• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    Sprawy obronności zaczynają zmierzać w dobrym kierunku

    • By krakauer
    • |
    • 12 listopada 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Sprawy obronności zaczynają zmierzać w dobrym kierunku, zaczęto mówić o Obronie Terytorialnej, pomysł na Biuro Inicjatyw Obronnych to doskonały pomysł. Być może wiele będzie się działo w tych sprawach – uda się skanalizować potencjał, jaki w kraju jest – ochotników nigdy za mało, a jeżeli ktoś chce biegać w mundurze z karabinem po lesie i najważniejsze słuchać rozkazów, to należy odebrać od niego przysięgę, objuczyć go bronią i amunicją ile tylko będzie mu się chciało dźwigać i otoczyć czujną opieką specjalistów wszelkich dziedzin, żeby mógł się doskonalić w swoim hobby.

    Słyszymy o nowych inicjatywach zakupowych, wiele się mówi o przetargu na śmigłowce „wielozadaniowe + SAR”, ale to jeszcze nie wszystko – znakomicie się stało, że przyśpieszeniu ulega przetarg na śmigłowce szturmowe. Nie trzeba chyba nawet pisać jak bardzo jest to potrzebna nam maszyna, przy czym nie można zrezygnować z potencjału posiadanych Mi-24, to nadal groźny śmigłowiec, a w warunkach współpracy z Ukrainą nie powinno być żadnych problemów z kupieniem najnowszych układów napędowych i generalną modernizacją tych doskonałych maszyn. Nie muszą być super – wystarczy, żeby latały, to już jest bardzo, naprawdę bardzo wiele, zwłaszcza jeżeli mogłyby przenosić nowoczesne pociski powietrze – ziemia samonaprowadzające się na wskazane cele – oczywiście pancerne. Potencjał bojowy śmigłowca uderzeniowego jest funkcją możliwości uzbrojenia i wyszkolenia załogi, to straszna i bardzo potężna broń – potrzeba ich jak najwięcej, do pełni wykorzystania limitu.

    Zakupy pocisków średniego zasięgu JASSM to kolejna doskonała wiadomość, zwłaszcza jeżeli kupilibyśmy je z opcją na także te o przedłużonym zasięgu ok. 900 km (dane są tajne to jedynie szacunki). Gdybyśmy do tego nabyli jeszcze jakieś solidne i sprawdzone samoloty dwusilnikowe – np. F-15 nowe lub używane, albo Rafale lub Eurofighter, to sytuacja strategiczna w regionie nabrałaby nowego wymiaru. W praktyce wystarczą 24 samoloty klasy F-15, nawet używane, ale odpowiednio zmodernizowane, żebyśmy mogli myśleć o bardzo adekwatnej odpowiedzi na każde zagrożenie – z każdego kierunku. Przy zasięgu tych samolotów i ich „przeżywalności” oraz wydłużonym zasięgu pocisków manewrujących możemy razić nawet cele oddalone o około 1300 km i to bardzo skutecznie. Co to oznacza, proszę popatrzeć na mapę.

    Niestety nic nie słychać o nowym okręcie podwodnym, to znaczy słychać podchody, ale nic więcej niestety, a szkoda ponieważ potrzebujemy nowoczesne okręty podwodne i to najlepiej dwa od razu lub w bardzo krótkim odstępie czasu, ponieważ ten typ uzbrojenia jest szczególnie skuteczny zwłaszcza wtedy, kiedy istnieje poważne przypuszczenie, że może działać w parze lub w grupie. Posiadanie kilku nowoczesnych okrętów podwodnych oznacza sparaliżowanie ruchu na południowym Bałtyku. Posiadanie 10 nowoczesnych okrętów podwodnych, mogłoby nam pozwolić na narzucenie swojej dominacji na praktycznie całym akwenie – przynajmniej w części, w jakiej on nie zamarza. Okręt podwodny to przerażająca i niesłychanie groźna broń, z jego perspektywy wszystko inne, co pływa lub lata to cele. Marynarka Wojenna potrzebuje nowych okrętów podwodnych oraz nowoczesnych systemów walki w oparciu o platformy bezzałogowe (morskich dronów bojowych). Poza tym jeżeli na serio myślimy o importowaniu dużej ilości gazu, to potrzebujemy co najmniej 2 lub trzy korwety takie jak planowaliśmy „Gawrona”, a tak naprawdę to przydałyby się dwie fregaty nowoczesnego zachodniego typu z poważnymi śmigłowcami i poważnym uzbrojeniem przeciwlotniczym. Nawet, jeżeli na Bałtyku by się nie sprawdziły, to na Morzu Barentsa mogą prowadzić długie patrole, chyba nie trzeba pisać, po co i dla jakich okoliczności.

    Podobnie niestety nic nie słychać o modernizacji posiadanego parku pancernego. Czołgi, nawet T-72 można odnowić, rozebrać do ostatniej śrubki a następnie złożyć – modernizując, wymieniając główne elementy. Ten pojazd wyposażony w nowy silnik, nowy system kierowania ogniem, termowizor z prawdziwego zdarzenia oraz może nową armatę i nowoczesną amunicję – może stanowić bardzo duże zaskoczenie dla przeciwnika na polu walki. Wszystkie Leopardy już dawno powinny być unowocześnione i dozbrojone. Nie da się zrozumieć powodów, dla których jeszcze to nie było możliwe. Jeżeli kogoś przerażają koszty, to rozważmy powrót do produkcji T-34/85 to był naprawdę doskonały czołg… Niestety nowoczesne uzbrojenie kosztuje, nic się na to nie da poradzić.

    Bardzo ciekawie zapowiada się projekt Homar, to niesłychanie potrzebny komponent rażenia w zasobach naszych wojsk lądowych. Warto tutaj pomyśleć i pójść dalej, mianowicie potrzebujemy odpowiednika niezapomnianych rakiet „Toczka” o podwyższonych parametrach. Możliwość rażenia celów przy pomocy broni balistycznej – paraliżuje nieprzyjaciela, ponieważ wymusza stosowania przez niego – jego najnowocześniejszych systemów przeciwrakietowych w dużym rozproszeniu. To bardzo ważne jest, przede wszystkim jako przełamanie myślenia – rakietowa broń balistyczna najlepiej o zasięgu co najmniej około 1500 km (wiadomo traktat), zupełnie zmieniłaby naszą pozycję strategiczną w regionie – nie byli byśmy bezbronni. Oczywiście szczytem marzeń jest posiadanie pocisków balistycznych, które zdolne są w ostatniej fazie lotu uruchomić głowicę manewrującą – jednakże do tego raczej daleka droga, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Byłby to prawdziwy program naukowy, skonstruowanie polskiej rakiety balistycznej najpierw krótkiego (150 km), potem średniego (do 600 km) i w ostateczności dalekiego zasięgu (od 1500-2500 km).

    Poza tym oczywiście potrzeba wszystkiego, a przede wszystkim termowizorów, do użytku osobistego, które będą umożliwiały żołnierzom i przeszkolonym użytkownikom broni – używać jej w nocy. Bez termowizora nie da się dzisiaj na poważnie walczyć. W zasadzie każdy żołnierz zawodowy powinien mieć ich, co najmniej dwa – pierwszy na broni, drugi dostosowany do użytku ogólnego na hełmie. Dla wielu to marnotrawstwo, ponieważ powinien wystarczyć jeden, jednakże tak to zawsze w wojsku bywa, że jak ma się coś w zapasie to się ma, a jak się nie ma, to się nie ma, więc lepiej jest mieć. Produkujemy w kraju tego typu urządzenia i to o zaskakująco dobrych parametrach – nie można na tym oszczędzać, chociaż to nie są tanie zabawki.

    Wnioski – widać, że sprawy obronności zaczynają zmierzać w dobrym kierunku, zaczyna się dobrze dziać, ale przy niewielkim wysiłku mogłoby być jeszcze lepiej, czego sobie życzmy. Być może to nie będzie szczególnie odkrywcze, ale skoro nie stać nad od razu na zwiększenie stanów etatowych armii zawodowej o np. 100% – co zabiłoby nasze finanse, jak również byłoby trudne do wykonania z powodów logistycznych, warto pomyśleć o podnoszeniu ilości etatów w armii o 5-10% stanu z roku poprzedniego w roku kolejnym? Jeżeli podnosilibyśmy stany etatowe bez zbędnej łapanki, można byłoby wyselekcjonować ludzi, którzy się do wojska nadają – wykorzystać potencjał rezerwistów i stopniowo w ciągu 5 lat dojść do armii około 150 tysięcznej. To byłaby istotna zmiana ilościowa, jest to możliwe do zrobienia, oczywiście kosztuje, ale lepiej jest utrzymywać własną armię niż cudzą.

    W tym miejscu trzeba oddać szacunek najlepszemu Ministrowi Obrony Narodowej, jakiego Polska ma od lat – panu Tomaszowi Siemoniakowi, wiele z tych spraw, które się aktualnie w sposób pozytywny dzieją to wynik jego starań, wizjonerstwa, pragmatyzmu i zdolności do zarządzania. Pan minister Siemoniak okazał się jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym ministrem w dwóch ostatnich rządach. Dobrze, że został wicepremierem, to człowiek dobrej roboty, który nie tylko mówi, ale też potrafi egzekwować i zmieniać rzeczywistość, a kto zna realia „mundurowej rzeczywistości”, rozumie jaki to trudny kawałek odpowiedzialności za sprawy państwowe. Naprawdę Minister Obrony Narodowej się nam udał, nawet można już wybaczyć mu niechęć do korwety „Gawron”, nie tylko „odkupił winy”, ale wiele razy udowodnił, że zna się i rozumie potrzeby współczesnej wojskowości. Więcej takich ministrów!

    Potrzebujemy więcej żołnierzy i więcej broni, w tym oczywiście także tej niekonwencjonalnej, ale ten aspekt akurat dzisiaj sobie darujemy, bo i tak poświęcamy mu wystarczająco dużo miejsca. Poza tym, to pasowałoby dać żołnierzom jakieś sensowne podwyżki, żeby umacniali się w przekonaniu, że Ojczyzna o nich należycie dba. Żołnierz zmotywowany, dobrze uzbrojony, to żołnierz skuteczny. Żołnierz kombinujący skąd wziąć na kolejną ratę kredytu to żołnierz zestresowany. Ci dzielni ludzie naprawdę wiele nie zarabiają, zwłaszcza pod względem porównania do zarobków w NATO. Na wiele nas nie stać, ale o 20% można podnieść uposażenia np. w ciągu dwóch lat po 10%. Naprawdę warto, to dodatkowo napędziłoby ochotników do armii. Uwaga – jeżeli to będzie oznaczać konieczność wprowadzenia nowych podatków lub podwyższenia obecnych, to warto ten ciężar ponieść. Powody są oczywiste.

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,