• 17 marca 2023
    • Religia i państwo

    Próba tworzenia kultury bez Boga kończy się na jego negacji

    • By krakauer
    • |
    • 25 stycznia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    To bardzo interesujące, ale wszelkie próby negacji Boga w kulturze, kończą się na jego negacji. Kwestią delikatności odbiorców i wysublimowania twórców jest forma tej negacji, czy też nawet delikatnej krytyki samej jego idei sprowadzającej się do zaprzeczenia Jego istnieniu w różnych formatach ateizmu.

    Praktycznie cała sztuka starożytności dotyczyła wyobrażeń bogów, przedstawiania zachowań bohaterów w różnych sytuacjach. Politeizm był czymś normalnym do końca okresu świetności Imperium, przy czym postawa ateistyczna – zaprzeczenie istnienia bogów na ówczesnym firmamencie, mogła się źle skończyć dla starożytnego ateisty.

    Wraz z dominacją Chrześcijaństwa, tematyka obecności Boga w kulturze wróciła ze zdwojoną mocą. W zasadzie nie było alternatywy dla innych sposobów wyrażania się w kulturze niż poprzez odwołania do Boga, z uwzględnieniem wszelkich możliwych didaskaliów, przy czym w różnych kręgach kulturowych przedstawianie kwestii teologicznych było tak różne, że te kultury zdefiniowały się odmiennie.

    Renesans dał pierwsze poważniejsze tchnienie człowiekowi w kulturze, jednakże to dopiero oświecenie spowodowało odwrócenie się człowieka od Boga, a przynajmniej upowszechnienie życia obok niego, dzięki czemu był możliwy gwałtowny rozwój myśli ludzkiej, w tym w szczególności nauki.

    Wraz z nastaniem rewolucyjnych „-izmów”, doszło do zanegowania faktu istnienia Boga w ogóle i co ciekawe, potrzeby jego istnienia, albowiem materialistyczna kontr-kultura chciała wykształtować człowieka na nowo. Chodziło nie tylko o negację Boga, ale o konstrukcję układu odniesienia, w której w ogóle by nie było o Nim mowy.

    Był to bardzo ciekawy eksperyment, jednakże w tej części świata, która zakładała pełną negację Boga – się nie udał. Natomiast w drugiej części, która cieszyła się wolnością ideologiczną, a podejście do Boga było ani nienakazane, ani niezakazane – w zasadzie w ogóle nie występowało, bez elementu sztucznej negacji, jako oficjalnego nurtu ideologicznego – praktycznie udał się w wielkiej skali.

    Jakim żałosnym żartem historii jest to, że w postkomunistycznych krajach, gdzie władze zrobiły dużo lub bardzo dużo dla zmiany układu odniesienia, na negujący potrzebę występowania Boga – TO SIĘ PRAKTYCZNIE NIE UDAŁO. Natomiast na wolnym Zachodzie – doszło do znaczącej desakralizacji. Obecnie w niektórych częściach świata zachodniego – mówienie o Bogu to najzwyklejszy obciach! Co innego odnoszenie się do „innych form duchowości”, ale nie będziemy o tym rozważać, bo zabobon nie jest dzisiaj w centrum naszych zainteresowań.

    Żyjemy dzisiaj w rzeczywistości, w której część kultury afirmuje ateizm, którego dużym uproszczeniem jest zwykła negacja Boga, doszło do czegoś zupełnie groźniejszego z punktu widzenia rozwoju kultury, czyli cywilizacji ludzkiej – doszło do zobojętnienia człowieka na kluczowe problemy jego tożsamości, ponieważ refleksję zastąpiono płytką, ale łatwą w odbiorze kulturą masową. Skutkiem jest zdeformowanie idei człowieka, na co wielokrotnie zwraca uwagę Kościół Katolicki przy takich kwestiach jak invitro, rozwój genetyki itp. Nowoczesna kontrkultura tłumi głos Kościoła, jednakże dla tych, którzy chcą słuchać nie brakuje ostrzeżeń.

    Obecnie decyduje się przyszłość, ponieważ jesteśmy w środku stanu nieustalonego – trudno jest określić, w którą stronę potoczy się rozwój naszej rzeczywistości. Dominująca część ludzi ma mniejszą lub większą świadomość potrzeby zwrócenia się w stronę Absolutu, ponieważ życie bez Boga kończy się dla nich na dudnieniu mokrej ziemi o drewniane wieko trumny. Taki stan rzeczy nie może zadowalać człowieka rozumnego, który żyje nadzieją na „coś więcej”, „coś ponad”, „coś poza”, dające jakąkolwiek szansę na kontynuację rzeczywistości umożliwiającej samookreślenie się człowieka.