• 17 marca 2023
    • Polityka

    Czy w ogóle ktoś ma jakiś plan zakończenia sankcji i odnowy stosunków z Rosją?

    • By krakauer
    • |
    • 03 listopada 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Swoboda działania w polityce zawsze oznacza swobodę wejścia do gry, jak również swobodę wyjścia z niej. Tylko i wyłącznie kontrolując czas gry można mówić o tym, że kontroluje się grę a w konsekwencji decydować o tym, kto wygrał a kto przegrał.

    Czas najwyższy postawić pytanie – czy w ogóle ktoś ma jakiś plan zakończenia sankcji i odnowy stosunków z Rosją? Impuls do sankcji pochodził z USA, na co zgodziły się państwa europejskie po przytłumieniu głosów rozsądku po dramacie malezyjskiego samolotu pasażerskiego. Co oznacza mniej więcej tyle, że cały pomysł wynikał ad hoc z emocji, nie był wynikiem głębszych analiz. Trudno, więc wymagać takiego cudu jak pomysłu na zakończenie tego nieporozumienia, aczkolwiek państwa umawiające się uzgodniły, że dokonają przeglądu w pewnym czasie po ogłoszeniu sankcji.

    Stopniowo, bowiem sytuacja robi się coraz bardziej kontrowersyjna, gdyż w miarę ponoszenia kosztów i strat przez Federację Rosyjską – coraz trudniej będzie powrócić do sytuacji sprzed tego całego zamieszania, o ile to w ogóle będzie możliwe, gdyż Rosjanie mają długą pamięć i wcale nie muszą chcieć odtworzenia relacji. W końcu do relacji potrzeba obu stron, jeżeli zachodni politycy zdecydowali się na zrobienie z Rosji „imperium zła”, powinni byli uwzględnić także tą ewentualność, że powrotu do „przed sankcyjnych” relacji może nie być.

    Co to oznacza dla Zachodu, w tym dla Polski i oczywiście dla Rosji? Dla Zachodu przede wszystkim podwyższenie kosztów wymiany, ponieważ będzie oczywistością, że Rosjanie będą chcieli więcej uzyskać za swoje bezcenne surowce. Nie chodzi tutaj o perspektywę krótko- lub średnio-okresową. Liczą się lata, jeżeli właśnie zrobiono przełom w relacjach i będzie reset, to znaczy, że to co po nim nastąpi to będzie dla Zachodu coś nowego. To typowe dla politologów anglosaskich myślenie, którego symbolem był przy poprzednim resecie (tym ogłoszonym przez pana Obamę) – przełącznik elektryczny w izolatorze na spotkaniu z ministrem Ławrowem. Zachód po prostu tak myśli – widzi pewne continuum, moment przełomu a potem nowe otwarcie – zero emocji, czyste interesy. Jeżeli się wygrało płaci się mniejszą cenę, jeżeli się przegrało – większą, a jak był remis – to się odtwarza relacje jak się da, bo wtedy każdy wynik i tak jest sukcesem, bo mogłoby być zero.

    W naszym przypadku, – jako państwa buforowego, które mocno przeszarżowało w tej całej sprawie – nie możemy liczyć na reset, ani na powrót do temperatury relacji sprzed wydarzeń, ponieważ nie bez pewnych podstaw jesteśmy oskarżani przez naszych rosyjskich partnerów o bycie narzędziem w rękach zła, które stymulowało nielegalne procesy na Ukrainie. Już ponieśliśmy realne straty, eksport świeżych produktów rolnych w zasadzie do Rosji nie istnieje, co będzie z resztą trudno ocenić, ale należy być raczej sceptycznym. Mechanizm jest mniej więcej taki, że my będziemy mogli nasze jabłka w końcu kompostować, podczas, gdy Zachód sprzeda po czasie jeszcze bardziej dojrzałe sery, albo skrzynie biegów do swoich drogich limuzyn po rocznym leżakowaniu w magazynie. Skutek będzie taki, że my stracimy na relacjach z Rosją na trwałe, podczas gdy Zachód ma szansę na odbudowę „jakichś” relacji.

    Z perspektywy Rosji – każde rozwiązanie w dłuższej perspektywie czasu jest jej wygraną, ponieważ to o jej przychylność będą zabiegały poszczególne państwa. W zależności od skali wcześniejszych relacji, jak również potrzeb Rosji – dojdzie do mniejszych lub większych rozczarowań, przy czym to Rosja będzie „rozdawać karty” w nowym rozdaniu wzajemnych relacji.

    Przede wszystkim nie jest możliwe utrzymanie solidarności państw, które ogłosiły sankcje wobec Federacji. Co innego, bowiem może znieść Kanada, USA lub nieskończenie bogata Norwegia, a co innego uzależnione od eksportu Czechy, Niemcy, czy nawet Holandia. Jeżeli Europa nie będzie sprzedawać swojej nadprodukcji – to jej gospodarka ucierpi na trwałe, ponieważ nie ma alternatywy dla eksportu. Po prostu w Europie nie da się już sprzedać więcej dóbr, które bardzo chętnie kupią Rosjanie.

    Czeka nas ciekawa sytuacja, w której już tkwimy po uszy. Bardzo dobrze się stało, że u nas zmienił się rząd, co powinno pozwolić wyjść naszemu krajowi z twarzą z tej całej hańbiącej sytuacji, w której nie wiadomo czyje interesy reprezentowaliśmy. Być może już za naszego życia nie będzie normalizacji z Rosją? Być może dojdzie do pogłębienia konfrontacji? Może wręcz przeciwnie – zwycięży pragmatyzm i wzajemna sympatia, jeżeli takowa oczywiście w ogóle jeszcze istnieje.