- Społeczeństwo
Kazirodcze krycie osiołków dozwolone! Hartman powinien mieć pomnik za życia!
- By krakauer
- |
- 30 września 2014
- |
- 2 minuty czytania
W prawdziwie liberalnym państwie, w którym miłuje się wolność, o którą przecież walczyły pokolenia – należy szanować jej każdy aspekt. Zarówno wolność „od” jak i wolność uprawniającą „do”. Co więcej w prawdziwie liberalnym państwie wolnościowym – wszyscy powinni być wolni, ale jest oczywistym, że granice naszej swobody w swobodnym brykaniu po bezkresnych polach wolności osobistej – wyznacza wolność innych osób.
No i niestety wydarzyło się! O ile jeszcze dramat dwóch sympatycznych osiołków należało przemilczeć, żeby nie stracić szacunku do samych siebie, ze względu na „klasyczność” tego typu tematu zastępczego, (który jednak będzie kosztował prawicę zwycięstwo wyborcze). To jednak zachowania pewnego wybitnego profesora filozofii, spowodowały że człowiek musi się zastanowić – czy oni wszyscy tęsknią za byłym premierem? Przecież takiej częstotliwości nasilenia się idiotyzmów nie było w jednym tygodniu od naprawdę długiego czasu, – co najmniej „średniego Tuska”, czyli początku drugiej kadencji, gdy to ludzie spodziewali się „masterplanu” a czytali o rekinach grenlandzkich lub majtkach celebrytek.
O ile jeszcze można zrozumieć zachowanie radnej miejskiej, która motywowana troską o rozumiane po swojemu dobro publiczne – prawdopodobnie idąc za przykładem słynnego poznańskiego homo-słonia – podjęła interwencję w przedmiocie krycia samicy osła przez samca! To jest dopuszczalne, albowiem nadal w większości jesteśmy jednak społeczeństwem wiejskim, gdzie zwierzęta tradycyjnie separuje się na niedzielę, żeby się „nie parzyły”. Więc można to zrozumieć, albowiem tak ludzie pojmują rzeczywistość – swoją przeważnie niezbyt wysublimowaną percepcją, ale wolno im tak i niech im będzie na zdrowie – bylebyśmy tylko tego typu osób nie wybierali do organów przedstawicielskich! To nie da się zrozumieć PROFESORA FILOZOFII i to o zgrozo – jednego z najwybitniejszych z żyjących obecnie w ogóle w znanym nam wszechświecie.
Może pan profesor miał gorszy dzień? Przecież każdy może mieć np. wszystkiego dość i uprościć rzeczywistość wielce skomplikowaną do zwyczajowego skrótu myślowego, którym z zasady posługuje się na własny użytek – a następnie bez należytego rozwinięcia przedstawić go światu ku jego przerażeniu. To się zdarza najlepszym, wystarczy poczytać historię prób zrozumienia zasad występowania liczb pierwszych – można rzeczywiście się poddać. No, jednak od profesora filozofii i to jeszcze ETYKA – uzurpującego sobie prawo do grzebania pod maską sumienia Narodu należy wymagać o wiele więcej.
Problem kazirodztwa poruszony przez profesora jest tak poważny, że nie nam maluczkim w ogóle go roztrząsać, jednakże powstaje pytanie zasadnicze, – jeżeli nasza moralność nie dopuszcza kazirodztwa, ale dopuszcza np. monopłciowość zachowań seksualnych – to czy z nami jest wszystko w porządku? No, bo dlaczego jednego nie można – przecież są środki antykoncepcyjne? A drugie już jest wręcz afirmowane?
Chyba konserwatyści powinni postawić panu profesorowi Janowi Hartmanowi pomnik za życia, albowiem swoją elementarną logiką wykazał klęskę całego myślenia „genderowo-mniejszościowego”, albowiem jeżeli jedno nie – to dlaczego drugie tak? Oczywiście prawdopodobnie nasz dobrotliwy profesor odpowie – dwa razy tak, tylko do tego drugiego „tak” musimy dojrzeć! Jednakże w demokracji głos profesora filozofii ważny jest tak samo jak głos drwala w Warmińsko-Mazurskim, – więc można zapytać w imieniu tego drwala, – dlaczego nie można myśleć dwa razy „nie”? PRZECIEŻ TO JEST KONSENSUALNE WARTOŚCIOWANIE! Nie ma podstaw – skasowaliśmy Boga, Hartman zdaje się twierdzi, że go nie ma w tym rozumieniu, w jakim wierzący pojmują absolut! Więc jeżeli nie ma podstaw to zarówno tak jak i nie – są równoprawne. Decyduje ilość podniesionych ślicznych rączek w pewnej sali w dużym gmachu na ul. Wiejskiej. Konsensualnie możemy się, bowiem umówić nawet w ten sposób, że prof. Hartman jest świnką morską! I niech udowadnia, że nie jest!
Reasumując – oczywiście nic nie jest w stanie zachwiać obrazu wielkości pana profesora, przed którym w niskim ukłonie się pochylamy, jednakże to, czego ten człowiek prawdopodobnie mimowolnie dokonał swoją wypowiedzią to amunicja dla pełnego zwycięstwa konserwatystów w życiu publicznym. No, chyba że pan profesor nie jest świnką morską? Chyba, trzeba będzie powołać fundację mającą na celu budowę pomnika prof. Jana Hartmana – najlepiej, za życia!