- Polityka
Czy zależy nam na wietnamizacji Ukrainy?
- By krakauer
- |
- 07 września 2014
- |
- 2 minuty czytania
Wystarczy szaleństwa i błędów, bo winni złych decyzji nie poniosą konsekwencji. Ukraina nie powinna otrzymać od Polski lub przez polskie terytorium żadnej broni ofensywnej! Pomoc innego typu powinna być dzielona w ten sposób, że część – proporcjonalnie do około 8 mln ludności konfederacji wschodnich obwodów – rząd w Kijowie powinien wydzielać i przekazywać do Ługańska i Doniecka. Inaczej wplątujemy się w cudzą wojnę domową, brudząc ręce krwią, ludzi zamordowanych naszą bronią, albo niesprawiedliwie wzmacniamy pomocą pozostałego typu tylko jedną ze stron.
Być może to trudno zrozumieć w Warszawie, ale w naszym interesie są poprawne stosunki z całą Ukrainą, a także Białorusią i Rosją. Jeżeli coś nas nie dotyczy, a będziemy tak naiwni, żeby opowiedzieć się po jednej ze stron – przyczyniając się do jej możliwości niszczycielskich lub logistycznych – to będziemy automatycznie stroną konfliktu. Czy naprawdę zależy nam na wietnamizacji Ukrainy, gdzie dwa bloki polityczno-wojskowe wspierały dwie części podzielonego państwa przeciwko sobie?
W polskich mediach można znaleźć jak na razie niepotwierdzone słowa pana premiera Donalda Tuska, który opowiada o swoich telefonicznych rozmowach z premierem Jaceniukiem, który wprost żądał przysłania np. śmigłowców. To po prostu horror! Czy my kazaliśmy Ukraińcom zabijać swoich rosyjskojęzycznych współbraci? Sami rozpoczęli to zabijanie po rozkazach nowego prezydenta Poroszenki i sami ponoszą za wszystko, co się dzieje. To ich problemy, wynikające naprawdę z ich decyzji, – dlaczego mielibyśmy się w to mieszać, zwłaszcza że na szczycie NATO pan prezydent Poroszenko „otrzymał czarną polewkę”. Ukraina już wie, że przez najbliższe, co najmniej 20 może nawet i 30 lat nie ma żadnych szans na jakąkolwiek akcesję do NATO, a do Unii Europejskiej to sama przestanie chcieć przynależeć jak zobaczy, co to oznacza dla jej gospodarki w praktyce.
Można do tego dodać, że w ogóle nas nie interesuje, co w tym czasie się będzie działo z Ukrainą, albowiem to jest niepodległy kraj sąsiedniego narodu, który cenimy i szanujemy, ale ani nie będziemy za ich szaleństwa płacić rachunków, ani nie będziemy za nich ginąć, ponieważ nikt – od Lizbony po Władywostok nie chce żadnej wojny poza nielicznymi podpalaczami, którzy akurat dobrali się do władzy w jednej cierpiącej przez to Ukrainie. Chyba, że ukraiński naród się przebudzi z letargu i przeciwstawi się tym, którzy wybrali wojnę i zło!
Mamy nową sytuację – jest plan pokojowy, jest zawieszenie broni, owszem walki jeszcze gdzieś nie wygasły do końca, ale to wynik problemów lokalnych, wiadomo że po tak długim okresie zawsze konflikt wygasa i właśnie tą tendencję należy wspierać – wygasić to zło. Zakończyć zabijanie, a zaraz potem usiąść do poważnych rozmów politycznych, które umożliwią utrwalenie relacji w sposób wykluczający ponowną eskalację. To, że pan Jaceniuk zamierza budować granicę jak Mur Berliński, ale z Rosją – to niech Ukraina nie mówi, że nie ma pieniędzy, ponieważ nie ma niczego za darmo. Najważniejsze jest zabezpieczenie ludzi przed zimą, zaraz potem odbudowa podstaw gospodarki, ponieważ to społeczeństwo postindustrialne, tam są emeryci, tam jest klasa robotnicza – to wszystko musi na nowo zacząć funkcjonować. Oczywiście Noworosja powinna otrzymać dokładnie pomoc jak Ukraina, wzmocnioną ze względu na zniszczenia. Kwestia odszkodowań od rządu w Kijowie to kwestia uznania statusu politycznego Noworosji.
Jeżeli mają odbywać się na Ukrainie ćwiczenia, jeżeli mamy przysyłać tam doradców wojskowych, jeżeli mamy przekazywać im broń – to będzie skandal, ponieważ mamy tyle biedy w kraju, że nie ma naprawdę żadnego powodu, dla którego mielibyśmy fundować Ukraińcom drogie uzbrojenie, które ci mogą wykorzystać do zabijania innych ludzi – może w wyniku kolejnej rewolucji także Polaków? NIGDY BOWIEM NIE WIADOMO JAK TO CO TAM MA MIEJSCE SIĘ SKOŃCZY!
Poroszenko mógł wygrać dla Ukrainy Unię Europejską, ale tego nie zrobił – wolał stracić przez swoje złe decyzje Krym, Wschód i szansę na przyjęcie do gospodarczych struktur Zachodu. Byłoby to możliwe, gdyby zgodził się na samym początku konfliktu na dialog i autonomię – federalizację regionów. Wówczas w Europie piano by z zachwytu dla jego negocjacyjnych zdolności, strategicznego myślenia, mówiono jak o mężu stanu i wielkim polityku, który uratował swój Naród od wojny domowej! Być może w konsekwencji straciliby dwa lub trzy obwody, ale w zamian za to nie byłoby tylu nieszczęść, wrogości, pogrzebów, zamknięcia relacji z Rosją i szans na Europę, dla której Poroszenko i jego problematyczna Ukraina będą już teraz zawsze czymś, czego należy unikać. Niestety winni złych decyzji nie poniosą konsekwencji, nigdy tak się nie dzieje.
Jeżeli nie powstrzymamy szaleństwa – będziemy mieli do czynienia z wietnamizacją Ukrainy i ciągłym konfliktem, który zaowocuje chaosem i powiększaniem się przestrzeni post-ukraińskiej.