• 17 marca 2023
    • Polityka

    Prawica już wie, że ma problem, jak straszyć Tuskiem, którego nie ma?

    • By krakauer
    • |
    • 01 września 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Utyskiwania prawicowych popłuczyn medialnych i całkiem poważnych publicystów nie tylko kipią zazdrością (wspaniała cecha Chrześcijan), ale przede wszystkim leją żółć na Donalda Tuska, oskarżając go nawet o to, że nie jest poważnym politykiem, przyjmując fasadowe stanowisko. Zresztą treść tego szczekania nie ma znaczenia, szkoda tylko, że zaśmiecają niegdyś poważną gazetę. Liczy się natomiast to, że po sprowadzeniu tych kalumnii do sytuacji zero-jedynkowej, chyba jednak większość tych szczekaczy wolałaby, żeby pan Donald Tusk pozostał na swoim stanowisku i pięknie przegrał z lansowanym przez nich liderem – jedynie słusznym, z jedynie słusznej – wiadomo której opcji politycznej. Tymczasem, jednak plany prawicy zostały popsute!

    Już samo to, że wielki lider prawicowej-prawicy nie będzie mógł się szczycić nieodebraniem telefonu od pana Donalda Tuska z gratulacjami po wyborach, to bardzo wiele. Nagle bowiem okazało się, że cały budowany od lat przemysł upokarzania i obwiniania o wszystko Tuska – traci na znaczeniu. Oczywiście można w zamian „Tuska” w warstwie symbolicznej wpisać „Euro-Tuska”, jednakże w tej chwili już będzie to straszenie społeczeństwa Unią Europejską. Na to nie może sobie pozwolić otwarcie żadna z partii należących do mainstreamu, bez liczenia się z utratą części elektoratu i autentycznie liczących się kontaktów w Brukseli. Kwestie uzasadnienia wówczas zmiany polskiej racji stanu w ogóle pomijamy, liczy się przecież każde kłamstwo, żeby tylko wygrać wybory.

    Jest jednak pewien problem, otóż już kilku znanych polityków z Platformy Obywatelskiej wypowiedziało się negatywnie przeciwko jednej z kandydatur na premiera, oceniając ją nie tylko jako niemedialną, ale przede wszystkim z powodów osobistych za nieudolną i niezdolną do sprawowania funkcji w istocie skomplikowanej. Samo zarządzanie kurnikiem nie czyni politykiem! To, że ktoś ładnie czyta z kartki, albo jest na tyle asertywny, że potrafi opanować nieźle wyszczekany tłumek – to wcale nie znaczy, że taka osoba ma predyspozycje do bycia premierem naszego kraju. Spadek poparcia do 15% dla PO byłby tutaj jasnym sygnałem, że wybrano – narzędzie – po prostu osobę sterującą dokładnie w taki sposób jakiego życzy sobie pan super-premier, wielki przywódca. Niestety, wszystko wskazuje na to, że pan Tusk, nie po to wycinał wszystkich chociaż odrobinę intelektualnie odstających od deski przez te wszystkie lata, żeby teraz tolerować pojawienie się konkurenta! Co oznacza uwaga – człowieka Prezydenta, albo w najgorszym możliwym scenariuszu – samotnego wilka, który przekona do siebie poziomki, albowiem te łase są po prostu na przejawy intelektu. Niestety pewna osoba, której kandydaturę nagle zaczęły lansować wszystkie media mainstreamowe – po prostu intelektem nie grzeszy.

    Pojawienie się takiej osoby mogłoby ułatwić prawicy zadanie, albowiem rozłam w PO jest możliwy przed wyborami, gdyż nie wszyscy muszą zgadzać się ciągle z wizją „wodza”, naprawdę istotą demokracji i jej siłą jest dawanie ciągle szansy nowym ludziom. Bez tego są zawiedzeni, czują się oszukani, niepotrzebni, zbędni, niedocenieni. W efekcie albo popadają w marazm, albo odchodzą, ewentualnie szykują bunt. Nie ma lepszego powodu do zmiany i „bycia przyjacielem wszystkich”, naprawdę można odejść z gracją – pozwalając środowisku na to, żeby rosło, ścierało się jak trzeba, ale w sposób zdrowy na tych samych prawach – na równej ziemi. Wówczas rzeczywiście można powiedzieć, że taki przywódca to mąż stanu. Tymczasem po tym jak jest przeprowadzana sprawa „sukcesji” po panu Donaldzie Tusku – widać, że to śmierdzi spiskiem elit na odległość, które nie chcą pozwolić nie tylko na jakikolwiek udział społeczeństwa – bo można np. zawierzyć sondażom, które się oficjalnie publikuje, ale przede wszystkim same sobie tak bardzo nie ufają, że trzymają się na dystans. To naprawdę jest straszne.

    W sumie rację ma pewien póki co niestety minister sami państwo wiecie który, używając słów łacińskich tradycyjnie określanych na wyznaczenie Papieża – określił mianowanie pana Tuska. Mógłby jeszcze podobnie oznajmić, że oto właśnie… nowego premiera, albo premier! Byłoby to piękną komedią, w której społeczeństwu po prostu oznajmiono by kto jest jego nowym przywódcą i jaki jest wspaniały. Po prostu żenada do sześcianu! Nawet w Rosji lepiej potrafili się wymienić władzą niż u nas.

    Tymczasem jednak to prawica musi przewartościować całą strategię wyborczą. Wiadomo, że będą skutecznie pluć o wszystko na rządzących, wiadomo że odgrzeją w jakiejś mierze Smoleńsk, co więcej – mogą pojawić się wątki anty-unijne, a z pana Donalda Tuska zrobią jeszcze większego szatana i nie tylko, zdrajcę, zaprzańca – itd. Jednakże te wszystkie wysiłki nie będą się już odbijały bezpośrednio od nieskazitelnego garnituru pana Tuska, chyba że pojawi się jedno niebezpieczeństwo, którego nie wzięliśmy do tej pory pod uwagę. Mianowicie, że pan Tusk – mocno „da plamy” w Brukseli i będzie powodem do kpiny dla mediów, ewentualnie łatwych nadinterpretacji politycznych dla prawicy. Wówczas ich efekt „rażenia Tuskiem”, będzie nawet wzmocniony. Póki co jednak, mają problem – jak straszyć Tuskiem, którego nie ma?

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,