- Polityka
Prawdopodobny plan Tuska widać coraz wyraźniej
- By krakauer
- |
- 21 września 2014
- |
- 2 minuty czytania
Prawdopodobny plan geniuszu politycznego pana Donalda Tuska widać coraz wyraźniej. Faktem jest, że ten pan nie potrafi rządzić, ale to nie ma znaczenia, ponieważ potrafi znakomicie wygrywać wybory, co ZDECYDOWANIE niweluje wspomnianą wadę. To, co obserwujemy obecnie, z jakim „wdziękiem” rodzi się rząd jego następczyni – to jest dopiero wprowadzenie do wielkiej rozgrywki, której celem jest pokonanie dominującej prawicy w kolejnych wyborach.
Plan jest tak prosty, że po prostu jest zatrważająco, a wręcz zabójczo skuteczny. Po pierwsze trzeba mieć jakiś tam rząd, którego wielką zaleta jest eliminacja kilku błędów oraz scalenie partii! Bo przecież o to chodziło, żeby Platforma Obywatelska była scalona i jednorodna przed wyborami. Bez włączenia środowiska politycznego skupionego wokoło pana Schetyny, to nie byłoby możliwe. Więc największy i zarazem najgroźniejszy przeciwnik otrzymał najtrudniejsze stanowisko, na najbardziej popsutym fragmencie spraw państwowych. Połknął żabę i teraz tę żabę zjeść musi, ze smakiem i mówić, „o jaka dobra”. Problem polega na tym, że otrzymał pracę tak niesłychanie trudną, a zarazem godną jego talentu, że nie może się nie spalić, jeżeli będzie chciał naszą politykę zagraniczną wyprostować. Nie ważne, co zrobi, zaraz usłyszymy o „nowym przyjacielu Putina”. Liczy się jednak to, że PO pójdzie do wyborów zjednoczona. Nie ma znaczenia jak bardzo załamana jest nowa pani premier.
Po drugie trzeba zacieśnić blok z prezydentem państwa, to jedyny sposób na przebicie wszelkiej opozycji w mediach. Ponieważ można tworzyć fikcję, że „my” to państwo a „inni” to jacyś inni, o nieustalonej proweniencji. Właśnie na takim scaleniu politycznym z prezydentem można zbudować mit służby państwowej, oczywiście profesjonalnej itd. Ponieważ pan Tusk jest w Brukseli, nie ma w PO polityka, zdolnego dzisiaj konkurować z panem Komorowskim o najwyższą godność, w tym kontekście pan Komorowski i PO mają po drodze.
Po trzecie trzeba wywołać wojnę domową w Sejmie, która w pełni zdyskredytuje opozycję, jako grupę „oszołomów” i „pieniaczy” niezdolnych nie tylko do rządzenia krajem, ale nawet do właściwego rozumienia spraw państwowych. Tutaj z pewnością przyda się człowiek, znany z destrukcji, wręcz może być idealny do wywołania wojny domowej i spacyfikowania w parlamencie opozycji. Wystarczy mu tylko dać nadzieję, że może kandydować na prezydenta, co oczywiście nie nastąpi, jednakże jak to się mówi nadzieja jest matką – wiadomo kogo. Liczy się tylko psucie i szkodzenie, a z tym nie ma problemu – nie trzeba niczego budować, wystarczy prowadzić pyskówki, blokować trybunę i używać Straży Marszałkowskiej przeciwko opozycji.
Całość jest po prostu genialna, oczywiście to tylko przypuszczenia niepodparte żadnymi faktami i należy powyższe traktować, jako domniemanie, ale tak naprawdę to jest wszystko, na co stać naszą scenę polityczną w początkowej epoce po Tusku. Wychodzi na jaw jak jesteśmy mizerni pod względem, jakości elit politycznych, które można po prostu rozgrywać. Jednakże, to że można je zaprogramować – to niewątpliwy sukces pana Tuska, świadczący o jego wielkim instynkcie politycznym. To jest po prostu coś niesamowitego nawet w realiach historycznych, to znaczy – to, co zrobił na naszej scenie politycznej pan Tusk ma wymiar epokowy. Być może to się wydać komuś przerażające, ale to właśnie pan Tusk jest dzisiaj jedyną osobą, zdolną do spuszczenia naszej sceny politycznej w toalecie i stworzenia jej od nowa – adekwatnej do nowych wyzwań.
Proszę nie mieć złudzeń – Donald Tusk dokładnie to zrobi, wymieni nam klasę polityczną na nową, oczywiście jedynym kryterium będzie lojalność, ale chyba nie da się inaczej. Pierwsza jest pani Kopacz, za nią pojawi się cała armia „matek”, „żon”, „kochanek”, „nauczycielek religii” i innych miernot, które zapatrzone w geniusz polityczny pana „prezydenta” Europy, będą przekonywać się nawzajem jak to jest ważne być kobietą i to najlepiej przy ciepłej kawie. Niestety taki czas nastał, jeżeli ktokolwiek miał cień nadziei, że chore, zgniłe, zbutwiałe, karłowate i porażone drzewo zrodzi dobre owoce – ten był zbytnim optymistą.