- Polityka
Sigmar Gabriel i Frank-Walter Steinmeier – ocalili honor Europy!
- By krakauer
- |
- 05 stycznia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Niemcy mają szczęście do wybitnych wicekanclerzy, nawet jeżeli osoba na urzędzie kanclerskim jest wybitna, to wicekanclerze zdarzają się jeszcze doskonalsi. Do szeregu niemieckich polityków, którzy nie boją się mówić prawdy zalicza się pan Sigmar Gabriel, który wyartykułował wprost o co chodzi w obecnym konflikcie Zachodu z Rosją. W szczególności cenne są słowa o realizacji „innych interesów” pod szyldem sankcji. Nie trzeba być gejzerem intelektu, żeby się domyśleć do kogo należą te inne interesy.
Dobrze, że pan wicekanclerz powiedział wprost, że antagonizowanie się z Rosją nie jest zgodne ani z europejskimi, ani z amerykańskimi interesami. To są prorocze słowa, które panowie za wielką kałużą powinni wziąć sobie do serca, albowiem jest dokładnie tak jak mówi pan Gabriel. Jest oczywistym, że izolacja Rosji skończy się jakimś poważnym międzynarodowym pożarem, którego Zachód sam nie będzie w stanie ugasić, ponieważ Rosja ze swoją potęgą jest istotnym elementem ładu międzynarodowego i trzeba być zupełnym fantastą, żeby w globalnej geometrii stosunków pomijać najpotężniejsze termonuklearne supermocarstwo, dysponujące także gigantyczną armią konwencjonalną!
W ostateczności pan wicekanclerz potwierdził to co mówił szef niemieckiej dyplomacji pan Frank-Walter Steinmeier jeszcze w listopadzie 2014 roku, otóż izolacja ekonomiczna Rosji nie przysporzy Ukrainie niczego poza problemami, albowiem jej gospodarka jest uzależniona od gospodarki rosyjskiej! Będzie (i jest co widać) wręcz odwrotnie – powiększająca się niepewność co do procesów gospodarczych w Rosji powoduje destabilizacje na Ukrainie. Jednakże to wynika po prostu z procesów rynkowych i nic się na to nie da poradzić, jest to po prostu proces uboczny, jeden z wielu.
Ten ważny głos z Niemiec jest fundamentem otrzeźwienia starego kontynentu, panowie Gabriel i Steinmeier uratowali honor Europy, która straciła już nie raz dziewictwo, ale takiego pokazu hipokryzji jaki odnotowano w przypadku pouczania Rosji jak ta ma się rządzić, to w Europie nie było od dawna. Dodatkowo, jeżeli jeszcze uświadomimy sobie, że jest to realizowane na rzecz interesów strony trzeciej, to po prostu robi się śmiesznie i strasznie zarazem, ponieważ nic, naprawdę nic na tym nie mamy do zyskania.
To, co ponoszą często politycy w Polsce, że bezpieczeństwo kosztuje i że warto jest ponosić koszty sankcji, ponieważ one motywują Rosję do prowadzenia ostrożniejszej polityki, a wręcz powstrzymują ją przed dalszą agresją to idiotyzm. Sankcje nie mają żadnego wpływu na politykę Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy poza tym smutnym faktem, że być może gdyby nie sankcje, to rosyjskie konwoje humanitarne – żywiące Donbas – byłyby zasobniejsze. To jest cała tajemnica widocznego zdenerwowania części rosyjskiej opinii publicznej, bo nie dość że Zachód podpalił Ukrainę, to jeszcze przeszkadza nawet w czymś tak potrzebnym jak zwykła pomoc – dezorganizując ją u źródła!
Sankcje wobec Rosji należy jak najszybciej anulować i pomyśleć o jakiejś formule rekompensaty z tytułu utraconych korzyści dla naszych rosyjskich partnerów. Być może duże transze – tańszych niż obowiązuje stopa rynkowa kredytów z dłuższym okresem zapadalności – to byłby sposób na odbicie sobie strat przez Rosjan? Przecież w obciążonych sankcjami finansowymi przedsiębiorstwach pracują tysiące ludzi, którzy często pracują w ekstremalnych warunkach, a bez ich wysiłku nie będzie ani gazu, ani ropy ani innych surowców w Europie. Umiejętne kredytowanie tych przedsiębiorstw leży w naszym najlepiej pojętym interesie.
Poza tym potrzebna jest jakaś szersza konferencja – może na poziomie OECD, która na nowo zdefiniowałaby zasady bezpieczeństwa na starym kontynencie? Nie może być tak, żeby była kolonia jednego z państw europejskich doprowadzała do zamachu stanu w jednym z dużych państw europejskich a następnie – udając, że walczy jak zawsze o demokracje – jeszcze pozwalała sobie na skłócanie Europy z sąsiadem i przyczyniała się do budowy atmosfery strachu i wzajemnej rezerwy. Unia Europejska i Rosja nie potrzebują pośredników w rozmowach, ani przyzwoitek, ani guwernantek. Co prawda pojawiła się pewna żmija, czy też może raczej osioł trojański wysługujący się swoim zamorskim panom, ale na szczęście w kulminacyjnej fazie wydarzeń dyplomatycznych doszło do powstrzymania jego aktywności, a nawet do pełnej dekonspiracji jego chorobliwych intencji i zaprzestania zapraszania go do stołu na poważne rozmowy. Z tego też należy wyciągnąć wnioski i wprowadzić takie mechanizmy zabezpieczające, żeby w przyszłości żaden kraj, rządzony przez ksenofobicznych polityków nie mógł bezpodstawnie narobić wrogości w relacjach, poprzez krzywe przedstawianie i nadinterpretację faktów.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że sankcje zostaną zdjęte zanim wygasną latem (czerwiec – lipiec), co przyczyni się do poprawy koniunktury, polepszenia nastrojów w naszych społeczeństwach i odwołania tego chorego nastroju zagrożenia wojną ze strony Federacji Rosyjskiej. Jest oczywistym, że w dobie kryzysu jak się nie ma czego dać własnym obywatelom, to zawsze dobrze jest ich postraszyć, jednakże taka polityka to nie jest odpowiedzialna polityka. W tym kontekście trzeba także wziąć poprawkę na osobę niedawno powołanego przewodniczącego Rady Europejskiej, czy tak nieodpowiedzialny polityk, który straszył własny Naród wizją inwazji Rosji jaka miała mieć miejsce we wrześniu 2014 roku – powinien sprawować jakiekolwiek wspólnotowe funkcje? Potrzebujemy ludzi rozumiejących Europę i pragmatyków, a nie osób, które nie są w stanie wybić się ponad własne ograniczenia – panowie Gabriel i Steinmeier pokazali, że da się! Nie chcemy nowego muru w Europie! Nigdy więcej! Rosja to wspaniały kraj, a Rosjanie to dla wielu przyjaciele! Dość szaleństwa, idiotyzmów i głupoty! Tylko nie szkodząc Rosji, można ratować Ukrainę!