przykładów negatywnej spirali nie brakuje, wystarczy popatrzeć na Detroit, znaczne części Śląska, Grecję, Hiszpanię, Południowe Włochy, części Francji. W zasadzie można byłoby do tego pierwszego miasta wysłać unijnych urzędników i polityków, żeby naocznie mogli zobaczyć, co czeka Europę, jeżeli nie będą myśleć i działać.

    Luzowanie ilościowe, jakie w tej chwili zacznie się w Strefie Euro to odpowiedź Europy na nowy paradygmat współczesnej ekonomii, obdartej już z jakichkolwiek klasycznych i neoklasycznych wartości. Wojny walutowe współczesnego świata narzucają nowe sposoby zachowań, albo Europa się dostosuje i zajmie należne jej miejsce w globalnym systemie powiązań, albo jej bogactwo zostanie wyssane i podzielone pomiędzy zwycięzców.

    Potrzebujemy realnej, ale prostej i przynoszącej natychmiastowe efekty strategii. Chodzi o to, żeby dać ludziom wiarę w sens wspólnego działania, jako Unia, a to mogą zapewnić tylko i wyłącznie miejsca pracy w realnej gospodarce, produktywne w wymiarze realnym i pozwalające na realne dochody. Dopiero na takiej podbudowie możliwe będzie stworzenie strategii trwałego wzrostu w oparciu o warunki nowego paradygmatu, jaki wyniknie z dostosowania paradygmatu do ciągle zmieniających się realiów. Jeżeli uda się nam antycypować przemiany – znowu możliwy będzie wzrost liniowy. Jeżeli uda nam się tylko wpisać w trend, nawet bez wzrostu – nadal będzie dobrze, będzie możliwa np. zmiana podziału istniejącego tortu. Jeżeli jednak nie uda nam się trafić albo się spóźnimy, to Europę czeka smutny czas. Będziemy się zwijać na własnych oczach, coraz bardziej zdziwionej, kurczącej się ludności Europy.

    Do tego dochodzi niebezpieczeństwo wojny zewnętrznej, jako kuszącej opcji umożliwiającej – polityczny reset systemu. Warto przeanalizować obecną sytuację społeczno-polityczną i ekonomiczną Europy, jesteśmy mniej więcej w warunkach zbliżonych do okresu pierwszych krucjat. Skrywanym przekleństwem Zachodu jest pochodzenie jego zamożności z krzywdy innych, rabunku, mordów i niegodziwości. Tak długo, jak długo było, co rabować, istniał Rzym, Imperia: hiszpańskie, brytyjskie, francuskie, w końcu słynne Pax Americana, w którego cieniu jesteśmy.

    W trudnych czasach, trzeba wrócić do prostych rozwiązań, dających ludziom satysfakcję w życiu i możliwość samorealizacji, wówczas w zdrowym społeczeństwie – można pozwolić sobie na ekstrawagancje, a elita będzie się stale bogacić. Jednakże obecne proporcje udziału we wspólnym torcie są skandaliczne. Zabrakło regulatora – autentycznej lewicy wyczulonej na ludzką krzywdę, efekty widzimy dzisiaj na naszych ulicach – przyszłość będzie gorsza.

    Tags: , , , , , , , ,