- Społeczeństwo
Potrzeba symetrii – terroryści chcą nas zabijać wszelkimi sposobami
- By krakauer
- |
- 11 grudnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Proszę nie mieć złudzeń – terroryści chcą nas zabijać wszelkimi sposobami, a jeżeli są motywowani religijnie przez system kulturowo-religijny usprawiedliwiający śmierć w imię subiektywnie prezentowanej słuszności – to będą nas zabijać nawet poprzez śmierć samobójczą. Dlatego potrzebujemy symetrii w potencjale zabijania – nic innego się nie liczy jak możliwość spełnienia realnej groźby. Tu chodzi o zabijanie, albo my ich, albo oni prędzej czy później nas. To przerażające, ale takie są fakty – dla terrorystów liczy się przede wszystkim efekt, jaki osiągają, bilans śmierci – czy dane przedsięwzięcie się opłacało pod względem ilości ofiar czy nie? Godzą się na zabijanie, na przelew krwi, za to może być tylko śmierć za śmierć, zero litości – limit litości się wyczerpał nie ma już żartów, trzeba ich zabijać szybciej niż oni zabijają niewinne ofiary.
Terroryzm istniał zawsze, ale naprawdę groźny stał się dopiero wraz z epoką mediów masowych, które stanowią istotne wzmocnienie – prawdziwą tubę propagandową – mistrzowsko wykorzystywaną przez terrorystów. Nic, bowiem nie przyciąga bardziej uwagi niż śmierć, zwłaszcza śmierć zapowiedziana, wręcz szlachtowanie ludzi żywcem przed kamerami – dzisiaj doświadczamy tego w zapisach wideo przekazywanych przez co najmniej jedną organizację terrorystyczną na Bliskim Wschodzie, a zarazem najgroźniejszym zagrożeniem terrorystycznym, jaki nam dzisiaj zagraża jest właśnie terroryzm motywowany religijnie.
To straszne i smutne, ale niestety terroryści motywowani religijnie przekształcają swoją religię w uzasadnienie do zabijania wszystkich, których chcą zabijać i wszystkich, których uważają, że powinni być martwi. Niestety społeczeństwa niektórych kultur i religii nie odrzucają terroryzmu, jako metody i terrorystów, jako zbrodniarzy, dlatego – są współwinne, co najmniej poplecznictwa wobec tych morderstw i negatywnych zachowań. Mamy tam do czynienia ze zbiorowym przyzwoleniem, albo jawnym poplecznictwem mordowania ludzi, dlatego bo są inni. Nie można o tym nie mówić, nie można milczeć w imię poprawności politycznej, żeby nie drażnić wyznawców innych religii. Każdy, kto popiera a nawet nie przeciwstawia się – nie neguje zasadności zabijania w imię zabijania i z potrzeby zabijania innych ludzi – jest współwinnym morderstw i nie ma dla niego miejsca w demokratycznym społeczeństwie zachodu, – jeżeli jest gościem. Nie może, bowiem istnieć społeczeństwo, w którym emigranci tolerują zabijanie autochtonów! Musielibyśmy być skończonymi idiotami, żeby zaakceptować taki porządek rzeczy – o dziwo, przez milczenie społeczeństw zachodnich, dokładnie taki porządek rzeczy jest wręcz afirmowany!
Abstrahując jednak od natury terroryzmu, ponieważ z zasady nie warto interesować się przesłaniem morderców inaczej niż negując prezentowane przez nich wartości – musimy uświadomić sobie jedno – jedynym skutecznym sposobem na zagwarantowanie bezpieczeństwa publicznego społeczności zagrożonej aktami terroru jest ZABICIE TERRORYSTÓW. Ci ludzie sami wybrali swoją drogę życiową, skoro chcą zabijać, sami godzą się na przelew krwi, uwaga – swojej i swoich rodzin – właśnie na zasadzie symetrii. Dlaczego bowiem nie mielibyśmy rozważyć czy zabijać rodziny terrorystów? Przecież istotą terroryzmu jest sianie przemocy i jej efektu – rozpaczy, dlaczego więc cierpieć mają tylko rodziny ofiar? Może warto pomyśleć o odpowiedzialności zbiorowej – zwłaszcza, jeżeli akty terroru są adresowane przez przedstawicieli społeczeństw klanowych, rozumujących w kategoriach wspólnoty? Symetryczne zabijanie – umysł terrorysty będzie musiał uwzględniać, że nie tylko sam zginie w wypadku aktu terroru, ale także krzywda stanie się jego rodzinie. Spowodowałoby to, że w końcu społeczeństwa klanowe i patriarchalne – pilnowałyby swoich szaleńców, albowiem konsekwencją ataku byłaby zemsta. Brutalna, skoncentrowana na rodzinie terrorysty – chyba, że ta chciałaby współpracować i wydałaby terrorystę przed jego zadziałaniem, nawet na podstawie domniemań. Lepiej jest bowiem aresztować i izolować potencjalnego terrorystę wydanego przez żonę, matkę lub brata niż potem liczyć ofiary i proszę nie opowiadać bajek o odpowiedzialności zbiorowej – właśnie o nią tutaj chodzi o symetryczne myślenie takie jakie wykazują terroryści.
Proszę się nie krzywić i nie udawać przerażenia – no jak można domagać się odpowiedzialności zbiorowej wobec rodzin terrorystów? Można! Dlaczego nie pozabijać im matek i ojców, dzieci i żon? Dlaczego nie? Postawcie się państwo na miejscu rodzin ofiar zabitych w zamachach terrorystycznych w Londynie, na dworcach Hiszpanii? Ktoś z tych bandytów przejmował się rodzinami ofiar? Absolutnie nie – chodziło o wywołanie jak największej rozpaczy o zbiorowe ukaranie przypadkowych ofiar, o złamanie ducha społeczeństwa. Dlaczego więc jeżeli złapiemy terrorystę lub określimy, kim on jest – nie mielibyśmy się na nim zemścić zabijając jego rodzinę? Przecież on – godzi się na to samo w drugą stronę? Chodzi o równowagę psychologiczną – symetrię – przynajmniej potencjalną, żeby terrorysta miał na uwadze fakt, że demokratyczne społeczeństwo może się do tego posunąć, albowiem ktoś kto zostaje terrorystą, liczy się z tym że zginie, ale w zależności od kultury i religii – jego rodzina będzie z niego dumna, co więcej, swoją desperacją i swoim wyczynem przyczynia się do bezpieczeństwa swoich bliskich, albo mści ich krzywdę. Tak rozumują terroryści, którzy chcą zadać jak najwięcej bólu, nawet jeżeli nie znają swoich ofiar, to chcą ich krzywdy, ich rodzin i ich wspólnoty – chcą wywołać strach przed możliwością kolejnego zamachu terrorystycznego, w konsekwencji posłuszeństwo i uległość. Dlatego właśnie terroryzm jest tak niebezpieczny, zwłaszcza terroryzm oparty na ideologii zadośćuczynienia krzywdy własnej wspólnoty motywowany religijnie.
Jeżeli terrorysta będzie musiał wliczyć w akt terroru, że ryzykuje życiem całej swojej rodziny, to NA PEWNO SIĘ ZASTANOWI – nie ma możliwości usunąć śladów DNA z miejsca zbrodni, zawsze będzie można zidentyfikować kim był i skąd pochodził – dotrzeć do rodziny, za dzień, za tydzień, za kilkanaście lat i dokonać ZEMSTY, to jest jedyny język jaki terroryści rozumieją. Zabijanie, zemsta, ofiary, śmierć, zemsta na najbliższych. Właśnie tylko w ten sposób można skutecznie ograniczyć zjawisko terroryzmu do wyjątkowych zwyrodnialców i sierot, wdów, wdowców, a to już bardzo dużo, bardzo duży odsiew.
Czy to jest brutalne – jest. Czy to jest niezgodne z prawami człowieka – w pewnej mierze jest. Czy to sprowadza nas do poziomu terrorystów – można powiedzieć, że nawet czyni nas bardziej brutalnymi drapieżnikami. I o to właśnie chodzi, żeby terrorysta bał się, żeby się bał – rozumiejąc, że wraz z jego aktem mordu nie skończy się spirala śmierci – dotrzemy do jego matki, ojca, brata, żony, dziecka, – dotrzemy do wszystkich i możemy się zemścić. W praktyce spowodowałoby to bardzo istotną zmianę w myśleniu i strategii działania organizacji terrorystycznych. Istotą zamachów stałoby się działanie skryte, tak żeby nie dało się jednoznacznie powiązać zamachu z zamachowcem. To, byłoby już bardzo, ale to naprawdę bardzo wiele – zmusilibyśmy terrorystów do zmiany strategii a w konsekwencji taktyki. Natomiast czy rzeczywiście wprowadzilibyśmy zamiary w życie? To bardziej kwestia odpowiedniego teatru i kreowania rzeczywistości niż rzeczywistych dokonań. Jest prawie pewne, że w przypadku najpoważniejszych organizacji terrorystycznych w społeczeństwach klanowych – przed dokonaniem zamachy przez bandytę, jego rodzina byłaby w jakiejś mierze zabezpieczana, co zawsze byłoby już sygnałem do działania dla odpowiednich służb, nikt nigdzie nie jest anonimowy, nawet w zapadłych bliskowschodnich wioskach…
Nawet jeżeli powyższe jest szokujące, to niestety trzeba się na coś zdecydować, albo myślimy o walce w kategoriach konfliktu asymetrycznego, czyli oni zabijają nas i my się boimy, albo prowadzimy wojnę tak, jak zaboli przeciwnika. Wybór jest prosty – zabijmy wszystkich naszych wrogów, zabijajmy naszych przeciwników, nie pozwólmy żeby czuli się bezpiecznie, albo że „zbawiają świat”. Terrorysta jest zbrodniarzem, nie ma litości ani dla zbrodniarza ani dla jego popleczników, nie ma czegoś takiego jak brak odpowiedzialności rodziny za jej członka w społeczeństwach klanowych, nawet jeżeli ten się oddzielił i formalnie wyrzekł bliskich – zawsze będzie cierpiał i bał się, jeżeli zagrożona może być jego matka, ojciec lub dziecko. Terroryzm bazuje na strachu i karmi się łzami ofiar, niech strach zawita do rodzin potencjalnych terrorystów w grupach kulturowych i etnicznych podwyższonego ryzyka, niech terrorysta ma świadomość, że decydując się na akt desperacji zadający śmierć dopiero otwiera krąg zabijania i przemocy – społeczeństwo, w jakie wycelował swoją wrogość wyciągnie spod ziemi jego krewnych i się zemści. Mierzmy ich miarą, to ich wybór nie nasz! Zabijajmy ich zanim oni nas zabiją! Nie ma innej drogi, nie ma litości ani zrozumienia – chcesz nas zabijać, licz się z tym, że dopadniemy Twoją rodzinę! Wszyscy zapłacą, jeżeli chcą tego uniknąć – niech donoszą na radykałów! Nie ma alternatywy! Inaczej nie obronimy swojej wolności, prędzej czy później w obecnym stanie rzeczy nastąpi paraliż społeczeństw demokratycznych.
Kwestią odrębną są przypadki szczególne jak np. wykorzystanie przez terrorystów osób chorych psychicznie, ale wówczas można mścić się na rodzinach tych, którzy posyłają na śmierć niewinnych ludzi.
Liczy się jedno – symetria zabijania, śmierć za śmierć – zabiłeś, musisz się liczyć z tym, że bliscy ci ludzie będą umierać. Nie ma innego sposobu na opanowanie tego szaleństwa i obronę niewinnych. Czy mamy realną alternatywę dotarcia do psychiki tych zbrodniarzy?