• 17 marca 2023
    • Polityka

    Dlaczego nie warto głosować na poklepywacza systemu?

    • By krakauer
    • |
    • 23 stycznia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Zbliżają się wybory prezydenckie, prawdopodobnie odbędą się 10 maja w bliskiej odległości od długiego weekendu majowego, w okolicach wielkich świąt narodowych, zaraz po podniosłym nastroju, kiedy to pompatycznie będziemy mogli się cieszyć, że nie mamy nad sobą fizycznie obcego buta.

    Trzeba będzie kogoś wybrać, problem polega na tym, że niestety nasz niesłychanie czcigodny i szanowany establishment w uosobieniu ojców i matek narodu – naszych nieskończenie godnych polityków, jakoś nie szczególnie się kwapił do zgłaszania do kandydowania. Podobno, niewielu chciało się narazić systemowi, a szkoda, albowiem rzeczywiście – firmować swoim nazwiskiem poklepywanie systemowi to poważne wyzwanie moralne.

    Nie można uwierzyć w bajkę lansowaną przez “szpicę” mainstreamu, wedle której to narracji – przesądzone jest zwycięstwo kandydata cieszącego się w oficjalnych sondażach największym poparciem. TO SĄ WYBORY TWARZY, ŻEBY NIE POWIEDZIEĆ NIEELEGANCKO – “GŁÓWEK” – LUDZIE WIDZĄ “GŁÓWKĘ” I NA NIĄ GŁOSUJĄ! Kampanie programowe w Polsce jeżeli tylko nie dotyczą licytowania się na ilość obiecywanych mieszkań – ZAWSZE SĄ NEGATYWNE, a ta już jest wściekle negatywna, przynajmniej wobec jednej osoby kandydującej.

    Tymczasem przecież człowiek musi sobie spojrzeć w twarz w lustrze, nawet jeżeli przed 23 godziny na dobę kłamie nawet najbliższych, to przez mniej więcej godzinę (autor w swojej naiwności zakłada, że każdy myje się rano i wieczorem), jest mniej więcej sam i widzi się co chwila w lustrze. Wówczas siłą rzeczy dochodzi do konfrontacji z myślami? No, może nie u wszystkich, ale chyba nawet najwięksi zwyrodnialcy nie potrafią tak okłamywać swojego sumienia? Więc jak spojrzeć sobie samemu w oczy, jeżeli miałoby się świadomość konieczności poklepywania?

    Pozycja ustrojowa prezydenta państwa w Polsce jest wynikiem lęków odchodzącej właśnie klasy politycznej przed potencjałem – wielkiego polskiego trybuna ludowego – pana Lecha Wałęsy, który będąc prezydentem pokazał, jak można falandyzować prezydenturę. Ograniczenia i trudne do zrozumienia kompromisy, tworzące pokraczny system parlamentarno-gabinetowy z rolą strażnika żyrandola, to niestety dziedzictwo początków „epoki” transformacji. Niestety nikt nie pokusił się o to, żeby przynajmniej spróbować podjąć dyskusję o zasadach działania prezydentury w mechanizmach władzy, korzystając przy tym z najlepszych wzorów europejskich – mamy Niemcy, mamy Francję z przeciwstawnymi modelami posadowienia Prezydenta – wystarczy wybrać, całe rozwiązania konstytucyjne wraz z wieloletnimi liniami zwyczajów i orzecznictwa są gotowe, można tylko implementować! Znaczy się korzystać z cudzych doświadczeń moglibyśmy, gdyby nie smutny fakt, że u nas władza najwyższa od czasów ostatnich Jagiellonów, nigdy już nie miała łatwo, bo się Narodowi ubzdurało, że każdy może zostać Królem i w uproszczeniu wyszło jak wyszło, czyli jest jak jest.

    Patrząc na to wszystko jednak z drugiej strony, to pozycja prezydenta w Polsce, jest dla sprawującego tą funkcję SUPER WYGODNA, bo realnie na tej funkcji można o wiele więcej niż się odpowiada, przy minimum bezczelności można tą odpowiedzialność przelać na Radę Ministrów, co znamy z modelu pewnej prezydentury, nad którą ze względu na szacunek dla tragedii, lepiej spuścić w ogóle zasłonę milczenia.

    Problem polega jednak na tym, że w naszych realiach, prezydent powinien co najmniej być super-dyplomatą, rzeczywistą wizytówką państwa na arenie międzynarodowej, albowiem na tej funkcji ma się bardzo duże przełożenie w strukturach unijnych. Niestety tego podczas zarówno tej, jak i poprzedniej prezydentury wyjątkowo brakuje. Zupełnie inaczej wyglądałyby nasze realia, jeżeli nasz prezydent bywałby na salonach na zachodzie, jak również u nas sam stworzyłby dla siebie salon, w którym nasi czcigodni goście chcieliby bywać. Niestety czegoś takiego nie udało się jeszcze nikomu stworzyć, chociaż koszty utrzymania aparatu administracyjnego prezydenta są kolosalne!

    Patrząc na sprawę jednak z drugiej strony, coś takiego jak odbieranie prezydentowi prawa ddo korzystania z samolotu jest po prostu tylko u nas możliwym skarleniem i kretynizmem, albowiem na tym poziomie odniesienia samolot powinien być równoważnikiem telefonu komórkowego. Z tą różnicą, że zamiast dzwonić się lata. Naprawdę nie możemy z zakupu samolotów (liczba mnoga jest celowa) dla prezydenta państwa robić wyzwania i ogólnonarodowej dyskusji, ponieważ jest to równe autoskundleniu. No, chyba że to podstawowe narzędzie pracy rzeczywiście prezydentowi w Polsce nie jest potrzebne, tylko mówmy wówczas o prezydenturze stacjonarnej – nie kreujmy fikcji, że ktoś coś może lub powinien.

    Nie ma sensu głosowanie na poklepywacza systemu, kimkolwiek by on lub ona nie był/a, ponieważ potrzebujemy prezydenta, który będzie aktywny w polityce zagranicznej, będzie intensywnie wspierał rząd, a nawet wyrażał inicjatywę, co więcej stworzy przy swojej osobie w Polsce, w Warszawie istotny salon znakomitości, umożliwiający skracanie drogi i jej ułatwianie do decydentów. Jak byłoby prościej pewne rzeczy załatwić, jak byłoby mniej barier lub sztuczności, jeżeli ważni politycy europejscy – uznawali by za wyraz dobrego tonu, skorzystać z zaproszenia na „dwór w Polsce”. Jest przy tym oczywiste, że to musi kosztować, ale niech kosztuje – niech kasa nie idzie tylko na zlecenia za catering, ponieważ to naprawdę nie o to chodzi, żeby zjeść w ogrodach za pałacem kanapeczki, chociaż – tutaj autor przeprasza, bo prawdopodobnie tą mroczną wizją zburzył właśnie sens życia, znacznej części przekonanego o swojej słuszności i kanapko-centryźmie, jako drodze na życie establishmentu, zwłaszcza w naszej ukochanej stolicy.

    W naszym interesie jest zmiana, nawet jeżeli miałaby ona oznaczać eksperyment, którego kosztem byłoby ryzyko ośmieszenia i utraty reputacji, warto zaryzykować dla stanu spraw wewnętrznych. Dłużej, tak jak jest – nie może być, lepiej jest wygasić to stanowisko, bo szkoda pieniędzy.

    Ps. Byłoby wspaniale, jakby pewien pan ogłosił oficjalnie termin wyborów prezydenckich, a dzień później podał się do dymisji! Niech każdy zrobi coś pozytywnego dla kraju! Chociaż raz – prosimy!

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , ,