- Polityka
Pokój dla Ukrainy może przyjść tylko ze Wschodu
- By krakauer
- |
- 08 lutego 2015
- |
- 2 minuty czytania
Najnowsze wypowiedzi pana Władimira Putina – Prezydenta Federacji Rosyjskiej są już jedynym jasno argumentowanym głosem rozsądku na europejskiej scenie politycznej. Rosja mówi wprost, bez udawania czegokolwiek, domysłów i warunków – Rosja nie chce wojny. Prościej powiedzieć tego niż pan Prezydent Putin powiedzieć się nie da.
Niestety z niezrozumiałych powodów Ukraina, jej wojenni mocodawcy i ich suflerzy zachowują się w sposób zupełnie odwrotny od zdrowego rozsądku. Ukraina chciała tej wojny, Ukraina tę wojnę prowadzi, Ukraina tę wojnę eskaluje i Ukraina żywi się wojną. Do tego jeszcze Ukraiński Prezydent pozwala sobie na żonglowanie rosyjskim Godłem państwowym uwidocznionym na paszportach prawdopodobnie odebranych siłą rosyjskim obywatelom obecnym na Ukrainie lub w inny sposób zawłaszczonych – miejmy nadzieję, że nie ludziom zamordowanym dla ich pozyskania! W każdym bądź razie nie można się spodziewać, żeby właściciele żonglowanych przez pana Poroszenkę paszportów Federacji Rosyjskiej dobrowolnie oddali je dla zabawy oligarchicznego przywódcy Ukrainy. Naprawdę trudno jest sobie wyobrazić większe barbarzyństwo niż żonglowanie paszportami ludzi, którzy prawdopodobnie nie żyją, w sposób mający na celu eksponowanie Godła sąsiedniego kraju, jako potwierdzenia własnej – niczym niezobiektywizowanej tezy.
Zarówno pan Poroszenko, jego amerykańscy mocodawcy jak i inni szaleni zwolennicy dostarczania oligarchicznym władzom Ukrainy – broni – robią wszystko, żeby tylko wciągnąć Federację Rosyjską do konfliktu. Widać, że zjednoczeni podpalacze pokoju międzynarodowego zrobią wszystko, żeby tylko popsuć działania Niemiec i Francji mające doprowadzić do deeskalacji konfliktu.
Tymczasem nie podlega żadnej dyskusji, że Federacja Rosyjska będzie pod naciskiem moralnej konieczności przeprowadzania stabilizacji w rejonie wschodniej post ukraińskiej przestrzeni państwowej – jak tylko pierwsza osoba cywilna zostanie zamordowana w Donbasie z zachodniej broni.
Oczywiście to wszystko nie ma znaczenia, nawet jakby wszyscy Rosjanie wypisali sobie na czołach, że chcą pokoju – wroga propaganda oligarchicznej Ukrainy i wspierającego ją Zachodu zrobi z nich w najlepszym wypadku pół-diabłów, którym do końca nie można ufać. W istocie, bowiem te wszelkie rozmowy z Ukrainą nie mają żadnego sensu, albowiem prowadzenie wojny jest tylko i wyłącznie winą Kijowa, który nie chce się zgodzić na rozwiązanie polityczne dla regionu. Niestety zwycięża tutaj nacjonalizm nowych władców Ukrainy, dla których – rosyjskojęzyczna ludność Donbasu jest ludnością obcą, wobec której nie czują żadnych zobowiązań i potrzeby wywiązania się z nich, nie mówiąc już o ochronie ich życia.
To wszystko jest przerażające, bo przecież chodzi o życie, zdrowie i mienie ludzi. Pomijając kwestię, jaki sens ma dostarczanie broni krajowi, który jest jednym z jej czołowych eksporterów? Ile tej broni trzeba będzie tam dostarczyć i kto za nią zapłaci, żeby kijowska Ukraina zyskała przewagę nad walczącymi o biologiczne przetrwanie – heroicznie i ze śmiercią na ustach powstańcami Donbasu? Czy przypadkiem to nie jest tak, że lobby zbrojeniowe z pewnego kraju chce za wszelką cenę zarobić pieniądze wysyłając śmiercionośny złom na Ukrainę, na koszt zachodnich podatników? Nie da się tego zrozumieć, nie można tego popierać, nie można wyrazić na to zgody.
Przynajmniej w polskim przypadku mamy pełne prawo zaprotestować przeciwko próbom wietnamizacji wojny domowej na Ukrainie, zwłaszcza dokonywanej na nasz koszt. Już rząd w Polsce przekazał stosunkowo znaczną pomoc dla ukraińskiej armii, a dodatkowo premier zagwarantowała wsparcie finansowe dla Ukrainy. To aż zbyt wiele, jeżeli chodzi o aktywne działania, a w kontekście sprzeciwu naszych europejskich sojuszników, co do dostarczania na Ukrainę broni. Już raz popełniliśmy błąd – służąc na amerykańskiej łasce przeciwko narodowi irackiemu, to bardzo wiele kosztowało nasz kraj, dlaczego nie wyciągniemy nauki z popełnionych błędów i nie powiemy głośno „Nie” wobec amerykańskich dążeń wojennych? Trzeba zwrócić uwagę na okoliczność, że to od czasów wojny w Iraku pierwszy poważny przypadek rozejścia się interesów USA i Europy. My nie chcemy wojny w Europie! Natomiast wszystko na to wskazuje, że Amerykanie jej chcą. Nikt, ani nasi ukraińscy, ani rosyjscy sąsiedzi – nie są naszymi wrogami i nie ma żadnego powodu robić cokolwiek, co miałoby się przyczynić do zabijania kogokolwiek na Ukrainie z polskiej broni. Co więcej – sami mamy tak szczupłe zasoby militarne, że ewentualne wspieranie państwa sąsiedniego zawsze będzie się odbywać tylko i wyłącznie kosztem naszych własnych możliwości.
W tych warunkach pokój dla Ukrainy może przyjść tylko ze Wschodu, cała nadzieja na ustabilizowanie sytuacji dla mieszkańców Doniecka, Ługańska i innych miejsc, gdzie codziennie mordowani są ludzie to jak dotąd wsparcie humanitarne ze strony Federacji Rosyjskiej.
Niech nasze modlitwy będą przy prześladowanych mieszkańcach Donbasu…