• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Czy powinniśmy rozważać wojnę prewencyjną jako szczególny rodzaj wojny obronnej?

    • By krakauer
    • |
    • 31 sierpnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Świadomi treści art. 117 § 3 Kodeksu karnego, który penalizuje publiczne nawoływanie do wojny napastniczej lub publiczne pochwalanie wszczęcia lub prowadzenia takiej wojny w poniższym artykule odnosimy się do prewencji tj. wyprzedzenia uderzenia uznanego za nieuchronne ze strony przeciwnika. Jest to aktualny problem, zwłaszcza w wymiarze współczesnych wojen hybrydowych, w których coś takiego jak formalne wypowiedzenie wojny, czy też rzeczywista napaść, do której przyznaje się kraj napastniczy nie funkcjonuje. Zamiast tego jest realizowany scenariusz infiltracji i tworzenia kontrolowanego chaosu angażującego zasoby materialno-wojskowe strony atakowanej i obciążający ją politycznie. Zresztą nawet w ujęciu klasycznym wojny jakiej zaznaliśmy 1 września, także w grę wchodziły takie elementy.

    Proszę pamiętać, że Rzeczpospolita brała niedawno udział w wojnie napastniczej i nikogo nie spotkała za to żadna kara, nawet winny sprawstwa kierowniczego wojskowy bierze dzisiaj wysoką emeryturę!

    Problem sprowadza się do następującego pytania – czy możemy wyprzedzić działania przeciwnika, jeżeli przykładowo z danych wywiadu i jego dotychczasowego zachowania w otoczeniu międzynarodowym wynika wysokie prawdopodobieństwo napadu na Polskę? Przy czym może to być napaść tele-informatyczna, hybrydowa, konwencjonalna, niekonwencjonalna (!), ewentualnie wojna handlowa lub inny sposób zmuszenia Rzeczpospolitej do pożądanego zachowania.

    Żarty się skończyły, nie tylko polityk parlamentarny wysokiego szczebla sąsiedniego supermocarstwa – powołując się na prezydenta swojego kraju grozi nam zniszczeniem, to jeszcze te zagrożenie potwierdzają najważniejsi zachodni publicyści wyspecjalizowani w sprawach polskich i blisko osobiście związani ze sferami rządowymi w Polsce. Warto sobie pooglądać dwa filmy „z epoki” takich strachów, żeby się wczuć w atmosferę problemu. Pierwszy to „Duck & Cover” – fantastyczna kreskówka o apokaliptycznym przesłaniu oraz absolutny fenomen, wręcz mistrzostwo gatunku w wykonaniu samego mistrza Stanleya Kubricka: „Dr. Strangelove or: How I Learned to Stop Worrying and Love the Bomb”. Po obejrzeniu drugiego filmu trzeba się zastanowić, dlaczego nie zrobił on dużej kariery i co jest w nim takiego, co już dzisiaj widać na międzynarodowej scenie politycznej a o czym nam politycy nie mówią, a sam schemat ujawnionego tam postępowania szokował nawet ówczesnych Amerykanów, nie mówiąc już o tym, że był wodą na młyn radzieckiej propagandy antywojennej, chociaż film miał być w istocie komedią. W wielkim uproszczeniu streszczając – w tym filmie pokazano skutki dokonania uderzenia wyprzedzającego w ekstremalnym scenariuszu.

    W jaki sposób, zatem przekonać NATO do rozważenia możliwości wojny prewencyjnej z potencjalnym przeciwnikiem, który zachowuje się jednoznacznie i nam zagraża? Przecież w istocie doktryna wojny prewencyjnej od zawsze była podstawą doktryny obronnej NATO, to nie był Sojusz gołębic z gałązkami oliwnymi w dziobkach! Trzeba to sobie przypomnieć i uświadomić, bez względu na to jak dla nas Polaków mogłoby to być bolesne, po zapoznaniu się z planami wojennymi NATO – zakładającymi praktycznie anihilację naszego terytorium i narodu w wojnie przeciwko Układowi Warszawskiemu. Nawet samo zniszczenie Warszawy, jako stolicy kraju komunistycznego – symbolu Sojuszu, miało być wielkim wydarzeniem propagandowym.

    W tej zabawie nie ma żartów. Chodzi o wzajemne pozabijanie się, w taki sposób żebyśmy My zabili więcej przeciwników, zachowując zdolność do przetrwania, co będzie bardzo trudne ze względu na szczupłość i ukształtowanie terytorium. Może się okazać, że naprawdę wojna prewencyjna może być jedynym sposobem na uniknięcie zniszczenia. Przy czym jednak nie można mieć złudzeń – w tym układzie sojuszy, jako państwo buforowe na przykładzie konfliktu wschód-zachód, bez względu na wynik konfliktu, będziemy krajem, który ucierpi najbardziej. Co powoduje, że żadne starcie na tym kierunku na poważnie nie ma sensu i należy szukać rozwiązań politycznych.

    Proszę sobie jednak wyobrazić sytuację, w której Państwo Islamskie rozciągałoby się od Maroka po Malezję i miało na uzbrojeniu pakistańską broń jądrową. Co wówczas? Może więc jednak doktryna wojny prewencyjnej ma sens?

    Tags: , , , , , , , , , , , , ,