- Religia i państwo
Słowa Papieża o Kościele i Chrystusie zmuszają do pytań o ekumenizm
- By krakauer
- |
- 02 stycznia 2015
- |
- 2 minuty czytania
Papież Franciszek po raz kolejny powiedział coś bardzo ważnego, mianowicie że „Chrystus i Kościół są nierozłączni”. Już kiedyś podobne słowa wygłosił Paweł VI, dlatego jest to bardzo ciekawe dzisiaj – w dobie lansowanego przez Kościół Katolicki – ekumenizmu. Czymże bowiem jest zbliżenie z innymi Kościołami? Oczywiście wiara w naukę Kościoła Katolickiego jest niezachwiana, możemy nie rozumieć cudów, ale w nie wierzyć, możemy nie widzieć a wierzyć itd. Jednakże w tym przesłaniu Ojca Świętego niestety musi być zawarta jakaś głębsza logika, albo nie wiadomo o co mu chodzi, albowiem przecież to właśnie ekumenizm jest dowodem na to, że możliwa jest łączność z Chrystusem (rozumiemy Bogiem) bez Kościoła Katolickiego. Gdyby było inaczej – nie miałoby prawa być żadnego ekumenizmu, ponieważ byłoby to zwykłe oszukiwanie i siebie i wiernych i tych „zbłąkanych owieczek” po drugiej stronie.
Przy czym tutaj nie ma żadnej tajemnicy – Jezus pozostawił na Ziemi swój Kościół, to nie podlega żadnej wątpliwości, jednakże trzeba pamiętać o tym, że tenże najdelikatniej mówiąc – przez wieki dzielił się i zachowywał w sposób niezgodny z nazwijmy to „duchem” jego natury – oczywiście chodzi o Awinion i zabawy Papieży z potężnymi królami Francji. Więc to nie jest tak, że Kościół przez cały okres swojej działalności był skałą, opoką i mądrością – gdyż był po prostu zepsuty, kazirodczy, oparty na pieniądzu (przekupywanie kardynałów głosujących na konklawe to historycznie udokumentowane fakty). Gdzie w łączności z takim Kościołem był Chrystus? Może sprzedawał relikwie? Jest coś o tym w Nowym Testamencie? Co z dorobkiem Kościołów Ewangelickich? Przecież sprzeciw Marcina Lutra – dzisiaj wszyscy by poparli, albowiem zepsucie i gnuśność w Kościele wówczas sięgało zenitu i przekraczało wszelkie – nawet dzisiejsze kategorie pojmowania np. tego że księża mają kochanki – wówczas Papieże miewali po kilka nałożnic i wszyscy o tym wiedzieli. Tylko Luter miał tyle odwagi, żeby się temu przeciwstawić – szatan mu podpowiedział, czy prowadził go Chrystus? Jeżeli ten drugi, to kto był wówczas w Rzymie? Może przez chwilę nie było Boga, ponieważ sprzedano go na relikwie?
Powtórzmy ponownie pytanie – co z Chrystusem w innych Kościołach chrześcijańskich uznających go za Boga? Ekumenizm jest fikcją? No, albo jest Kościół i Chrystus – jako nierozłączna bezalternatywność, albo robimy fikcję z ekumenizmem i “trzeba wziąć do ręki miecze” – ratując dusze innowierców przed piekłem? Tu nie ma żartów – to są bardzo poważne sprawy.
Niestety wiele osób nie będzie się z Papieżem zgadzać, ponieważ widzą Kościół przez pryzmat zła wyrządzanego przez jego oficjalnych funkcjonariuszy. Mogą to być czyny pojedyncze – mające charakter obyczajowy, a przekładające się na osobiste dramaty ludzi, rodzin a w szczególności dzieci. Mogą to, też być nazwijmy to czyny ciągłe o charakterze systemowym, które powodują, że wierni w ogóle odchodzą od Kościoła, ponieważ nie mogą znieść propagandy, którą uprawiają księża i biskupi – jak to ma miejsce w znacznej części Kościoła w Polsce. Jeżeli do tego doda się jeszcze hipokryzję niektórych kapłanów, o której wiedzą wierni – to mamy pełny obraz – dlaczego ludzie nie chodzą do Kościoła i chociaż czują się Katolikami, nie chcą mieć nic wspólnego z hierarchami i zarządzaną przez nich organizacją. Nie jest tajemnicą, że taka wiedza jest w Polsce powszechna, a niektóre osoby w Kościele, wręcz uprawiają własny kult, a najgorsze jest to, że cały system kościelny pozwala i wręcz promuje powierzchowność wiary w jej najbardziej prymitywnej ludowo-zaściankowej odmianie, która polega na z jednej strony straszeniu diabłem a z drugiej na środowiskowej presji „niedopuszczenia” dziecka do sakramentów, ponieważ mamy nie widać regularnie w Kościele!
Szkoda słów, szkoda wdawania się w szczegóły – każdy przypadek jest inny – nie da się nic z tym zrobić, ponieważ nie ma alternatywnej struktury wobec oficjalnego nurtu – wierni Katolicy nie mogą się skupić razem i protestować – przecież to samo przez się, byłoby porzuceniem Kościoła, czyli wedle tego, co mówi obecny Papież także Chrystusa, a Jego nikt opuszczać nie chce.
Wnioski są trudne i nierozstrzygnięte, grzesznicy zawsze mogą liczyć na nieskończone miłosierdzie Pana, jednakże już samo postawienie tezy, że sprzeciwiając się Kościołowi oddalamy się od Chrystusa jest niezmiernie odważne i musi mieć teologiczne rozstrzygnięcie? Pozostańmy więc z taką nadzieją!