• 17 marca 2023
    • Polityka

    Na tym świecie nie ma miejsca dla byłych Imperiów

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 2015
    • |
    • 2 minuty czytania

    Na tym świecie nie ma miejsca dla byłych Imperiów, zbyt wiele państw aspiruje do supremacji nad otoczeniem, żeby którekolwiek z istotnych graczy mogło pozwolić sobie na bierność.

    Bez względu na ONZ, rozbudowywane instytucje bezpieczeństwa regionalnego, postępy w ujednolicaniu interpretacji prawa międzynarodowego, czy też świadomość wyzwań, przed jakimi stoimy, jako planeta – atawizm geostrategiczny był, jest i pozostanie NA ZAWSZE jedynym prawdziwym i realnym wyznacznikiem postępowania państw, które chcą przejść od paradygmatu przetrwania do dogmatu rozwoju. Ze względu na rzadkość zasobów – rozwój oznacza dążenie do supremacji i to oczywiście zawsze czyimś kosztem, ewentualnie z przesunięciem płatności w czasie. Kwestią postępu technologicznego jest to, jak się to odbywa i na jakim poziomie. Sposób, w jaki na naszych oczach okradziono Rosję z bogactwa pokazuje, że w globalnym świecie panują stare, sprawdzone zasady – ten, kto ustala reguły gry zawsze ma lepiej i może więcej. Wachlarz metod czarnego soft power wzmocniony mechanizmami globalizacji – daje wspaniałe instrumentarium wywierania wpływu, a przecież nie trzeba niczego więcej niż oddziaływania na proces podejmowania decyzji. Oczywiście te możliwości mają tylko ci, którzy ustalają zasady gry, są jeszcze inni zawodnicy – jedni muszą się podporządkować a inni mogą wywrócić stolik, na którym położono oszukańczą planszę.

    Co ciekawe kraje aspirujące do supremacji potrafią ze sobą współpracować w wymiarze globalnym, w zasadzie tylko wtedy, jeżeli nie mają żadnych doświadczeń historycznych i są w stanie bezstratnie ograniczyć swoje globalne aspiracje wobec partnera. Każda inna współpraca jest nieszczera i opiera się na dążeniu do dominacji – na przykład poprzez uzależnienie. Pierwszym przypadkiem globalnej współpracy strategicznej – w ograniczonym wymiarze, ale jednak liczącym się jest współpraca Rosji z Indiami, a przykładem dominacji i dążenia do uzależnienia – przypadek próby strategicznej wasalizacji Unii Europejskiej przez USA.

    Wszystkie inne przypadki to czysta Teoria Gier w praktyce, zresztą nawet stosunki wewnątrz Unii Europejskiej to nic innego jak ciągle przebiegające procesy dominacji jednej grupy państw nad inną oraz w ramach tej pierwszej grupy – państw bogatszych, ponownie ustalających zasady. Nic się nie zmieniło w Europie od czasów Cesarstwa Rzymskiego, mechanizmy, metody, cele – to wszystko jest dokładnie takie samo, a zawdzięczamy to Napoleonowi i Hitlerowi, którzy byli tak nieprzyjemni, że postanowili przypomnieć światu zasady.

    Tak, w uproszczeniu chodzi o zjadanie lub bycie zjadanym. To wszystko, żaden filozof, prorok ani nawet żywy Bóg, tego nie odmienił. Ludzie zawsze chcą dominować nad otoczeniem, chcą mieć więcej, lepsze, taniej a najlepiej bez wysiłku, a jeszcze lepiej poprzez destrukcję niż wysiłek twórczy. Nic na to się nie da poradzić, ludzie nie lubią wysiłku a państwa wydatkować pieniędzy na to, żeby się jednak im cokolwiek chciało. O wiele prościej jest działać na „nie” – uprawiając czystą destrukcję, przynajmniej nikt nie rozlicza z wyników, wystarczy że się nie przegrało – resztę załatwi propaganda, albo wszystko jedno jak się ma doskonałą propagandę. Stąd tak popularne są wojny, to bardzo popularny sposób uzewnętrzniania pielęgnowanego przez lata atawizmu.

    Nasz kraj swego czasu bardzo boleśnie się przekonał, co to znaczy stracić państwowość. Jakby było mało raz, dostaliśmy drugą lekcję upokorzenia i wasalizacji z niespełnioną opcją unicestwienia biologicznego. Pomni tych doświadczeń z niezrozumiałych względów prowadzimy politykę zupełnej alienacji od realiów otoczenia geopolitycznego w wymiarze możliwych do ziszczenia się czarnych scenariuszy. Posadowienie się w roli buforu-przedmurza w zachodnim agresywnym sojuszu, którego istotą od początku była ekspansja – to bilet w jedną stronę. W najlepszym wypadku na pobojowisku powstanie dużo pomników, które – jeżeli przetrwają jacyś mówiący po polsku, znowu będą z lubością demontować. Chyba taki nasz los?

    Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, do jakich należy zaliczyć w pierwszej kolejności prące do supremacji Chiny – konflikt na skalę regionalną w Azji i jego echa być może w Europie – jest pewny. Konflikt globalny jest prawdopodobny, ale wcale nie musi się on odbywać na polach bitew. Chociaż starcie ZAWSZE pozostanie ostatecznym argumentem…