• 17 marca 2023
    • Polityka

    Konsultacja przemówień za ćwierć miliona?

    • By krakauer
    • |
    • 06 stycznia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Niestety wychodzą na jaw kolejne kompromitujące fakty, które przemawiają za tym, że pewna osoba nigdy nie powinna była zostać czynnym urzędnikiem państwowym, a zwłaszcza ministrem. UWAGA JAK NA RAZIE TO TYLKO NIEPOTWIERDZONE POGŁOSKI, WIĘC NIE MOŻNA NIKOGO OSKARŻAĆ! Jednakże jako zjawisko, jeżeli to jest prawda, to jest to żałosne i po prostu przerażające, żeby państwo polskie opłacało korektę, czy też konsultację przemówień u obcego ambasadora za tak olbrzymie pieniądze o jakich pisze prasa.

    To byłby po prostu skandal, gdyby się potwierdziło i to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że w ogóle jeżeli przemówienia ministra polskiego rządu w ważnych kwestiach dotyczących spraw międzynarodowych były ujawniane komuś kto nie ma poświadczenia o dopuszczeniu do najwyższych klauzul tajemnicy państwowej, a po drugie to nie powinno w żadnym przypadku tyle kosztować – zwłaszcza u przyjaciela. Przecież pan minister zatrudniał nawet córkę swojego kolegi innego ministra właśnie podobno ze względu na jej nadzwyczajne możliwości językowe!

    Poza tym, przecież nie wiemy jak było naprawdę, a zachodzą poważne podejrzenia o to, w jakiej części przemówienia były pisane a w jakim konsultowane, specyfika języka angielskiego jest taka, że odpowiednie rozłożenie akcentów na poszczególne części wypowiedzi może znacząco zmieniać ich wagę w zdaniu a nawet sens. Powstaje pytanie – kto i w jakich procedurach kontrolował rzekomego konsultanta? Czy była zapewniona bezpieczna łączność, czy po prostu teksty przychodziły emailem?

    W ostateczności jak to wszystko wytłumaczyć – przecież świat będzie się śmiał, że ministrowi spraw zagranicznych w Polsce – przemówienia przygotowywał były brytyjski ambasador? Jak to wytłumaczyć? Przecież to jest prawdopodobnie hańbiące dla naszego kraju! Zwłaszcza dlatego, że nie dość że piszą nam co mamy powiedzieć, to jeszcze trzeba za to zapłacić – to jest właśnie esencja przynależności do sojuszów z zachodnimi państwami – totalny skandal i upadek.

    W dostępnych materiałach prasowych jest mowa zdaje się o 14 konsultacjach, to znaczy że to był proceder, który trwał przez długi, bardzo długi czas sprawowania funkcji przez ówczesnego niestety pana ministra. Jeżeli tak, to należy się zapytać – dlaczego nie było przetargu? Przecież są specjalne firmy zajmujące się świadczeniem tego typu usług nawet na rynku brytyjskim, jeżeli koniecznie chcielibyśmy importować usługę, a przecież można bo to w końcu Unia! Jednakże zgodnie z obowiązującym w naszym kraju prawem – trzeba na takie konsultacje urządzić przetarg, chyba że wykaże się że uzyskiwane konsultacje mają nadzwyczajny charakter i są nie do zastąpienia – inaczej, że zależy nam na interpretacji zagadnień przez źródło oznaczone co do tożsamości (wybitnego autora w tym przypadku np. noblistę). Jeżeli byśmy przyjęli taką interpretacje to należy zapytać – co były ambasador brytyjski miał w sobie takiego, że to właśnie jego porad musieliśmy się słuchać cały czas?

    To wszystko jest naprawdę porażające i przerażające, jak to w ogóle jest możliwe, że takie praktyki były stosowane, poza tym – jak to w ogóle jest możliwe, że takie informacje wychodzą na światło dzienne? Przecież to oczywiście, jeżeli się potwierdzi – proszę pamiętać, że cały czas poruszamy się w sferze domniemań – to będzie kompromitujące dla osoby byłego ministra w sensie politycznym, bo w sensie technicznym to i nawet dobrze, że konsultował się językowo, jednakże to przede wszystkim bije w nasz prestiż jako państwa, w którym nie potrafimy napisać przemówienia po angielsku – co z rzeszami filologów? Katedrami anglistyki? To wszystko na nic?

    Generalnie wyłania się nam przerażający obraz zawłaszczania państwa przez ministrów, którzy spotykają się z innymi kolegami w restauracjach, gdzie na koszt podatnika jedzą obiady i piją drogie wino, biją rekordy w przejazdach swoimi prywatnymi samochodami, zatrudniają córki kolegów, a do tego jeszcze przemówienia obrabiają im zagraniczni ambasadorowie za grube tysiące z pieniędzy podatników. To się nie mieści w głowie! Jeżeli tak żałośnie wygląda nasza rzeczywistość od co najmniej 7 lat sprawowania przez Platformę Obywatelską władzy, to lepiej żeby ta partia się już bardziej nie kompromitowała. Przy czym to i tak wyższy standard niż przyjmowanie pieniędzy w kartonach! Czy my w ogóle jesteśmy krajem suwerennym? Czymże bowiem jest kraj, którego przemówienia jednego z najważniejszych oficjeli – wyrażające politykę zagraniczną państwa oporządza cudzy dyplomata?

    Może to tylko jakiś straszny sen jest? Bo przecież to nie jest możliwe, co ptaszki w parku skaryszewskim ćwierkają, że ktoś tutaj był cały czas świadomie lub nieświadomie działającym na rzecz cudzego wywiadu – to przecież nie może być prawda, żeby cudzy wywiad pisał ministrom w Polsce przemówienia i jeszcze kazał za to płacić? Swoją drogą rozwiązała się tajemnica wściekłego ataku na Rosję… Sterowanie z tylnego fotela, to chyba najlepiej pasuje do ciągu zdarzeń i przyjętej linii. Szkoda słów.

    Ps. Nigdy w historii PRL-u, w radzieckiej ambasadzie nie powstało żadne przemówienie ministra spraw zagranicznych PRL. Przynajmniej nic o tym nie wiadomo.