• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    Jak trzeba – rakiety – zamiast chleba

    • By krakauer
    • |
    • 30 listopada 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Państwo prowadzące politykę konfrontacji z termonuklearnym mocarstwem, państwo będące buforem ekspansywnego sojuszu wojskowego, państwo zastrzegające sobie prawo do budowy swojej strefy wpływów – musi mieć realną siłę, albo będzie miało kłopoty.

    W polityce zawsze trzeba być konsekwentnym, zarówno w budowaniu jak i w destrukcji – nie ma nic ważniejszego niż konsekwencja, nawet w niekonsekwencji. Chodzi po prostu o obliczalność, a jeżeli chce się zaskakiwać otoczenie, to trzeba mieć bicepsy, inaczej można się samemu bardzo boleśnie zaskoczyć. Przełożenie języka polityki na język militarny oznacza dużo groźnych zabawek i to takich, którymi można zaatakować przeciwnika w sposób dla niego trudny do uniknięcia.

    Minione 25 lat europejskiego snu o pokoju zostało bardzo szybko zburzone przez realia przerażających konsekwencji złej i szkodliwej polityki wschodniej Unii Europejskiej zwanej partactwem wschodnim, którego skutki widać codziennie na wschodniej Ukrainie. Współwinni tego dramatu nie będą już mogli nigdy spać spokojnie w swoich łóżkach, dzień zjednoczenia społeczeństwa na Ukrainie jest bliski, a jego konsekwencją będzie kolejna rewolucja i zwrócenie się przeciwko podpalaczom i wichrzycielom. W konsekwencji Ukraina może pójść w stronę radykalizacji i co jest jak najbardziej naturalne dla państwa w kłopotach – mającego taki potencjał, a Ukraina takowy posiada – sięgnąć po broń jądrową.

    Nie podlega najmniejszej wątpliwości, że stan relacji pomiędzy Ukrainą a jej otoczeniem będzie przez kolejne dziesięciolecia determinował mianownik polityki bezpieczeństwa zbiorowego w regionie. Budowanie silnej armii, będzie dla Ukrainy jednym z absolutnych priorytetów, a przy potencjale tego państwa w zakresie produkcji sprzętu wojskowego oraz ludnościowym – należy się spodziewać, że Ukraina będzie krajem bardzo silnym, docelowo z pewnością silniejszym niż Polska – nawet, jeżeli byśmy uwzględniali tylko rachunek uzbrojenia konwencjonalnego. Po prostu Ukraińcy będą mieli więcej, bardziej śmiercionośnego sprzętu i więcej jednostek wojskowych zdolnych go używać.

    Taki stan spraw na Ukrainie, przy pełnej nieprzewidywalności politycznej tego kraju musi oznaczać przede wszystkim konieczność wzmocnienia własnego potencjału przez nasz kraj jak i innych graniczących z Ukrainą na wschodniej flance krajów NATO. W naszym przypadku nawet abstrahując od dramatów historycznych – jesteśmy naturalnym połączeniem Ukrainy z Zachodem, jeżeli w wyniku klęski humanitarnej nastąpiłyby tam gwałtowne migracje ludności, to możemy być pewni, że zobaczymy je w Przemyślu i Rzeszowie.

    Musimy się przed wszystkimi negatywnymi scenariuszami, których możemy się spodziewać – należycie zabezpieczyć. Oznacza to zarówno zwiększenie stanu armii operacyjnej jak i zmianę filozofii uzupełniania rezerw – potrzebujemy Obrony Terytorialnej i Cywilnej oraz dużej ilości wszelkiego gatunku zapasów, które będą w swoich reżimach czasowych rotowane. Nade wszystko jednak potrzebujemy bardzo dużo, bardzo efektywnego i skutecznego uzbrojenia, które może dać nam przewagę strategiczną nad każdym nieprzyjacielem, a sojuszników będzie zmuszać do rozsądnego zachowania się przy naszych granicach i zweryfikowania ewentualnych zamiarów, co do samowolnego naruszania jej.

    W praktyce oznacza to, że już nasze fabryki uzbrojenia powinny pracować pełną parą i na wszystkie dostępne zmiany, ponieważ nie wiadomo, w której chwili może się okazać, że każdy nabój do karabinu kosztuje 2 Euro a pocisk do moździerza 120 mm – 100 Euro. Dlatego trzeba produkować jak najwięcej uzbrojenia i amunicji, które jesteśmy w stanie produkować sami i nasycać nim jednostki i rezerwy. W momencie wybuchu wojny lub stania się sytuacji mniej stabilną, nagle odnotujemy, że oferowane naszemu krajowi przez firmy zbrojeniowe z całego świata uzbrojenie – nagle drożeje.

    W praktyce ten postulat trzeba przekuć na życie codzienne, ponieważ wiadomo, że uzbrojenie kosztuje i nie da się go dostać za darmo, zwłaszcza w kraju będącym prawie własnością zagranicznych banków. Dlatego nie ma innego wyjścia – koniecznie należy przedsięwziąć działania mające na celu spowodowanie, że pojawią się nowe podatki – zarówno, jako kwoty dodane do podatków pośrednich jak i progresywne opodatkowanie najbogatszych, w tym w szczególności dochodów z tytułu obrotu kapitałem. Mądrze gospodarując, zyskując akceptację społeczeństwa dla tych kwestii moglibyśmy oczywiście w zależności od skali fiskalizmu – pomiędzy 5 a 25 mld złotych dodatkowo, co szacunkowo przekłada się: (I-szy próg PIT na 20% i skasowanie części ulg ok. 10 mld zł + III-próg PIT ok. 5 mld zł + VAT na 24% ok. 5 mld zł + likwidacja de facto podatku liniowego CIT – ok. 5 mld zł). Z przyczyn społecznych te podwyżki nie mogłyby być na stałe, tylko na okres przejściowy np. 5 lat. Zakładając, że byłyby wprowadzane stopniowo, średnio rocznie gromadzilibyśmy około 15 mld zł. Jest to kwota, która spowodowałaby, że nasze fabryki zbrojeniowe miałyby, co robić, a wojsko wyremontowałoby cały stary sprzęt. Mielibyśmy wówczas duże zapasy broni strzeleckiej, kamizelek, hełmów, generalnie oporządzenia wojskowego, amunicji, amunicji średniego i dużego kalibru do najskuteczniejszych broni, termowizorów i innych niezbędnych rzeczy jak łączność itp. To trzeba robić już! Teraz! Dzisiaj! Jutro może nie być czasu!

    Jak trzeba – rakiety – zamiast chleba!