• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    Potrzebujemy dużo precyzyjnej broni balistycznej i pocisków manewrujących

    • By krakauer
    • |
    • 29 listopada 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pokonanie przeciwnika wymaga szybszego niszczenia jego zasobów niż on je odtwarza. To jest jednak bardzo trudne, zwłaszcza jeżeli przeciwnik dysponuje większym potencjałem i potrafi go wykorzystywać w sposób o wiele bardziej efektywny od nas.

    Ten problem mieliśmy we wrześniu 1939 roku. Potencjał Polski w porównaniu do atakującej ją krajów był o wiele mniejszy. Nie bylibyśmy w stanie wygrać wojny z Niemcami, bez istotnego wsparcia zewnętrznego, a ono jak wiadomo nie wystąpiło. Niemcy mieli przewagę ilościową, jakościową i jeszcze do tego potrafili efektywniej niż my wykorzystywać posiadane uzbrojenie. Pomimo tego udawało się nam odnosić lokalne sukcesy, zwłaszcza tam, gdzie obrona była w należyty sposób przygotowana a dowódcy nie myśleli o ratowaniu futer swoich żon i kochanej na Zaleszczyki, tylko walczyli z wrogiem.

    W potencjalnie prawdopodobnej wojnie z dominującym przeciwnikiem musimy uwzględnić absolutną przewagę ilościową przeciwnika, jego większe doświadczenie w prowadzeniu działań na szeroką skalę, większą brutalność, praktycznie niewyczerpalne zasoby własne, w wielu aspektach przewagę techniczną, w ostateczności broń masowego rażenia oraz swobodę manewru ze względu na posiadaną głębię terytorium własnego. Inne przewagi jak np. kwestie wojny informacyjnej możemy sobie w tym przypadku darować, liczy się głównie tylko to, z czym możemy walczyć w polu. Interesujący nas jednak scenariusz powinniśmy budować na założeniu, że potęga informacyjna potencjalnego przeciwnika spowoduje nasze odosobnienie i brak pomocy krajów NATO.

    Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że przeprowadzenie na NATO pełnoskalowego ataku z rozwinięciem sił, nie jest możliwe przy posiadanych przez nas środkach rozpoznania i informacji. Czołgi są „fajne”, ale mają to do siebie, że je wspaniale widać w termowizji, a nie takie cuda są na orbicie. Niebezpieczeństwo istnieje przy okazji większych ćwiczeń w bliskiej odległości granicy, ponieważ przejście jednostek ćwiczący do ataku to tylko kwestia rozkazu. Wojska potencjalnego przeciwnika i jego sojusznika mają stare i sprawdzone w czasach Zimnej Wojny regulaminy i schematy postępowania – całe jednostki są przygotowane do natarcia. Jednakże poza okresem masowych ćwiczeń, w których w sąsiednim kraju bierze udział zawsze wiele żołnierzy i sprzętu, – co najwyżej zagrażają nam wojska specjalne, zdolne do szybkiego przenikania w terenie oraz desant powietrzny z głębi terytorium.

    Problem polega na tym, że jest tego wojska tyle, że może ono wystarczyć do pokonania naszych sił głównych, a przynajmniej do trwałego związania ich w walce i stopniowego eliminowania. Dlatego skuteczna obrona przy pomocy takiej armii jaką posiadamy dzisiaj – w przypadku zagrożenia ze strony potencjalnego przeciwnika i jego sojusznika nie jest możliwa.

    Sytuacje pogarsza fakt, że nie mamy na tą chwilę żadnego uzbrojenia zdolnego do niszczenia celów na odległym zapleczu potencjalnego przeciwnika, a on owszem i to całą gamę, (do którego w znacznej części silników dostarczają nasi „sojusznicy” z kraju który chcemy przyjąć do Unii i NATO zapewne też).

    Musimy mieć tego typu broń, maksymalnie zaawansowaną technologicznie – z możliwością rażenia na odległość 2500-3000 km, to byłoby wystarczające niezbędne minimum umożliwiające porażenie interesującej nas strategicznie części terytorium potencjalnego przeciwnika. Tylko masowe użycie zaawansowanego uzbrojenia inteligentnego, zdolnego do precyzyjnego rażenia wielu celów na właściwym terytorium przeciwnika. Byłoby to nic innego, jak zwykła wojna asymetryczna, w której w odpowiedzi na zaatakowanie naszego terytorium – stale razilibyśmy wybrane i rozeznane cele na terytorium przeciwnika – zmuszając go do zastanowienia się nad sensownością dalszego ataku na nasz kraj.

    Oznacza to, że powinniśmy posiadać nie tylko broń nowoczesną, ale jeszcze jej duże ilości. W praktyce chodzi o nowoczesną broń balistyczną oraz pociski manewrujące – w bardzo dużej ilości. Mówimy o ilości kilku tysięcy pocisków rakietowych, zdolnych do odpalenia z każdego miejsca w kraju i nie tylko – posiadanie okrętów zdolnych do zaatakowania od strony Morza na Dalekiej Północy i na Dalekim Wschodzie – zmieniłoby naszą sytuację strategiczną. Co do pocisków manewrujących sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, ponieważ jest to zawsze broń podwójnego spustu, – jeżeli ma się odpowiednie nosiciele.

    Technologię zaawansowanych rakietowych pocisków balistycznych można kupić w części a docelowo rozwinąć w kraju. To kwestia prób, pracy inżynierów, wdrożeń – możliwy fantastyczny przemysł do zbudowania. Pociski manewrujące wymagają nieco innego podejścia, tutaj dla uproszczenia potrzeba pomyśleć o zakupie gotowych konstrukcji jak i licencji na produkcję ich. Potrzebowalibyśmy także własnego satelity, zdolnego do opracowywania bardzo dokładnych map oraz jeżeli będzie taka potrzeba – pomocy nawigacyjnej dla rakiet.

    Uwaga – nie zakładamy użycia broni masowego rażenia, ponieważ jej nie posiadamy, jednakże docelowo, jako uzupełnienie nosicieli, byłoby to po prostu wskazane. W praktyce stosunkowo najprościej, – co było już wiele razy podnoszone – byłoby sięgnąć po broń biologiczną.

    Nasi potencjalni przeciwnicy nie są szaleńcami – nie zaatakowaliby kraju, który posiadałby tysiące gotowych do użycia środków rażenia, zdolnych do osiągnięcia stosunkowo głębokiego zaplecza ich terytorium. Jeżeli do tego dodalibyśmy jeszcze technologię biologicznej broni masowego rażenia, to w pewnym zakresie mielibyśmy zrównoważony wrogi potencjał jądrowy. Jednakże, jeżeli doszłoby do wojny, byłaby to raczej już ostatnia wojna na świecie, – ale czy mamy alternatywę?

    Jak widać – liczy się tylko i wyłącznie możliwość odstraszania, jeżeli nie mamy możliwości skutecznego zagrożenia potencjalnemu przeciwnikowi – jesteśmy skazani na przegraną. Wybór należy do nas.