- Paradygmat rozwoju
Rezygnacja z South Stream na trwałe uzależni Europę od kaprysów ukraińskich oligarchów
- By krakauer
- |
- 03 grudnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Stało się! Rosja nie będzie na siłę uszczęśliwiać Europy, nie będzie wydawać miliardów tylko po to, żeby Europejczycy łaskawie kupowali od niej gaz ziemny. South Stream – wielki projekt inwestycyjny po dnie Morza Czarnego z Federacji Rosyjskiej do Bułgarii i dalej do Europy środkowej – Austrii i Włoch nie będzie realizowany. Europa może otrzymywać gaz przez gazociąg północny po dnie Bałtyku i systemami gazociągów przez Polskę, Białoruś oraz Ukrainę, Słowację i Węgry. Co oznacza bardzo ważne zmiany orientacji strategicznych dla regionu, ponieważ czy to się już nam podoba czy nie – jako Unia jesteśmy na trwałe uzależnieni od kaprysów ukraińskich oligarchów.
Żeby uszkodzić gazociąg nie potrzeba wiele. Wystarczy kilka kostek TNT i średnio zdolny saper, ewentualnie jeżeli ktoś jest mało finezyjny – dwa lub trzy strzały z popularnego RPG albo odpalenie pocisków moździerzowych (wkopanych obok rury). Skutek będzie widowiskowy, potem długo nie będzie niczego, oczywiście w zależności od tego jaki fragment (o jakim znaczeniu dla transferu) zostałby uszkodzony. Zresztą w ostateczności można to zrobić koparką (w białych rękawiczkach), jeżeli w gazociągu jest gaz – nie pozostaną żadne ślady. W tej chwili to ryzyko będzie już na trwałe ciążyć Europie, ponieważ wizja południowego gazociągu finansowanego przez Gazprom – zniknęła.
Przede wszystkim to wielka strata dla gospodarki Unii Europejskiej, ponieważ nie ma nigdy, niczego lepszego niż dywersyfikacja kanałów dostaw, ta dodatkowa „rura” z pewnością by nikomu i w niczym nie przeszkadzała, a byłaby bardzo efektywnym i pewnym źródłem dostaw. Przecież nie ma obowiązku kupować od Rosjan gazu, naprawdę – pomimo całego czarnego PR-u jaki jest wylewany na Gazprom i Federację Rosyjską, oni nikogo nie zmuszają do kupowania od nich tego surowca. Infrastruktura może sobie istnieć, a jak ktoś na siłę nie chce „ruskiego gazu” nie ma obowiązku z niego korzystać, aczkolwiek warto dodać, że jest to paliwo niesłychanie wygodne w użyciu i ekologiczne.
Kontynuowanie europejskiego projektu (Nabucco) konkurencyjnego dla projektu rosyjskiego jest trudne do realizacji i prawdopodobnie będzie ekonomicznie nieopłacalne, jeżeli nie znajdzie się dostatecznej ilości zainteresowanych użytkowników – trzeba pamiętać, że od strony dostaw jest to fenomenalny pomysł, zdolny połączyć potencjał Azerbejdżanu i Iraku.
W efekcie możemy jednak pozostać w ogóle bez dodatkowego gazociągu na południu, przez co jak wskazano powyżej w Unii Europejskiej nie przybędzie gazu, a o to przecież chodzi. W praktyce więc mamy do czynienia z obniżeniem bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej i możemy to sobie zapisać jako niewątpliwy „sukces” sankcji wobec Federacji Rosyjskiej – takki pierwszy dużego kalibru, rzeczywiście namacalny.
Patrząc od strony politycznej – proszę się zastanowić – hipotetycznie kiedy rosyjskie zainteresowanie Ukrainą będzie większe? W przypadku budowy South Streamu ? Czy jeżeli tego gazociągu – omijającego terytorium Ukrainy szerokim łukiem nie będzie? Być może to niesamowite, ale w świetle wojennej retoryki z Rosją, Ukraina byłaby bezpieczniejsza, jakby nie miała możliwości odcinać Rosji od odbiorców jej gazu.
Tak, to niestety w Europie bywa, że czasami mądry Europejczyk, w tym przypadku zdaje się Bułgar po szkodzie, ponieważ to sprzeciw właśnie tego europejskiego kraju uniemożliwił realizację tej wizji (ale by go nie było, gdyby nie polityka Komisji Europejskiej w tym zakresie). W Europie będzie natomiast mniej gazu i będzie o wiele bardziej wrażliwa na kłopoty z dostawami przez targane wojną i samowolą oligarchów terytorium Ukrainy. Ci z pewnością będą wiedzieli jak wykorzystać posiadany atut strategiczny w razie, gdyby naszła ich ochota na nową wojenkę domową lub co gorsze – działania przeciwko Federacji Rosyjskiej i szantażowanie Europy.
Dla nas jest to szansa na powrót do rozmów odnośnie budowy jeszcze jednej nitki gazociągu przez nasze terytorium, chociaż w tym kontekście może się okazać że zawieszone pomysły budowy drugiej nitki gazociągu północnego do Niemiec zyskają na aktualności. Co wówczas?