• 17 marca 2023
    • Polityka

    Niech amerykanie sami walczą z państwem islamskim?

    • By krakauer
    • |
    • 06 września 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    John Kerry zwrócił się w Newport do krajów członkowskich NATO z prośbą o wsparcie sił koalicji, która miałaby zaatakować tzw. państwo islamskie, czyli nowy twór społeczno-polityczny na części terytorium oficjalnie uznawanym za syryjskie i irackie. Warunkiem działań wojskowych ma być uniknięcie angażowania żołnierzy w działaniach lądowych. Co powoduje, że wizja pokonania bojowników państwa islamskiego, jedynie z powietrza robi się coraz trudniejsza w praktyce.

    W ogóle samo przedstawienie takiej propozycji innym krajom niż te, które zainicjowały obalenie Saddama Husajna – to najdelikatniej mówiąc „nietakt”, ze strony amerykańskiej administracji. Ponieważ to USA i ich sojusznicy ponoszą pełną odpowiedzialność za stan obecny w Iraku. Nie dość, że nie było żadnego powodu atakować ten kraj i w budzącym kontrowersje obrońców praw człowieka procesie skazywać jego legalnego prezydenta na śmierć a potem kraj na chaos, to jeszcze amerykanie za wcześnie wyszli. Dalej powinni utrzymywać tam swoje wojska lądowe, wówczas pojawienie się takich ugrupowań jak bojownicy z państwa islamskiego byłoby bardzo utrudnione.

    Tymczasem mamy taką oto sytuację, że oficjalny rząd iracki, jaki został odtworzony za czasów amerykańskiej okupacji, wyeliminował ze swojego składu przedstawicieli znacznej części społeczeństwa i po części sam jest sobie winny radykalizowania się sytuacji. Przy czym wszystkim Amerykanie nie wywiązują się ze swoich zobowiązań wobec Iraku co do dostarczenia mu uzbrojenia, za które rząd w Bagdadzie płaci kolosalne pieniądze. Dochodzi do komicznych a zarazem mrożących krew w żyłach sytuacji, gdzie ultra nowoczesne uzbrojenie amerykańskie się kończy a nowa partia nie może doczekać się na pozwolenie przesłania ze względu na powolność działania amerykańskich władz. Efekty widzimy na ekranach naszych telewizorów, a jak źle pójdzie możemy za rok lub dwa zobaczyć za oknami naszych domów! Ponieważ jest to żywioł, który jest obecny w Europie.

    To jest drugi ciekawy aspekt sprawy, ponieważ w wydarzeniach na Bliskim Wschodzie masowo biorą udział potomkowie emigrantów z krajów tego rejonu wychowani w niektórych krajach europejskich. Mówimy o tysiącach, może nawet dziesiątkach tysięcy młodych ludzi, którzy zostawili bezpieczne rodziny w Europie i pojechali mordować do Iraku i Syrii. Jest to więc problem rządów tych krajów europejskich. Dlaczego my mielibyśmy ginąć za Irak i Syrię?

    Problem jest wielce skomplikowany. Po pierwsze jesteśmy nieco współodpowiedzialni moralnie i prawnie prawdopodobnie też, za nie do końca legalną inwazję na ten kraj oraz za jego okupację. W związku z tym pewne zobowiązania moralne obowiązują, poza tym ze względów humanitarnych należy pomóc się tym ludziom bronić, gdyż sami nie dają sobie rady z wyszkolonymi mordercami.

    Po drugie problem ma w istocie znaczenie globalne. Otóż bowiem pojawienie się i umacnianie takiego organizmu państwowego w tym rejonie świata będzie oznaczać w praktyce – pojawienie się nowego wzorca społeczno-kulturowo-politycznego, który odpowiada na cześć pytań radykalnych środowisk religijnych obecnych w krajach islamskich. Tutaj się mogą zacząć prawdziwe kłopoty, jeżeli wyobrazimy sobie – jakie skutki mogłyby być, gdyby np. we władanie islamistów wpadła cała Syria i Irak oraz z czasem wojna przeniosłaby się do Arabii Saudyjskiej? Co jeżeli w tym kraju miałaby miejsce wewnętrzna rewolucja islamistyczna – obalająca dotychczasowe władze? Po prostu ile kosztowałaby ropa naftowa – o ile w ogóle byłaby dostępna na rynkach w takiej ilości jak obecnie? Poza tym przy tych zasobach trzeba się zapytać o zagrożenie atomowe – nie jest tajemnicą dla nikogo, że sponsorami pakistańskiej bomby byli Saudyjczycy. Układanka ma wiele elementów, ostateczne wnioski są przerażające.

    Na pewno są tu potrzebne działania pod szyldem ONZ, drugim warunkiem powodzenia operacji musi być wsparcie legalnego rządu w Syrii, chociaż wiele państw nie ma na to najmniejszej ochoty. Po trzecie trzeba tak wzmocnić państwo irackie, żeby Irakijczykom – najlepszym żołnierzom świata arabskiego znowu zachciało się walczyć. Tutaj znowu wraca problem Amerykanów, albowiem to oni zlikwidowali iracką armię, to oni więzili irackich dowódców, to oni zlikwidowali inne irackie struktury bezpieczeństwa! To Amerykanie osłabili Irak, tak bardzo że jego nowe struktury jeszcze nie są w stanie się obronić. Naprawdę winę za to ponoszą amerykańscy decydenci.

    Jeżeli rząd polski miałby się zaangażować w te działania, to powinniśmy się z taką polityką zgodzić o ile – jej elementem będzie bardzo silna pomoc humanitarna i pomoc państwowa dla ludności Iraku i państwa irackiego. Irakijczycy jeszcze niedawno mieli bardzo dobre zdanie o Polakach… ten dumny Naród zasługuje na swoją wielkość, należy mu pomóc.