• 17 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Dlaczego kogokolwiek dziwi to, że Polacy mieszkają z rodzicami?

    • By krakauer
    • |
    • 18 września 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Dlaczego kogokolwiek dziwi to, że Polacy mieszkają z rodzicami pomimo wejścia w wiek dorosły i nawet pracy przez pół życia, albowiem przecież dominująca większość społeczeństwa pracuje już od początku studiów/szkoły średniej. Jak to jest zatem możliwe, że młodych ludzi nie jest stać na zakładanie rodzin i kupowanie lub wynajmowanie mieszkań? W zasadzie przecież głównym motywatorem przesądzającym o wynajmie mieszkania jest fakt studiowania w innym miejscu niż miejsce zamieszkania z rodzicami. Dlaczego to nie działa tak jak powinno?

    Przecież zgodnie z modelem rozwiniętej gospodarki neoliberalnej do którego aspirujemy, ludzie młodzi po osiągnięciu pewnego progu wiekowego – powinni zarabiać na rynku pracy mniej więcej tyle, żeby móc przynajmniej wynająć mieszkanie w mieście, w którym pracują? Dlaczego tak nie jest? Przecież to nie jest możliwe, żeby zielona wyspa się nie zgrywała w tak elementarnym punkcie stycznych społecznych i ekonomicznych?

    Problemem oczywiście są rozbieżności pomiędzy popytem efektywnym determinowanym przez zarobki, a ściślej dochód rozporządzalny a oczekiwaniami od życia – komfort, jakość, prestiż, wygoda, ekonomiczność. Większość młodych najchętniej zaakceptowałaby duże przestronne mieszkanie w ekstra lofcie gdzieś w rewitalizowanej dzielnicy, ewentualnie apartament, może jakąś nadbudowę na starej kamienicy. W tym wszystkim oczywiście mały czynsz i niewielkie koszty utrzymania generalnego się także liczą. No i kredyt, nie zapominajmy o kredycie – ten oczywiście musi być tylko przyjazny, ponieważ nasze banki udzielają tylko i wyłącznie kredytów przyjaznych, żadnych innych nie udzielają. W zasadzie jeżeli nie ma się własności – niezwykle trudno jest dostać dzisiaj kredyt w Polsce na „gołą pracę”, oczywiście w zależności od branży, ale w ogólnym ujęciu jest to bardzo trudne. Trudniejsze niż przez ostatnie lata, ale może to i ma swoje zalety, ponieważ unikniemy pułapek i ludzkich dramatów.

    W istocie bowiem Polaków nie jest stać zapłacić nawet za kredyt na całe życie – mieszkanie około 70 metrów kwadratowych po średnio 10 tyś., złotych za metr plus opłaty notarialne i inne. Rata takiego kredytu nawet przyznawanego na 35 lat jest równa co najmniej 70% średniej pensji jednej osoby, w praktyce przeważnie nieco więcej. Co to jednak oznacza w praktyce, to lepiej jest sobie nie wyobrażać. Skredytowanie się na tej wysokości dochodów, wyklucza samodzielne kupowanie mieszkania, muszą je kupować małżonkowie i to pod warunkiem, że oboje pracują. Takich oczywistości jak rychła ciąża i związane z tym obowiązki jednego z rodziców – najczęściej matki oraz w konsekwencji zmniejszone dochody – nikogo nie interesują, a na pewno już nie banku. Jeżeli ma się to szczęście, że pracuje się w instytucji, którą można „naciągnąć” na świadczenia to jakoś da się przeżyć, ewentualnie jak partner zarabia dużo lub udało się wcześniej oszczędzić. Bez tego, nie ma się najmniejszych szans na przetrwanie okresu ciąży i maleńkości dziecka. Wszystko to jeszcze przy założeniu, że dziecko urodzi się zdrowe i rodzicom też nic złego się nie dzieje. Pozbawieni dochodów – pożeranych przez kredyty młodzi Polacy nie mają pieniędzy na nic.

    Dlatego wielu uzyskujących dochody poniżej średniej, przeważnie na umowach śmieciowych, bez żadnej pewności zatrudnienia – w pracach o wysokiej rotacji, nie ma w ogóle możliwości o kredytowaniu się w banku. To odpada! Jeżeli nie pojawi się spadek i korzystne ukształtowanie zamążpójścia, czy też nie trafi się posag – żegnaj wolności. Wszystko na co stać przeciętnych ludzi to „waletowanie” po kilka osób metodą studencką w wynajętym mieszkaniu. Dobrze, jeżeli kogoś stać na własny pokój, tymczasem jednak lata lecą, ludzie pragną wolności i tego minimum swobody zachowania we własnych czterech ścianach. No w zamian za to mamy cały szereg ciekawych kolektywów.

    Czy ktoś się dziwi, że młodzi wolą mieszkać z rodzicami? Przynajmniej nie ma opłat, albo rozkładają się na kilka osób. W przypadku posiadania domku można zawsze postarać się coś dobudować, albo nadbudować. W mieszkaniach jest gorzej, ale za to z zasady cieplej. Zawsze jest coś za coś, można kupić sobie duży telewizor LCD i popularną konsolę do gier i w ten sposób tracić najlepsze lata życia w naszej wspaniałej Ojczyźnie, która jak twierdzi dzisiaj wielu – tak wspaniale się rozwija i stwarza nam wszystkim fenomenalne szanse.

    Jednakże, czy mogłoby być gorzej? O tak, zdecydowanie mogłoby być gorzej! Moglibyśmy przecież mieszkać w wynajmowanych podpiwniczeniach cudzych kamienic, ewentualnie w kurnych chatach przy ziemiańskich dworkach. Dziękujmy naszej ludowej Ojczyźnie za to, że wybudowała nam – bloki, przedszkola, szkoły i szpitale. Może to wszystko jak się patrzy z zewnątrz „szału nie robi” i nie jest szczególnie estetyczne, ale chyba lepsze to niż czworaki u pana dziedzica z prawem do zamieszkania po przepracowaniu na kartoflisku 16 godzin dziennie, a w soboty 12-tu?