- Ekonomia
Sejm przyjął rządowy projekt ustawy budżetowej na rok 2015
- By krakauer
- |
- 19 grudnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Dobrze się stało, że Sejm RP przyjął rządowy projekt ustawy budżetowej na rok 2015. Szczegóły w drukach sejmowych są dostępne [tutaj]. Warto zwrócić uwagę na plik nazwany „Uzasadnienie” [tutaj] oraz dwie opinie: OPZZ [tutaj] i NBP [tutaj].
Wszystko co można powiedzieć o tym budżecie, to tylko i aż tyle, że jest to po prostu bezpieczna kontynuacja. Rząd nie odważył się na nic nadzwyczajnego, poza umieszczeniem w budżecie obietnic pana premiera Tuska, z jego ostatniego wystąpienia, jak jeszcze twierdził że nie wybiera się do Brukseli. Mamy tam więc stosowny pakiet ulg (zmiana polegająca na 20% zwiększeniu kwot ulgi na wychowanie trzeciego i kolejnego dziecka oraz umożliwieniu skorzystania z pełnej kwoty ulgi tym osobom, które dotychczas wykazywały zbyt mały podatek, aby w pełni rozliczyć przysługującą ulgę. Źródło: „Uzasadnienie do ustawy budżetowej na rok 2015” s. 18), to dobrze, to krok w słusznym kierunku – tylko metoda zła, ale w istniejących uwarunkowaniach trzeba to zaakceptować.
W świetle generalnych założeń przyjęto, że planowane dochody budżetu państwa określono w wysokości 297,25 mld zł, a przewidywane wydatki w kwocie 343,33 mld zł. Przy czym deficyt określono w wysokości 46,08 mld zł a limit wydatków, o którym mowa w art. 112aa ust.3 ustawy o finansach publicznych stanowi kwotę 521.037.315 tys. zł,. Przyjęto, że Produkt Krajowy Brutto wzrośnie o 3,4%, a inflacja przy tym wyniesie 1,2% (to mniej o ponad połowę niż zakłada cel inflacyjny NBP!). Łączny deficyt sektora finansów publicznych ma spaść poniżej 2,8 proc. PKB. Szczegółowe informacje są w załączniku nr 1 do projektu budżetu [tutaj] – warto się zapoznać wszystko jest bardzo jasno pokazane.
Nie ma ani czego skrytykować, ani czego pochwalić. To naprawdę taki sam budżet jak wszystkie inne z ostatnich lat. Nie widać w nim odzwierciedlenia przygotowań do przyjęcia wspólnej waluty Euro, ani przygotowań do wielkiego projektu w rodzaju budowy elektrowni atomowych.
Co do kwestii szczegółowych warto zwrócić uwagę, że znowu podatki pośrednie to dominująca część budżetu – zaplanowano 199 mld 450 mln zł z tego 134 mld 630 mln to dochody z VAT a 63 mld 530 mln akcyza. To jest 7,6% PKB (Za: Uzasadnienie…, s. 23) – zapamiętajcie państwo tą wartość, to bardzo ważny wskaźnik. Znowu przedsiębiorcy zapłacą mniej niż osoby fizyczne, bo tylko 24 mld. 530 mln (tj. 1.4% PKB Źródło j.w. s. 26), podczas gdy z PIT-ów zaplanowano 44 mld 390 mln zł tj., 2,5% PKB (Źródło j.w. s. 27). No i nasze ulubione dochody niepodatkowe w kwocie 24 mld z lekkim haczykiem. Reszta szczegółów w przywołanym ostatnio źródle, naprawdę warto poświęcić około dwóch godzin na dokładną analizę tych tabelek, spowoduje to, że będziecie mieć państwo pełną (w zasadzie) informację o budżecie. Jeszcze lepiej jest przeczytać wskazane „Uzasadnienie do ustawy budżetowej na rok 2015” [tutaj].
Szczególnie interesujący jest ten fragment „Uzasadnienia”: „(…) Od roku 2015 polityka fiskalna w Polsce będzie determinowana zarówno przez konieczność podejmowania działań ukierunkowanych na doprowadzenie do zakończenia Procedury Nadmiernego Deficytu, jak i przez stabilizującą regułę wydatkową. Rok 2015 jest bowiem pierwszym rokiem, dla którego przy projektowaniu ustawy budżetowej w sposób wiążący została zastosowana stabilizująca reguła wydatkowa, wprowadzona do polskiego porządku prawnego ustawą z dnia 8 listopada 2013 r. o zmianie ustawy o finansach publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. 2013, poz.1646, z późn.zm.). W efekcie, poziom skonsolidowanych wydatków budżetu państwa, Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, Funduszu Emerytur Pomostowych, funduszy utworzonych, powierzonych lub przekazanych BGK, funduszy zarządzanych przez Prezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Funduszu Pracy i rachunków o których mowa w art. 223, 163 i 11a ustawy o finansach publicznych z wyłączeniem wydatków w pełni finansowanych środkami z bezzwrotnej pomocy unijnej i EFTA w 2015 r. po raz pierwszy będzie z góry ograniczony przez nieprzekraczalny limit wydatków (por. rozdział V Wydatki budżetu państwa).(…)” (Źródło: j.w. Uzasadnienie…, s. 14.)
Widać na powyższym przykładzie, że duch byłego ministra finansów jest wiecznie żywy i nadal odciska swój ślad na budżecie. Troszkę martwi to luźne podejście do deficytu i jego finansowania, proszę zwrócić uwagę na to, że rok do roku nie robimy z nim nic. W praktyce jest tak, że mniej więcej tyle ile rząd bierze w podatkach od osób fizycznych – przeznacza potem na dotację do emerytur i rent (w ujęciu generalnym) no i może jeszcze trochę dokłada. Powstaje więc pytanie – dlaczego nie zreformujemy systemu, w taki sposób, żeby ludzie wiedzieli ile i na co płacą? Bo przecież potem brakującą część kwoty trzeba znowu pożyczyć, a żeby pożyczyć trzeba zrolować cześć długu. W ten sposób zaciskamy sobie na szyjach spiralę śmierci w zadłużeniu i braku możliwości wypłacania świadczeń z budżetu. Ten dzień już można wyliczyć, ekonomiści wiedzą kiedy to nastąpi.
Drugą sprawą jaką trzeba postulować jest przywrócenie III-ciego progu podatkowego dla osób najbogatszych, środki z tych podatków mogłyby być przeznaczone automatycznie na zmniejszanie zadłużenia i w ten sposób po kilku latach – wyszlibyśmy z deficytem budżetowym na zero! Czy nie lepiej byłoby mieć zerowy deficyt budżetowy i jedynie spłacać stare długi? Z III-ciego progu wedle różnych ocen można mieć do około 14 mld zł. Optymalnie byłoby mieć około 5-7 mld zł, to umożliwiłoby spłacenie części deficytu a w ciągu 7 lub 8-10 lat, zejście z nim do jakiejś niegroźnej kwoty tytułem przeznaczania środków jakie budżet zarabia na przyroście PKB. Czyli byłoby to realne w naszych uwarunkowaniach tu i teraz – mielibyśmy dzięki opodatkowaniu najbogatszych – co roku 40 i kilka miliardów długu mniej, więc moglibyśmy spłacać zadłużenie szybciej – lub zaciągać je ponownie na ważne cele (broń w tym niekonwencjonalna), ewentualnie realnie finansować emerytury i renty – nie z długu.
Dlaczego nikt, żaden z premierów w ostatnich latach nie zaproponował, żeby najbogatsi dokładali się do budżetu nieco więcej zgodnie ze swoimi możliwościami? Dlaczego rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobił najbogatszym ten prezent? No, to się właśnie nazywa polityka, niestety tego u nas nie ma u nas problemem są kilometrówki i inne bzdury lub zupełne idiotyzmy. Co na to poradzić zdecydujcie państwo sami… Niestety rządząca formacja neoliberalna powoduje, że nadal najbiedniejsi finansują państwo, a ściślej najbiedniejsi mieszkańcy miast, albowiem wiadomo na czym polega kompromis klasowy zawarty z koalicjantem będącym silnym wyrazicielem interesu klasowego bardzo ważnej grupy społecznej.