- Ogólna
Subiektywna próba podsumowania 2014 roku w polskiej polityce
- By krakauer
- |
- 27 grudnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Subiektywna próba podsumowania 2014 roku w polskiej polityce jest niemożliwa. Nie da się być w tym kraju subiektywnym, ponieważ tutaj wszyscy, a zwłaszcza media i politycy okazują się albo świętymi, albo obiektywni do „bulu” przez u otwarte. Po prostu scena polityczna i komentatorzy nie robią niczego innego przez całe dnie niż ciągłe starania o poprawę warunków naszego życia i to w warunkach pogłębionej troski o nieprzerwany rozwój kraju, wręcz skoki cywilizacyjne, których dokonujemy tak wiele bezustannie, że pod względem wskaźników wzrostu bijemy starą Europę na głowę!
Niestety w odniesieniu do naszej sceny politycznej nie jest możliwa, ani obiektywna, ani subiektywna ocena. Przyczyny tkwią w samym systemie politycznym i tym, co on produkuje. Niestety produkuje nijakość i byle co, więc jakakolwiek próba podsumowania roku w naszej polityce może być tylko byle jaka i żeby w ogóle była możliwa, po prostu musi być mdła.
Przecież najważniejszymi tematami były tematy zastępcze, albo absolutne wypełniacze czasu antenowego w relacjonujących tą papkę posłusznych mediach. Jak można to podsumować, czy to w ogóle można podsumować? Może w ogóle nie ma potrzeby tego podsumowywać?
Poza tematami zastępczymi w rodzaju eksportu Donalda Tuska do Brukseli znaczenie miały w zasadzie tylko dwie sprawy tj. udział elit w Polsce i władz w Polsce w wywołaniu wojny domowej na Ukrainie i druga jaką było znaczące upodlenie społeczeństwa przez skonsumowanie przez państwo fikcji emerytalnej.
Pierwsza sprawa – zwana także partactwem wschodnim – to jest horror, bezwzględnie odciskający się na naszym bezpieczeństwie, a skutki błędów będziemy odczuwać jeszcze bardzo długo, w zasadzie można powiedzieć to bez ogródek, ale ekipa pana Tuska oraz reszta klasy politycznej spuściła nasze bezpieczeństwo w kiblu i ten pierwszy wyjechał za granicę, a reszta rżnie głupa kibicując sprawie przegranej, w dodatku cudzej, która już nas kosztuje ekonomicznie.
Druga sprawa to prawdopodobnie cena jaką wyjeżdżający pan Tusk z Polski musiał zapłacić za swoje nowe miejsce pracy – może to określmy jako wniesienie wpisowego? Trudno określić, w każdym bądź razie skonsumowanie OFE było jak najbardziej po myśli tych, którzy zarabiają na pożyczaniu rządowi w Polsce, teraz zarobią jeszcze więcej. To oczywiście czysta spekulacja, ale na tym polega polityka – nic nigdy nie jest bez przyczyny, proszę zwrócić uwagę na to, że gdyby rzeczywiście OFE było błędem, ktoś powinien siedzieć za kratami głęboko w jakiejś zagrzybionej jamie. Tymczasem główni sprawcy, czy to polityczni, czy to ideologiczni tego złodziejstwa – mają się w najlepsze, hołubieni na salonach a ogłupiała część Narodu jeszcze ma ich za autorytety i bije im brawo.
Wybory i pozostałe bzdury nie mają znaczenia, może jeszcze warto wspomnieć o aferze podsłuchowej, albowiem rzeczywiście jest skandalem, że coś takiego mogło mieć miejsce i to jak się okazuje – bezkarnie w Polsce i to przez tak długi okres czasu. W istocie, bowiem jest to niewytłumaczalne inaczej niż totalną kompromitacją państwa, bo albo służby które powinny wiedzieć – nie wiedziały i wszyscy jesteśmy głęboko w d., albo same nagrywały i wówczas wszyscy jesteśmy jeszcze głębiej. Nikomu nie zależy na wyjaśnieniu tej sprawy, minister spraw wewnętrznych został pominięty w przetasowaniach rządowych, de facto zdymisjonowany. W efekcie tak jakby sprawy nie było i nie ma o czym mówić, były premier coś mówił o obcym alfabecie, a organy ścigania w międzyczasie prawie zniszczyły życie jakiegoś niewinnego biznesmena, winnego tego, że ośmielił się Polakom sprzedawać tani węgiel z Rosji.
W ogóle mamy jakiś kłopot ze stosownymi służbami, albowiem w kontekście rzekomych więzień CIA, pojawiła się retrospektywna wizja rzekomych kartonów z dolarami. Problem polega na tym, że nie ma ani kartonów, ani dolarów a smród pozostał, ale to już tak zupełnie na marginesie, uznajmy, że takie sprawy robimy w standardzie.
Trzeba zadać pytanie, czy pojawiło się, może się wydarzyło, cokolwiek pozytywnego? Oczywiście na poziomie systemowym? Można się cieszyć, że w wyniku zbiegu różnych zbiegów okoliczności panowie, którzy nigdy nie powinni być w służbie publicznej z niej przynajmniej w jednym przypadku całkowicie odeszli, a w drugim zostali przesunięci tam gdzie są o wiele mniej szkodliwi. Więc to taki pozytyw, wyłaniający się z działania na „nie”, że więcej nie popsują.
Natomiast, jeżeli chodzi o autentyczny, rzeczywisty pozytyw, coś absolutnie pozytywnego to cóż można powiedzieć? Sukces wyborczy kilku porządnych samorządowców? Może to, że przetrwaliśmy kolejny rok? Żyjemy, mieliśmy może skromne, ale jednak mieliśmy święta. Jakoś tam było, jest jak jest i jakoś tam będzie. Być może będzie lepiej? Zresztą, po co – BYLE NIE BYŁO GORZEJ, to z resztą już sobie damy radę…
Rosyjskie tłumaczenie [tutaj]