- Polityka
Pozywanie za kłamstwa w ocenie wyników wyborów nie ma sensu
- By krakauer
- |
- 06 grudnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Jedna z partii zapowiedziała poprzez swojego szanowanego lidera, że zamierza przygotowywać i składać pozwy związane z kłamstwami w ocenie wyników wyborów przez niektórych polityków z partii opozycyjnych. Trzeba przyznać, że to odważny krok, wskazujący na pewną systemową bezsilność, albowiem opozycja uzyskała to czego chciała – powtarzając w koło „pomidor” zdenerwowała rządzących do tego, żeby zachowali się nieszablonowo.
Problem polega na tym, czy lepiej jest przykryć milczeniem twierdzenia opozycji, czy też wchodzić z nimi w dyskusję – żądając twardych dowodów, faktów i konkretów? Po doświadczeniach ze stworzeniem „mitologii smoleńskiej”, chyba lepiej jest przeprowadzić całą kampanię i walkę – oczywiście w sądach, niż pozwolić na swobodne tworzenie się mitów, na które nie ma się żadnego wpływu.
Nie da się jednak wygrać nad czcicielami pomidora – słusznością, nie da się zmusić ich do zmiany poglądów przy pomocy wyroku sądowego, czy nawet ustawy! Jeżeli ktoś się uparł, że będzie czcił sobie pomidora i co chwilę powtarzał to słowo to nic się na to nie da poradzić. Mamy wolność słowa i swobodę wypowiedzi i każdy może sobie do woli wykrzykiwać na co ma ochotę, tylko trzeba się liczyć z koniecznością ponoszenia KONSEKWENCJI.
Niestety w naszych realiach, gdzie nie było prawie wcale merytorycznej DYSKUSJI w trakcie kampanii wyborczej, sam protest jest taki jak i kampania i liczenie głosów. No bo jak merytorycznie opozycja ma zaprotestować? Przeciwko nieścisłościom nie zrobi „szumu”, tylko protest przeciwko całemu systemowi z jej perspektywy ma sens i to właśnie robi. W momencie gdy dojdzie do pozwów – będziemy słyszeli o zamykaniu ust opozycji, czym bardzo skutecznie będą przeciwdziałać wobec wszelkiej argumentacji logicznej.
W efekcie będzie tak, że z całej sprawy zrobi się jeszcze większy szum i niepotrzebne zamieszanie – nie prowadzące do niczego konstruktywnego, a opozycja mówiąc cały czas „pomidor” doprowadzi wszystkich do rzeczywistej wściekłości – no na tym ta zabawa polega. Natomiast gdyby zdarzyło się takie cudo i ktokolwiek z polityków został pozwany i skazany (oczywiście do tego bardzo daleka droga) za rozpowszechnianie kłamstw na temat organów państwowych itd., to mielibyśmy do czynienia z czymś o czym ta opozycja marzy od zawsze – stygmatyzacja i tworzenie męczenników za sprawę, ideę, Naród, państwo, proszę sobie wpisać dowolne! Przecież na tym polegała mitologia smoleńska, wystarczy tylko że powtórzą przećwiczoną retorykę i sprawa merytorycznie nie istnieje.
Niestety dorobiliśmy się opozycji poza systemowej, która kwestionuje praktycznie cały porządek państwowy, w czym rządzący bardzo jej pomagają, albowiem ilość afer, niedociągnięć, zwykłego urzędniczego zła oraz pospolitej głupoty wynikającej ze złej woli – to wszystko idzie na rachunek koalicji, a opozycja ma pełne prawo to wykorzystać. Nawet jeżeli robi to cynicznie, kierując się swoim interesem – takie jest prawo opozycji. Rządzący albo sobie z nią poradzą, albo nie. Tutaj wszystko wskazuje na to, że partie rządzące nie mają pomysłu na to jak pokonać opozycję. Sama koncepcja walki pozwami jest raczej wyrazem bezsilności.
W interesie wszystkich a przede wszystkim wykładnikiem interesów państwa jest wyjaśnienie wszelkich zgłoszonych protestów wyborczych i naświetlenie faktów opinii publicznej, tak żeby obywatele mieli pełny ogląd sytuacji pod ręką. Nie da się inaczej zapobiec rozkołysaniu nastrojów – biała księga, może nawet parlamentarna komisja ds. naprawy procedur – czegokolwiek, co miałoby dać szybkie wnioski no i oczywiście trzeba rozłożyć na czynniki pierwsze kwestie informatyczne, tak żeby nikt nie twierdził o fałszowaniu wyników przez komputery. Sposób liczenia głosów jest dość skomplikowany, warto ludziom to wszystko wyjaśnić łopatologicznie – w programach publicystycznych, prasie i radiu. Jednakże nie ma innego sposobu jak pełna otwartość i transparentność.
Swoją drogą ciekawe jaki prawnik będzie przygotowywał pozwy i prowadził sprawy, jeżeli się okaże, że to kancelaria wiadomo jakiego mecenasa z Warszawy – to będziemy wszyscy w rodzinie. To jest chyba optymalne podsumowanie.