- Społeczeństwo
Moje Skrzydła
- By Izabella Gądek
- |
- 25 października 2014
- |
- 2 minuty czytania
Po ciężkim roku – pełnym kłopotów, zobowiązań i nieprzewidzianych wydatków przyszedł czas na krótkie wakacje. Wybór padł na Turcję – krainę licznych pasm górskich, stanowiących umowną granicę pomiędzy Wschodem a Zachodem.
To tutaj, na wschód od Ankary – Juliusz Cezar powiedział słynne: veni, vidi, vici. Tutaj tworzyła się historia świata, która miała kluczową rolę w rozwoju naszej cywilizacji. Burzliwe dzieje Anatolii, wpisały je na zawsze na kartach przeszłości, jako miejsce wyjątkowe i magiczne.
Konstantynopol, od wieków zadziwia swoją wielkością a poziom sztuki onieśmiela do dzisiaj najznakomitszych artystów. Twórczość i piękno tego kraju – to niezaprzeczalne walory Turcji, jednak różnice kulturowe oraz oddanie religii – przerażają i odstraszają przyjezdnych Europejczyków. Nie do końca współczesność przeplata się tutaj z tradycją w pozytywny sposób. Teoria i praktyka plączą się w islamskich zwyczajach, gdzie islamskich gdzie kobiety zależne są od męskiej władzy i zachcianek. Podglądając uroki specyficznej kultury, oddychałam nadmorskim Fetiye, położonym na zachodnim krańcu Licji.
Turcja okazała się krajem, który wyjątkowo pozytywnie mnie zaskoczył i mam tu na myśli zarówno warunki pobytowe, kulturę jak i bardzo przyjaznych ludzi. Miasteczka otwarte na turystów pełne są lokalnych atrakcji, przemiłych restauracji z miejscowymi specjałami, oraz serdecznych i życzliwych ludzi.
Moje wspomnienie dotyczą jednak niespodziewanej przygody z lataniem. Doświadczenia, związanego ze smakiem wolności, która podarowana jest tylko skrzydlatym. Miasteczko Oludeniz, położone jest w malowniczej zatoce, otoczonej z trzech stron wysokimi górami, z których najwyższą jest Babadag (1.950 m n.p.m.). Piękna, szeroka, piaszczysta plaża kończy się słynną Blue Lagune, której urok corocznie przyciąga tysiące turystów z całego świata. Oludeniz to również znane na całym świecie centrum paraglidingowe. Wyjątkowe warunki naturalne, sprzyjający klimat, oraz przepiękne widoki – to atuty miejsca, gdzie corocznie odbywa się międzynarodowy festiwal „Air Games”. Chciałam na długo zapamiętać swoje wakacje w tym malowniczym, bajkowym miejscu. Postanowiłam zgłębić paragliding i skoczyć z Babadag szybując w tandemie z instruktorem – nad najbardziej urokliwym miejscem w Europie.
Na górę ruszyliśmy kilkunastoosobową grupą samochodami obładowanymi sprzętem. Już sama podróż na szczyt – dostarczał ogromnych emocji. Wjazd pod górę prowadził wąską, bardzo stromą, kamienista drogą, która graniczyła z przepaścią. Mijany krajobraz był jednak wart wydzielanej adrenaliny!
Po godzinie byliśmy na miejscu. Szybkie instrukcje nauczycieli i wskoczyliśmy w kombinezony. Chwila na zamocowanie kasków, uprzęży, linek… Za nami czekało rozłożone na ziemi skrzydło. Wznieść mieliśmy się w trakcie zbiegania w przepaść – całkowicie wbrew naturalnym lękom! Moment zawahania, bieg w nieznane ….chwila grozy i …. szybowaliśmy na wysokości 2000 m!
To co czułam przez prawie godzinę lotu, mając pod nogami tylko wiatr nie ma odniesienia do „ziemskich” sportów. Była to bardzo realna próba lotu, jaką mogłam sobie wyobrazić. Wszystko na chwile szybowania w przestworzach – przestało mieć znaczenie. Czas stanął a kłopoty pozostawione na dole przestały istnieć.
Szybowaliśmy nad kanciastymi górami, malowniczą zatoką, lazurowym morzem – zatracając się w nieznanych dotąd emocjach. Były to uczucia niesamowite, silne, różnorodne…Były to również uczucia pozwalające stać się na chwilę potomkiem Ikara i zrozumieć jego beztroskę i nieodpowiedzialność i zatracenie…
Po wylądowaniu czułam niedosyt… Lot przy pomocy ogromnego skrzydła pokazał życie z innej strony. Żadne ziemskie sporty nie wyzwoliły u mnie takiego uczucia wolności i spokoju, jaki towarzyszył w górze. Dotychczas stan wyciszenia, skupienia i jedności z naturą – znałam z galopów konnych po lasach, gdzie jednostajny bieg konia, nasz oddech i wiatr stanowiły całość.
Urlop szybko się skończył, piękne zdjęcia z lotu nad Oludenis oglądam do tej pory jednak chęć szybowania w górze pozostała we mnie na zawsze.
Po powrocie udało mi się latać samodzielnie. W Jurze Krakowsko- Częstochowskiej na rodzimych wzniesieniach rozpoczęłam poznawanie tajników umożliwiających smakowania świata ponad naszymi głowami…
Moja letnia podróż okazała się inna niż planowałam. Różniła się od dotychczasowych wyjazdów gdzie kluczową rolę odgrywały zwiedzane miejsca, zachwycająca egzotyka, czy poznani ludzie. Nowe doświadczenia – uświadomiły mi jak wiele można jeszcze zrobić, jak wiele zobaczyć i jak nieograniczona ilość nieznanego – ciągle jest przed nami…
Z niecierpliwością patrzę w przyszłość i czekam na następną przygodę i kolejną nieprzewidywalną odsłonę świata.
www.zoeblog.pl Wszelkie prawa zastrzeżone Copyrights Zoeblog.pl 2007