- Polityka
Nadal nie ma czegoś takiego jak My Europa!
- By krakauer
- |
- 30 grudnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Miało być tak wspaniale, mieliśmy działać wspólnie. Budować dobrobyt i przyszłość na wspólnotowych interesach. O ile bowiem tak potężny gracz jak USA mogą sobie pozwolić na obkładanie sankcji wobec kogo tylko chcą i nic im się nie stanie, to Europa ma ten problem, że nie jest jednością i zawsze będzie rozgrywana w jakiejś mierze przez sprawy wewnętrzne lub właśnie możnego zewnętrznego protektora, który co jest oczywiste nie kieruje się jej interesami.
Wielu dopatrywało się z nadzieją wzrostu niemieckiej potęgi, także wzrostu roli Niemiec na kontynencie i wobec innych graczy, jako najpotężniejszego z europejskich państw, zdolnego do konsekwentnego współprzewodnictwa Unii i reprezentowania jej interesów. Niestety Niemcy pomimo istotnych sygnałów dotyczących podsłuchiwania i inwigilacji najważniejszych czynników państwowych przez amerykańskich sojuszników – nie zdecydowały się na prowadzenie ani restrykcji ani na żaden sposób otrzeźwienia polityki, a warto pamiętać, że zarzuty były najwyższego rzędu, gdyż miało dojść do przypadków szpiegowania samej Kanclerz Federalnej i osób z najwyższych władz państwowych oraz służb specjalnych.
Francja jest wielka i zapatrzona w siebie, Wielka Brytania zachowuje się w sposób nieodpowiedzialny, a pozostałe kraje unijne to o wiele za mało, żeby móc myśleć o tworzeniu wspólnej polityki, wyrażającej interes całej Unii.
To smutne, że jedna z byłych brytyjskich kolonii może sobie rozgrywać stary kontynent jak chce, kiedy chce i bez uwzględniania interesów jego państw i ich mieszkańców, albowiem polityka konfrontacji z Rosją, jest w istocie dążeniem do zniszczenia Europy, a przynajmniej na pewno do podcięcia jej skrzydeł.
Trudno jest ocenić, co musiałoby się stać, żeby Europa mówiła jednym głosem i ten głos wyrażała, to jest wręcz niesamowite jak bardzo nie jesteśmy w stanie zdobyć się na wyrażenie swoich fundamentalnych interesów.
Sankcje w przeważającej części wygasną lipcu 2015 roku, proszę sobie wyobrazić sytuację w której jedno z państw Unii Europejskiej odmówiłoby ich przedłużenia? Ten scenariusz raczej nie nastąpi, albowiem wiadomo kto już zrobił z Węgier kraj antysemicki, kryptofaszystowski i taki, który prowadzi nie wiadomo jaką politykę. Tymczasem Węgrzy po prostu zaczęli dbać o własne interesy gospodarcze domagając się od wielkiego międzynarodowego kapitału, żeby się dostosował do warunków i nie wypijał krwi ich obywateli w takiej ilość jak dotychczas, ale zadowalał się mniejszymi stopami zwrotu. Nie można się zatem dziwić, że Węgry weszły na celownik jako kraj niepokorny, krnąbrny i nieodpowiedzialny politycznie. Czy ktoś inny jeszcze się odważy na jakiekolwiek działania w interesie własnym i interesie europejskim jeżeli tego typu kraje jak Węgry zostały tak przykładnie ukarane za same deklaracje i chęci?
Trudno jest nakreślić wiarygodny obraz spętania Europy atlantyckimi mackami, jest oczywistym, że byłoby to niesprawiedliwe przejaskrawienie, jednakże Waszyngton wywiera tak znaczne naciski na stary kontynent, że w końcu być może zauważą to także i jacyś dziennikarze? Konkurencja Euro wobec Dolara jest faktem i Amerykanie zrobią wszystko, żeby jej negatywne dla nich skutki ograniczyć.
W naszym kontynentalnym i wspólnotowym interesie, jest wyrażanie wspólnego zdania na wszystkie tematy i wobec Ukrainy i przede wszystkim wobec samych siebie. Tymczasem poczekajmy, może ktoś wreszcie będzie miał na tyle cywilnej odwagi i powie Ukrainie, że nie dostanie żadnych większych pieniędzy bez reform, a o przyjęciu do NATO, żeby nawet nie myślała w kategoriach żartów.
W jaką stronę to całe szaleństwo nas doprowadzi to dopiero zobaczymy ZA JAKIŚ rok może dwa, jak Chińczycy i inni Azjaci przejmą najbardziej korzystne strumienie surowcowe z Rosji. To u nich będzie się kumulowała renta z przesyłania surowców. Nam pozostanie wspomnienie sankcji, ewentualnie brak wspomnień.