• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    AGM-158 JASSM – taktyczny krok w dobrym kierunku

    • By krakauer
    • |
    • 22 września 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Media ujawniły informacje o wyrażeniu zgody przez amerykańską administrację na sprzedaż Polsce, jako bliskiemu sojusznikowi zaawansowanego uzbrojenia taktycznego umożliwiającego rażenie celów średniego zasięgu – pocisków manewrujących AGM-158 JASSM (Joint Air-to-Surface Standoff Missile). Głównym zastosowaniem tego pocisku jest możliwość niszczenia celów punktowych (jest to broń precyzyjna) poza zasięgiem obrony przeciwlotniczej nieprzyjaciela – na jego pośrednim zapleczu około 370 km od linii styczności wojsk. Głowica bojowa waży około 450 kg, pocisk jest prędkości poddźwiękowej, ma konstrukcję ograniczającą wykrywalność przez radary przeciwnika, charakteryzuje się pełną autonomicznością od momentu odpalenia. Jest w stanie bardzo skutecznie trafić w cel wielkości ściany domu jednorodzinnego, inne szczegóły nie są znane.

    Z doniesień medialnych wiadomo, że Finlandia po wielu latach starań kupiła podobno 70 takich pocisków za kwotę około 180 mln USD. W cenę wchodziła dostawa pocisków, aparatury do przeglądów, dodatkowo zamawiano integrację z samolotami F-18, jakie posiada Finlandia. Wedle dostępnych doniesień mamy nabyć 40 pocisków z pakietami modernizacyjnymi dla samolotów, które umożliwiają sterowanie nimi.

    W praktyce tego typu pocisków można użyć do precyzyjnego rażenia głowicami konwencjonalnymi obiektów o znaczeniu taktycznym na zapleczu nieprzyjaciela tj. np. mostów, składów paliwa, siedzib dowództwa itp. Razić można każdy cel punktowy, bardzo skutecznie penetrując zaplecze przeciwnika.

    Pociski dzięki odpalaniu z samolotu mogą mieć o wiele większy zasięg, równy promieniowi działania samolotu w określonych warunkach. Jest oczywistym, że w warunkach silnego przeciwdziałania obrony przeciwlotniczej nieprzyjaciela odpalenie rakiety musiałoby nastąpić w jakiejś odległości od linii styku oddziałów. W tym znaczeniu ogranicza to skuteczny zasięg rakiet, co najmniej o 100 lub 150 km tzn., co najmniej z takiej odległości w pierwszym dniu walk można byłoby bezpiecznie odpalić pociski – z poza zasięgu nieprzyjacielskiej obrony przeciwlotniczej.

    W praktyce oznacza to, że tymi pociskami możemy razić cele np. na terytorium Obwodu Kaliningradzkiego, ewentualnie na terytorium Białorusi, – jeżeli uda się sparaliżować obronę przeciwlotniczą potencjalnego przeciwnika. Przy założeniu, że część sił lotniczych mielibyśmy wydzieloną w Estonii, byłoby możliwe osiągnięcie wybranych celów punktowych w rejonie St. Petersburga.

    Docelowo te pociski mają mieć zasięg około 1000 km, nie wiadomo czy Amerykanie sprzedaliby nam taką wersję, jednakże mając już taką broń biorąc pod uwagę jej techniczne zaawansowanie i zdolność do przetrwania nad terytorium nieprzyjaciela – dysponując uzbrojeniem o dalszym zasięgu moglibyśmy teoretycznie sięgnąć rejonu Moskwy. Wówczas byłaby to już broń o znaczeniu strategicznym, umożliwiająca zadanie potencjalnemu nieprzyjacielowi bolesnych ciosów odwetowych.

    Moglibyśmy też spróbować skopiować tego typu broń, przynajmniej w zakresie głównych systemów naprowadzania, bo większą część technologii lotniczej umożliwiającej osiągnięcie zasięgu działania około 1300 km posiadamy, jedynie nie posiadamy woli politycznej i chęci działania.

    Oczywiście proszę nie mieć złudzeń, pocisk manewrujący, żeby skutecznie zaatakować cel – leci inną trasą niż linia prosta pomiędzy dwoma punktami, więc osiągalność celów punktowych jest o wiele bliższa, stanowi funkcję przyjętego profilu lotu. W praktyce trzeba dzielić zasięg maksymalny przez połowę, wówczas pocisk może wykorzystać swoje możliwości zmiany kierunku lotu. Inne użycie tej broni, bez pozwolenia jej na wykorzystanie możliwości to marnowanie pieniędzy.

    Realnie potrzebujemy, co najmniej około 250 takich pocisków powietrze-ziemia. Zawsze trzeba, bowiem założyć, że 20% jest na przeglądzie, 20% się popsuje, 20% nieprzyjaciel zniszczy lub sami je popsujemy w gorączce wojennej jedynie około 100 pocisków w chwili próby będzie sprawnych i gotowych do użycia. Na 50 samolotów nosicieli to niezbędne minimum, zwłaszcza że wszystkie dostępne F-16 nie będą wykonywały tego typu zadań.

    Gdyby jeszcze była możliwość odpalania tego typu pocisków z wyrzutni lądowych, to mielibyśmy broń prawie idealną do naszych celów. O podobnym rozwiązaniu konstrukcji europejskiej pisaliśmy w artykule „KEPD 350 jako adekwatna odpowiedź na Iskandery?” z 4 maja 2012 roku dostępnym [tutaj].

    Znane są głosy specjalistów ostrzegające przed pułapką techniczną zakupu tego typu uzbrojenia, albowiem po prostu będziemy mogli ich użyć pod warunkiem, że Amerykanie nam na to pozwolą – to nie mamy alternatywy. Jest to jedyna broń zintegrowana z F-16 przez producenta i kupienie jej znacznie zwiększa nasze możliwości bojowe. Najlepiej jednak byłoby z czasem zacząć produkować tego typu uzbrojenie w kraju, to nie jest wiedza tajemna! Tymczasem jednak AGM-158 JASSM to taktyczny krok w dobrym kierunku, lepsze takie uzbrojenie niż tylko zwykłe bomby!