- Polityka
Oni oddadzą władzę dopiero jak zmarnują wszystkie fundusze pomocowe!
- By krakauer
- |
- 06 lutego 2015
- |
- 2 minuty czytania
Od długiego czasu wiele osób zastanawia się, kiedy obecna elita rządząca odda władzę w kraju? Jest to istotny problem, ponieważ przy tej ordynacji wyborczej, zblokowaniu partii oraz sterowalności usłużnych mediów – stworzenie nowej opcji politycznej w kraju, opartej na ideologii i mającej nową propozycję dla państwa jest niemożliwe.
Głównym wyznacznikiem trwania długości władzy tej elity – jest wiek jest głównych przedstawicieli, mniej więcej za dziesięć lat – ostatki osesków spod Okrągłego Stołu wejdą w wiek emerytalny, kiedy będą chcieli się cieszyć tym, co udało się im zgromadzić. Kalendarz nie kłamie, oczywiście o ile wcześniej elita się nie przewinie – wrzucając do mainstreamu swoich „godnych” potomków. Jednakże do tego trzeba przede wszystkim chcieć, a nowemu pokoleniu właścicieli Polski nie bardzo się chce, lepiej jest przecież odpoczywać i prowadzić wygodne życie na koszt rodziców. Chyba to lenistwo nas ratuje, ponieważ im jest po prostu za dobrze i uśpili swoją czujność.
Drugim wyznacznikiem przemawiającym funkcjonalnie za okresem rządzenia jest unijna perspektywa finansowa. Fundusze unijne wraz z ich rozliczeniem – za 10 lat będą już historią, a w praktyce, za 8 lat, czyli dwie kadencje parlamentu! Oznacza to mniej więcej tyle, że teraz będziemy wyłaniali ostatni szczęśliwy parlament, bo w kolejnym trzeba będzie zacząć myśleć – jak finansować rozwój państwa (nie mówiąc nawet o potrzebach społecznych), bez istotnego zasilania zewnętrznego.
Jest to klasyczny model działania tylko do tego momentu, do którego ma się pieniądze – z ich punktu widzenia jest to rozsądna strategia, polegająca w istocie na przeżyciu – elita ustawiła się na długość swojego życia, bo wie, że je wygrała, to jej dzieci przetrwają i będą właścicielami i rządzącymi, reszta musi się dostosować, nawet jeżeli musi próbować przetrwać.
Oznacza to, że mamy mniej więcej 10 lat na przygotowanie poważnej propozycji lewicowej, wyrażającej realną wizję przetrwania kraju. Sceptycyzm wynika z samozadowolenia ekipy pana Tuska, którzy przez siedem długich lat, praktycznie nie przeprowadził żadnych z najbardziej niezbędnych reform, doprowadzając do niekontrolowanego upadku wielu dziedzin aktywności państwa. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Uwaga żadna ze stron naszego pozornego sporu politycznego – nie gwarantuje przełamania tego paradygmatu „wydajmy pieniądze unijne i zobaczymy jak będzie”. Niestety nikt w tej chwili nie ma pomysłu na Polskę, a już wiadomo o zagrożeniach wynikających z rozłożenia demografii i ucieczki emigrantów z zielonej wyspy pana Tuska i -ski.
Jeżeli więc przez najbliższe dwie kadencje mamy widzieć mniej więcej to, co w tej chwili zaprezentowała pani Kopacz, to naprawdę lepiej jest być już bezpośrednio zarządzanym z Brukseli. Ponieważ niczego nowego nie będzie, nic nowego się nie pojawi – będzie tylko gorzej im bliżej wyschnięcia źródełka. Trzeba pamiętać, że spęd „świń” będzie musiał uwzględnić kilka „rzutów na taśmę”, więc im będzie bliżej końca, tym drapieżność darmozjadów będzie większa i bardziej bezwzględna.
Być może udałoby się wcześniej przełamać tą samo spełniającą się negatywną przepowiednie, ale do tego niezbędny jest dostęp do medialnego mainstreamu, który mógłby pokazać społeczeństwu możliwości alternatywnego myślenia – wówczas milcząca większość, lękająca się odezwać zobaczyłaby i zrozumiała, że jest realną większością, bo inni myślą właśnie tak jak przeciętny Kowalski w swoim małym mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. Do tego jednak trzeba pieniędzy i zaplecza, które zagwarantuje, że inicjatorzy nie spotkają się w swojej łazience nad ranem ze spontaniczną potrzebą popełnienia samobójstwa.
Niestety, bowiem trzeba pamiętać o tym, że rząd w Polsce i jego „agendy” nie jest jedynym, ani najsilniejszym graczem w polskiej przestrzeni społeczno-gospodarczej. Oczywiście tenże przeważnie funkcjonuje w ramach wytycznych swoich mocarnych suwerenów, ale Oni także działają w naszej przestrzeni – pośrednio lub prawie bezpośrednio jak trzeba – moderując nasze realia. Przykładów jest aż nadto, ale nie będziemy o tym pisać nawet tutaj, albowiem „spontaniczność” nie jest w naszych planach życiowych…
Przyszłość jest smutna, jeżeli kolejne dwie kadencje lub może i trzy, będzie rządzić jakaś nowa odmiana pani Kopacz, pana Tuska w oparciu o byłych PR-owców pana Kaczyńskiego, których misją będzie przekonywanie nas, że żyjemy w krainie wiecznej szczęśliwości. Niestety, czeka nas zmarnowana dekada.