• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Nie potrzebujemy połączenia gazowego „Gas Interconnection Poland-Lithuania” z Litwą!

    • By krakauer
    • |
    • 01 listopada 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Nie potrzebujemy połączenia gazowego z Litwą! Informacja o możliwości przekazania dla Polski dotacji w kwocie 300 mln Euro w ramach Connecting Europe Facility na dofinansowanie inwestycji energetycznych to jeden z najczarniejszych dni dla naszego rynku gazu.

    Litwa dostała obietnicę przydziału osobnych 27,5 mln Euro na budowę odcinka gazociągu z portu w Kłajpedzie do granicy z Łotwą.

    Niepotrzebny gazociąg ma połączyć Polskę z Litwą i przez sieci już istniejące w naszych krajach dalej na północ z Łotwą z jej gigantycznym podziemnym zbiornikiem gazu na prawie 4.47 mld metrów sześciennych (z tego około 2,32 mld metrów sześciennych w aktywnym użyciu; Źródło tutaj) w Inčukalns oraz z tym wielkim konkurentem naszego ciągle nie wybudowanego gazoportu, jaki w mgnieniu oka przycumowali sobie Litwini – tworząc przy okazji szereg zagrożeń dla otoczenia, w tym dla środowiska naturalnego. Jednakże przede wszystkim ekonomicznie godząc w samą ideę i projekt naszego gazoportu, który się ślimaczy i końca jego budowy nie widać.

    Niestety to nieszczęście o nazwie: „Gas Interconnection Poland-Lithuania”, czyli GIPL jest realizowane z pełnym błogosławieństwem naszego rządu przez jedną ze spółek zależnych. Wartość projektu po stronie polskiej to około 422 mln Euro a po litewskiej około 136 mln co daje łącznie prawie 560 mln Euro wydanych na infrastrukturę, której w ogóle od momentu powstania gazoportu w Świnoujściu nie będziemy do niczego w zupełności i nigdy potrzebować. Jeżeli bowiem uparlibyśmy się stworzyć jedno wielkie zagrożenie dla jednego z naszych portów poprzez wprowadzenie do niego jednej wielkiej potencjalnej bomby paliwowo-powietrznej jaką jest statek z instalacją regazyfikacji, to możemy to zrobić w Gdańsku, ZA MNIEJSZE PIENIĄDZE (zbudowany w Korei Płd., dla Litwy statek kosztował 128 mln USD) a nie budować za gigantyczne pieniądze gazociąg, żeby Litwini sprzedawali u nas swój gaz odbierając Polakom miejsca pracy! O koszt budowy naszego gazoportu proszę nawet nie pytać.

    W przyszłym roku kończy się długoterminowy kontrakt dostaw gazu na Litwę z Federacji Rosyjskiej, Litwa zużywa około 3 mld m sześciennych gazu rocznie, Estonia potrzebuje około 700 – 800 mln m sześciennych, a Łotwa około 1,7-1,8 mld m sześciennych błękitnego paliwa rocznie. Do tej pory wszystko pochodziło z Rosji. Po wybudowaniu tego nieszczęścia GIPL na odcinku Polska – Litwa oraz w przyszłości łącznika Tallin-Helsinki (plan oddania na 2020) to wówczas przez terminal w Kłajpedzie Litwa znajdzie się w centrum rynku o rocznym potencjale ponad 25 mld m sześciennych konsumpcji, w tym około 60% z tego w Polsce. Wspaniale to sobie wymyślili!

    Zadajmy otwarcie pytanie o to co się dzieje w Polsce – przecież to nie mogą być przypadki! Nam się nic nie udaje, osiem lat nie potrafimy wybudować zwykłego gazoportu w klasycznej technologii przez firmę, która zbudowała takich instalacji co najmniej kilka. Natomiast tutaj nagle mamy inwestycję i jeszcze Unia sypie pieniędzmi.

    Co prawda litewski terminal ze względu na ograniczenia technologiczne i specyfikę portu w Kłajpedzie nie będzie obsługiwał najnowocześniejszych gazowców o największej pojemności, jednakże takie na Bałtyk raczej się nie zapuszczą, to może być jedyna przewaga naszego gazoportu, że im więcej gazu na raz się przewozi, tym jest to usługa tańsza. Jednak polski terminal będzie długo jeszcze przyszłością, jak Litwini już w grudniu tego roku zaczną odprawiać pierwsze gazowce!

    Uwaga, oczywiście należy popierać wszelkie pomysły na dywersyfikację dostaw, jak również cieszyć się z tego, że Unia inwestuje w infrastrukturę przesyłową, co więcej – to bardzo dobrze, że w ogóle jest takie myślenie umożliwiające dywersyfikację dostaw energii do krajów bałtyckich i do Europy, bo teoretycznie po realizacji tych inwestycji będzie można przesyłać gaz z Finlandii do Portugalii. To są doskonałe przykłady skutecznej polityki Unii Europejskiej. Jednakże takie sprawy zawsze powinniśmy ustawiać POD WŁASNE INTERESY, co oznacza że nawet jeżeli mamy służyć tylko jako transfer, to zawsze powinniśmy mieć z tego jakąś dodatkową korzyść. Tymczasem będzie tak, że w otwartym rynku europejskim – nasz niewybudowany gazoport będzie konkurował z działającym gazoportem w Kłajpedzie, a do tego wszystkiego jeszcze przez kilka lat będziemy mieli nadmiar gazu z Federacji Rosyjskiej. Ktoś, kto to zaplanował i zatwierdził – musiał wiedzieć, że największym rynkiem odbioru gazu w regionie jest Polska, ponieważ Niemcy wiemy co mają na dnie Bałtyku i gdzie jest drugi koniec tej instalacji. Trzeba być zatem naiwnym niczym dziecko, żeby nawet bez znajomości mapy nie zrozumieć o co w tym sprytnym planie chodziło. Będzie wspaniale – wolna konkurencja, wolny rynek, a zdaje się już umoczyliśmy jeden kontrakt gazowy u „katarczyków”, co go ekipa pana Tuska w przypływie potrzeby sukcesów podpisała. Co będzie dalej? Wystarczy, że Litwini kupią taniej gaz „gdziekolwiek” i go przepompują – już kładą na łopatki nasze przedsiębiorstwa gazowe, które mają do dyspozycji – drogi kontrakt z Gazpromem, albo super drogi kontrakt z „katarczykami”, a oni mają niskie koszty terminalu – do tego Unia zapłaci za infrastrukturę do eksportu na wielki polski rynek. Genialne!

    Byłoby ekstremalnie komicznie, jakby pierwszy gaz do Polski przypłynął przez Kłajpedę! Fantastycznie przyczyniliśmy się do stworzenia sobie konkurenta! Wspaniale, oby tak dalej, może plusem będzie to, że chociaż ludzie otrzymają gaz taniej? Gdyby to chociaż o kilka lat przesunąć w czasie? Szkoda słów! Niech żyje „Gas Interconnection Poland-Lithuania”.