• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Presja Zachodu tylko wzmacnia Rosję i autorytet pana Prezydenta Władimira Putina

    • By krakauer
    • |
    • 31 grudnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Presja Zachodu jakiej jesteśmy świadkami na Rosję, w istocie tylko ją wzmacnia. Dzieje się to w wyniku skonsolidowania nastrojów i wywoływania pozytywnych, patriotycznych emocji wśród dominującej większości Rosjan. Dodatkowo w tych procesach bardzo silnie umacnia się autorytet pana Prezydenta Władimira Putina jako człowieka, na którym Zachód chce wyładować całą swoją wściekłość, ale mu się to nie udaje i nie uda. Ponieważ autorytet pana Prezydenta jest obiektywny i ma znaczenie już nie tylko w Rosji. Pan Władimir Putin stał się dzisiaj najbardziej rozpoznawalną „marką personalną” Rosji i jest z nią utożsamiany, jako żywy symbol suwerenności, niezależności, polityka, który jest zdolny przeciwstawić się całemu „wolnemu” światu i wygrać. W miarę jak trwają sankcje, coraz więcej osób na całym świecie, w tym także na Zachodzie – zaczyna inaczej postrzegać całą sytuację, albowiem propaganda Zachodu jest tak skonstruowana, żeby wykazywać tezę o szkodliwości rządów pana Władimira Putina dla Rosji, podczas gdy w istocie chodzi o interesy Zachodu w Rosji, które osoba pana Prezydenta i jego aparat administracyjny pokrzyżowały. Zdumiony Zachód zamiast kolejnych miliardów ukradzionych z Rosji zobaczył najwspanialsze z dotychczasowych Zimowych Igrzysk Olimpijskich, jakie Rosja olbrzymim wysiłkiem modernizacyjnym wydała w pięknym Sochi. Tego się przestraszono, ponieważ wszyscy spodziewali się zupełnej porażki, a jednak Rosja Putina potrafi odnosić sukcesy i to wbrew całemu „wolnemu” światu i jego intencjom. Żeby zrozumieć o co chodzi, jeżeli ktoś już zapomniał warto się cofnąć nieco w czasie, tak do stycznia – lutego i poczytać, co wówczas w mediach pisano i mówiono o organizacji Igrzysk Olimpijskich w Rosji.

    Rosjanie nie są naiwnymi dziećmi i doskonale rozumieją, że gdyby nie było pana Władimira Putina, to już dawno całe ich bogactwo byłoby na Zachodzie, a oni mieliby Donbas od Kaliningradu po Władywostok. Jest rzeczą powszechnie znaną, że inspiracje islamskiego terroryzmu, który przez lata tak boleśnie doświadczał Rosję miały charakter zewnętrzny. Nie brakuje i dzisiaj ludzi, którzy chcieliby podpalić ten kraj dla zastraszenia ludności i zrobienia z niej pokornych niewolników – a potem dla dobrania się do bogactw.

    Obecna konkurencja geostrategiczna jaka ma miejsce, cała gra jaka się toczy wobec Rosji ma jeden generalny cel – odepchnąć Rosję od Arktyki, a tym samym złamać epokową wizję pana Władimira Putina, który chciałby uczynić z Rosji globalny hub energetyczny na około 150-200 lat (z dostępnych szacunków przy dzisiejszym wydobyciu mniej więcej na tyle wystarczy zasobów ropy i gazu z rosyjskiej części Arktyki). Sytuacja w której Rosja byłaby na tyle słaba, że nie byłaby w stanie nie tylko sama sięgnąć po te bogactwa, ale jeszcze ich obronić przez obcymi, to byłby dla wielu stan idealny i pożądany. Wówczas słaby rząd w Moskwie musiałby się zgodzić na koncesje dla obcych firm wydobywczych, od których platform zaroiłoby się na dalekiej północy. W efekcie Rosjanie nie mieliby z tego nic, poza zanieczyszczeniem środowiska, może kilkoma miliardami dolarów z tytułu jakichś uspakajających koncesji i to wszystko.

    Sposób myślenia i działania Zachodu są nielogiczne, albowiem Rosja chciała dopuścić zachodni kapitał do współpracy, ale na swoich warunkach tzn., w taki sposób, żeby zarabiali na tym wszyscy, a najbardziej co jest zrozumiałe właściciele złóż. Gwarantem takiej logiki myślenia i praktyki działania jest właśnie pan Władimir Putin i z tego powodu „ktoś”, go bardzo nienawidzi.

    Celowo podpalono Ukrainę, albowiem o wiele lepiej się walczy o Arktykę pod Donieckiem rękami Ukraińców, niż na dalekiej północy, a przy okazji można osiągnąć jeszcze cały zestaw innych celów, które wszystkie koncentrują się na pozbawieniu władzy pana Prezydenta Putina. Doszło już podobno do takich akcji, że w Kijowie powołano jakichś efemerycznych „Własowców”, co jest po prostu fenomenem ahistorycznym nie nadającym się nawet do spuszczenia w toalecie jako informacja.

    W międzyczasie jednak wydarzyło się już tyle złego, że następuje koncentracja na wydarzeniach, które mają miejsce „tu i teraz” oraz liczą się właśnie w tych dniach, kiedy to jest przerażająco zimno w zamarzniętych blokach mieszkalnych Donbasu. To zło musi zostać ukarane, nie może być tak, żeby sprawcy tych wszystkich strasznych czynów pomachali flagą Unii Europejskiej i zadowoleni pojechali do domów, gdzie jest prąd i ciepło. W tym właśnie sensie, to co się dzieje dzisiaj na wschodniej Ukrainie jest kluczem do dalszych rozstrzygnięć, w które zachód zabrnął już tak daleko, że ten dramatyczny konflikt rządzi się już własną logiką – poza kalkulacjami Zachodu.

    Presja Zachodu, też ma swoje granice, a wyznacza je zbieg kosztów ekonomicznych sankcji, które Zachód w swojej naiwności zgodził się ponosić oraz odpowiedzialności politycznej z tym związanej. O ile bowiem można na jakiś czas spowodować, żeby zachodni przemysł i wielki kapitał, który go reprezentuje milczały, to jednak w dłuższej perspektywie czasowej zawsze wygrywają lobbyści tych instytucji, którzy nie mają wobec siebie nikogo równego, po prostu nie da się im przeciwstawić bo mają zbyt potężne zasoby i możliwości. Oznacza to, że już są podejmowane próby do wyjścia z twarzą z całej tej negatywnej sytuacji, na której najbardziej zyskują Chińczycy, kupując od Ukraińców za bezcen technologie, a od Rosji surowce, które mogłyby pójść na Zachód…

    Nie podlega żadnej wątpliwości ocena, zgodnie z którą – Rosja wygra ten konflikt, jeżeli tylko społeczeństwo rosyjskie wytrzyma i będzie skonsolidowane wobec władzy. Zawsze lepsza jest władza własna niż cudza, suwerenność nie ma ceny.