- Ogólna
Ebola obnażyła „kupę kamieni”?
- By krakauer
- |
- 12 października 2014
- |
- 2 minuty czytania
Czy Ebola obnażyła „kupę kamieni”, na jakie składa się suma starań administracji naszego państwa w różnych sferach jego właściwości? Jeden jedyny człowiek, któremu należy oddać szacunek pozwolił sobie na chwilę prawdy, a przez powagę stanowiska, które zajmuje – wywołał burzę. Establishment się zbulwersował, ponieważ jego pozycja bazująca na spokoju społecznym została narażona.
Panika ludzi mogłaby, bowiem znieść rządzący establishment, a słodkie życie uprzywilejowanych zamienić w piekło. Proszę sobie wyobrazić, jaką pożywkę miałaby prasa brukowa i szmatławe łże telewizje, gdyby rzeczywiście zachciało się im pełnić misję publiczną wobec społeczeństwa i dokonać np. obiektywnej prowokacji w tym zakresie – oczywiście po wcześniejszej konsultacji prawnej i uzgodnieniu z władzami założycielsko-nadzorczymi określonego szpitala, tak żeby nikomu nie stała się krzywda, a prowokację dziennikarską legalnie wykorzystać do sprawdzenia działania systemu w praktyce. W zależności oczywiście od tego, co „władze” zdecydowałyby się opublikować – mielibyśmy kilkanaście milionów matek w mniejszym lub większym szoku. Temat natychmiast stałby się polityczny, ponieważ lecznictwo niestety to także problem samorządów i mielibyśmy prawdziwą wojnę z paniką w tle i wygraną wyborczą, jako bonusem, za załatwienie problemu.
To, że nic takiego się nie stało, a prawie wszystkie główne media pokazują lub drukują jak zawsze bzdury i debilizmy mające na celu głównie zajęcie opinii publicznej czymkolwiek, tylko nie realnymi problemami – to prawdziwy fenomen naszych mediów. Czym właściwie, bowiem zajmują się te wielkie redakcje? Przecież informowanie społeczeństwa i działanie w jego interesie jest fundamentalnym wykładnikiem działania wszelkich mediów! Wnioski proszę sobie samemu wyciągnąć, bo poza kilkoma dyskusjami i połajankami wobec ministra zdrowia, na którym po prostu nieelegancko się wiesza psy – nie nastąpiło nic realnego. Eksperci przeważnie nabierają wody w usta, lekarze nie chcą się narażać. Tymczasem nie jest tajemnicą, że tego typu przypadków możemy w skali kraju izolować i oporządzić zgodnie z regułami sztuki – mniej niż jest miejsc w przeciętnym autobusie, może w dwóch przy wykorzystaniu całego potencjału na czas „W”. W przypadku masowego wystąpienia ognisk Eboli – będziemy zdani bardziej na działania administracyjne – izolujące przymusowo ludzi lub całe terytoria, niż na izolowanie konkretnych jednostek. Jednakże na to są stosowne przepisy, miejmy nadzieję, że nie będzie potrzeby stosowania żadnych specjalnych rozwiązań, a ta przeklęta epidemia ominie Polskę.
Problem jest jednak złożony i nie zniknie wraz z wygaśnięciem ognisk Eboli w Afryce zachodniej. Problemem jest przygotowanie naszego państwa do sytuacji nadzwyczajnych, tak żebyśmy nie bali się najmniejszych, podstawowych zagrożeń. Rozprzestrzenianie się wirusów i chorób to COŚ NORMALNEGO W ERZE GLOBALIZMU – musimy, jako państwo wziąć na to poprawkę i być odpowiednio przygotowani.
Kiedyś Polska Ludowa miała bardzo dobrze zorganizowane wojska chemiczne, zdolne do przeprowadzania operacji rozpoznania, izolowania, odkażania ludzi i sprzętu. Dzisiaj – na szczęście ten potencjał nie wygasł, ale najdelikatniej mówiąc przydałoby się szersze spojrzenie na wojska ochrony bio-chemicznej, ponieważ dysponowanie gotowymi oddziałami specjalistów to bardzo ważna sprawa – eliminuje się, bowiem brak profesjonalizmu czynnika ludzkiego. W momencie zagrożenia po prostu sprawę przejęliby profesjonaliści – przygotowani do każdego rodzaju zagrożeń. Oczywiście to kosztuje, sprzęt kosztuje, szkolenia kosztują, poza tym dobrze żeby tacy ludzie – żołnierze, chociaż w części oddziałów rekrutowali się z jednostek badawczo-naukowych i medycznych. Wszystko jest jednak do zorganizowania, naprawdę 30-kilku milionowy kraj chyba stać na odpowiednie wyposażenie i wyszkolenie np. trzech specjalistycznych batalionów, które w pełni byłyby w stanie zabezpieczyć bio-chemicznie wszystkie możliwe zagrożenia?
Ponieważ jesteśmy państwem NATO, uczestniczyliśmy w różnych działaniach bojowych i na pewno jeszcze będziemy uczestniczyć – trzeba dmuchać na zimne. Taka sytuacja jak ta z Ebolą, mogłaby być wykorzystana przez terrorystów mających ludobójcze intencje. Trzeba to antycypować. Być może trzeba pomyśleć o stworzeniu sub-ministerstwa „reagowania kryzysowego” w ramach ministerstwa spraw wewnętrznych, które zajmowałoby się właśnie tego typu sytuacjami tj. było zdolne do amortyzowania ryzyka i obciążenia infrastruktury państwowej w momencie przeciążenia przez sytuacje nadzwyczajne. Chodzi po prostu o profesjonalne działanie, efektywnie wydające pieniądze. Poza tym funkcjonowanie tego typu instytucjonalnego wsparcia z pewnością poprawiłoby nastawienie i morale funkcjonariuszy różnych służb.