• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Czy lżenie świętości to jeszcze jest korzystanie z własnej wolności?

    • By krakauer
    • |
    • 09 stycznia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Na kanwie dramatycznych wypadków we Francji, które należy z całą stanowczością bezwzględnie potępić, albowiem nie może być zgody na zabijanie ludzi z jakichkolwiek powodów – poza koniecznością obrony – rodzą się pytania o sposób postrzegania naszej rzeczywistości przez przedstawicieli mniejszości kulturowo-religijnych i etnicznych.

    Jeżeli uczyniło się kiedyś, kogoś obywatelem, to należy mieć w optyce spraw państwowych także i jego wrażliwość oraz brać poprawkę na jego percepcję, przecież ludzie domagający się wprowadzenia Szariatu we Francji – mają do tego dokładnie takie same prawo w świetle francuskiej konstytucji jak zwolennicy neoliberalizmu do utrwalania zdobyczy kapitalizmu. Czy to się podoba, czy nie – należy do tego podejść ze zrozumieniem, ponieważ wymaga tego konsekwencja, inaczej trzeba było nie zapraszać do kraju lub nie udzielać azylu, ewentualnie dopuszczać na warunku! Tutaj nic takiego nie nastąpiło, Francja przyjęła imigrantów z dobrodziejstwem inwentarza, co oczywiście nie oznacza że ma tolerować prawo młodzieńców do wyrażania się na ulicach za pomocą broni maszynowej i granatników przeciwpancernych, jednakże nie może odmówić im prawa do własnej wrażliwości.

    Zaatakowana redakcja czasopisma wyrażała niesłychanie specyficzne podejście do zagadnienia wizualizacji sacrum, w zasadzie nie było dla tych ludzi niczego, czego nie potrafiliby pokazać w charakterystycznym dla siebie stylu – będącym na pewno w pełni zgodnym z prawem do swobody artystycznej wypowiedzi, jednakże – z pełną świadomością narzucenia własnej interpretacji przekazu sacrum ponad interpretację, która jest bliższa miliardom ludzi na ziemi. W skrócie chodzi o to, że przedstawiano Świętego Proroka Islamu Mahometa w sytuacjach karykaturalnych, które mogły być odebrane poza kontekstem tego środowiska, jako obraźliwe. Podobnie postępowano także z innymi przedstawieniami Boga – do historii przejdzie widok przedmiotu i istot antropomorficznych kopulujących wsobnie w zbiorowym jednoczesnym akcie analnym – jako Trójca Święta z wyraźnym zaznaczeniem atrybutów Boga Ojca, Jezusa i Ducha Świętego.

    Czy twórca/wydawca tego typu obrazów/przedstawień/instalacji – bez względu na jego stosunek do kwestii jakiejkolwiek wiary lub jej braku – korzysta tylko z własnej wolności do artystycznego wyrazu i publicznego przedstawienia tego rodzaju interpretacji Postaci uznawanych przez miliardy innych ludzi za nadzwyczajnie święte – zupełnie abstrahując od tego, czy są to osoby wierzące, czy nie? Chodzi o dobre zrozumienie w tym przypadku samego pojęcia wolności. Dla jednego człowieka i grupy z nim współdziałającej – np. artystów i wydawców – prawem do korzystania z własnej wolności jest przedstawianie dowolnych obrazów jako wyników własnych procesów percepcyjnych. Jednakże takim samym prawem innej grupy ludzi, których możemy nazwać generalnie – wierzącymi, jest prawo do wzburzenia faktem tej interpretacji, jako pogwałceniem ich prawa do sposobu rozumienia sacrum i interpretacji wyrażania jego wizerunku poprzez własną percepcję. Nie jest to problem nie kupowania konkretnej gazety – jakikolwiek publikator publiczny to podanie do publicznej wiadomości, stworzenie nowego stanu – podanie informacji.

    Nie ma tutaj znaczenia czy Bóg istnieje, czy nie – chodzi o wizerunek stanowiący określoną wartość kulturową, modyfikowaną przez kontekst w jakim jest on przedstawiany! Równie dobrze, można przecież pokazać czyichś nieżyjących rodziców w akcie kopulacji analnej – odpowiednio to podpisać nadając im konkretne cechy tożsamościowe. Co wówczas pomyślą osoby zainteresowane w tym przypadku dzieci? Co pomyśli rodzic dziecka zgwałconego i zamordowanego przez zwyrodnialca – jeżeli komuś zachciałoby się skarykaturować scenę gwałtu a potem powolnego mordowania tejże osoby? Określimy ten czyn pedofilią i naślemy prokuraturę a we wcześniejszym przypadku sprytny adwokat upomni się o pamięć przodków? Przecież to wszystko jest kwestią konsensualną – jeżeli umawiamy się, że nie tolerujemy malowania orgii seksualnych z trupów cudzych przodów oraz ofiar pedofilów/morderców – to dlaczego mamy godzić się na nadawanie określonego kontekstu – w tym przypadku kwalifikowanego przez miliardy jako negatywnego – obliczom Boga?

    Lżenie świętości jakim jest pamięć Ojca, Matki, dramat śmierci dziecka – członka rodziny, czy też prywatny stosunek do wyobrażenia Boga to już nie jest tylko korzystanie z prawa do wolności. To jest dalekie wejście na pole wolności innych od konieczności tolerowania negatywnie określonego kontekstu przedstawienia ww. wizerunków.

    To nie jest kwestia prawa do satyry! Nie można mylić żartu z lżeniem! Jeżeli coś, jakiekolwiek zachowanie werbalne sprawia komukolwiek ból lub przykrość – to nie jest już żart lub satyra, to co najmniej przekroczenie granicy cudzej wrażliwości. Czy „inni” mają prawo mieć „inną” wrażliwość? OCZYWIŚCIE ŻE TAK, to jest przecież podstawa wolności! Zwłaszcza, jeżeli funkcjonują legalnie, są współobywatelami – należy szanować cudzą wrażliwość! Z samej grzeczności i uprzejmości – jeżeli mógłbym komuś zaszkodzić, kogoś zgorszyć, spowodować uraz lub jawić się negatywnie – powstrzymam się od takiego zachowania, ponieważ SZANUJĘ INNĄ JEDNOSTKĘ LUDZKĄ. Natomiast, to że inni mogą z takiego szacunku zrobić sobie wygodny sposób funkcjonowania i być nie tolerancyjni dla naszych potrzeb to już inna inszość, ale po prostu trzeba było myśleć przed wdrożeniem poronionej polityki multikulturalizmu.

    Nie może być zrozumienia dla zabijania ludzi z jakiegokolwiek powodu poza samoobroną lub przypadkiem wojny obronnej. Jednakże dla wielu kwestie samoobrony rozszerzają ich systemy moralne, których korzenie zostały zapisane w świętych księgach w dawnych czasach. Oznacza to zakaz spożywania mięsa w określony dzień tygodnia albo nakaz kamienowania ludzi, którzy dopuścili się określonych negatywnie kwalifikowanych zachowań – wszystko jest kwestią interpretacji. Jeżeli kulturę-religię a ściślej jej przekaz interpretują ludzie rozsądni, to nie ma problemów. Jeżeli zaś wezmą się za to fanatycy, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Jednakże zanim ktokolwiek zakpi sobie z cudzego prawa do wyobrażania Boga w przyjętej konwencji – niech się dobrze zastanowi, czy to jest właściwa tematyka do eksperymentów twórczych, satyry, czy żartów. Istotą prawa do wolności słowa i swobody wypowiedzi jest umiejętność korzystania z tej wolności w warunkach swobody!