• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Ekonomiczne warunki życia w Polsce uniemożliwiają trwanie społeczeństwa

    • By krakauer
    • |
    • 20 sierpnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Niestety, czas płynie a nic się nie zmienia na lepsze w naszej rzeczywistości ekonomicznej. Dlatego trzeba z poczucia społecznego obowiązku ciągle przypominać, że ekonomiczne warunki życia w Polsce uniemożliwiają trwanie społeczeństwa. Nie mówimy tutaj o najbogatszych 15%, które ma się dobrze lub bardzo dobrze. Nie mówimy o wynędzniałych, 15% ponieważ to są bardzo często przypadki różnie kwalifikowane z powodów socjologicznych. Chodzi o pozostałe około 70% społeczeństwa, które nie jest w stanie utrzymać się z tego, co zarabia i w konsekwencji żyć zgodnie z wzorcem cywilizacyjnym definiującym m.in. standardy zastępowalności międzypokoleniowej.

    Powtórzmy znaną już od lat tezę – jak to jest możliwe, że skoro jesteśmy obecnie od 25 lat (a na pewno od 7) w okresie największego prosperity w dziejach naszej Ojczyzny od połowy XVII wieku – to, dlaczego nie da się przeżyć normalnie miesiąca za jedną pensję i dla Polaków nadal moneta 5 zł to dużo pieniędzy? Jak to jest możliwe, że stworzyliśmy system gospodarczy, w którym konkurujemy z globalnym otoczeniem – głównie ceną własnej pracy? To jeszcze byłoby połową problemu, gdyby było widać, że nasze poświęcenie i np. edukacja dzieci – powoduje podobny efekt rozwojowy jak np. w Korei Południowej, gdzie po wojnie doszło do niesamowitego wysiłku całego społeczeństwa. No, ale Koreańczycy widzieli postępy, widzieli że dzieci wyuczone zawodu już nie są skazane na prace na ryżowiskach tylko w fabrykach, a wnuki już w biurach lub ultra nowoczesnych fabrykach. U nas nic takiego nie nastąpiło, po pierwsze startowaliśmy z wyższego poziomu, a po drugie, – czego się właśnie nie da wytłumaczyć – cała gospodarka i jej wymiar społeczny „nie zaskoczyły” – „nie zazębiły się”, OD 25 LAT NIE MAMY ROZWOJU INNEGO NIŻ TEN OPARTY O NISKIE KOSZTY PRACY I PRODUKCJĘ NADĄŻNĄ DLA ZACHODNICH POTĘG. Nieliczne wyjątki narodowych sukcesów są tak rzadkie, że nie ma za bardzo o czym mówić, chociaż – to trzeba przyznać – niektórym udało się wyśmienicie.

    Jaki los czeka zachodnią cywilizację na progu deindustrializacji – jeżeli nie będzie potrafiła wykazać się ekonomiczną solidarnością widać na przykładzie Detroit! Proszę się przyjrzeć miastu, które straciło klasę średnią – zmieniło swój charakter i upadło. Jesteśmy w tym samym stopniu dotknięci kryzysem co Detroit, jedynie klimat i bezwzględne, wręcz atawistyczne warunki funkcjonowania (u nas nie ma bonów na żywność) zmuszają nas do pracy za mniej niż 300 euro miesięcznie przy cenach wynajmu mieszkania sięgających 250 euro. Nie da się budować relacji społecznych nie mając dochodów – cierpimy przez przekleństwo zachodniej optymalizacji wartości przedsiębiorstw i maksymalizacji zysku, przez co narodził się ten przeklęty outsourcing. Gdyby zachód nie wysłał całej swojej produkcji prostej i średnio złożonej na Daleki Wschód, to rynki pracy w Europie i USA wyglądałyby inaczej. Może nieco bardziej mielibyśmy zanieczyszczone środowisko naturalne, może niektóre dobra byłyby trudniej dostępne, po prostu byłyby droższe, jednakże – nie byłoby sytuacji w której mamy nadmiar dóbr wszelkiego rodzaju – przeważnie po niskich lub bardzo niskich cenach, ale nie ma kto ich kupować, ponieważ ludzie, którzy powinni stanowić klasę średnią nie mają dochodów. No a niestety kalendarz idzie do przodu – przesuwają się kolejne miesiące, kolejne lata, to co straciliśmy – tego się nie odrobi, zwłaszcza w sensie biologicznym.

    Już dzisiaj w Polsce dziecko to przywilej zamożnych, albo przypadek! Świadoma prokreacja jest odkładana – bo studia, bo praca, bo kredyt, bo „coś tam”, bo kolejna przeszkoda i nagle ma się 37 lat! I już bliżej niż dalej. Poza tym banki od pewnego wieku nie chcą kredytować nieruchomości, o ile w ogóle można powiedzieć, że teraz chcą.

    Efekty widać w małych miastach – tam to jest najbardziej przerażające, całe ulice i kwartały wymyte z młodych, którzy uciekli z Rzeczpospolitej w okresie jej największego dobrobytu – i to nie do Warszawy, gdzie atawizm sięga zenitu, tylko do Londynu, Monachium, Paryża, Oslo, Bergen, Brukseli, Wiednia, Hamburga! Wszędzie tam, gdzie da się funkcjonować bez lęku o to, czy będzie się mogło egzystować w momencie jak utraci się pracę. Kwestie jakości przestrzeni w jakiej się żyje, bezpieczeństwa, jakości infrastruktury, standardów mieszkaniowych, edukacji i oczywiście zarobków też są bardzo ważne. Polska w żadnej z tych kategorii nie znosi nawet porównania do żadnego z wymienionych powyżej miast! Oczywiście mamy enklawy, jednakże mamy tylko enklawy, tego co na Zachodzie jest normą i standardem, czymś powszechnym i zwyczajnym, dostępnym dla każdego.

    Ekonomiczne warunki życia w Polsce uniemożliwiają trwanie społeczeństwa w jego tradycyjnym kształcie. Nie chodzi o to, że to krytyka działań lub zaniechań rządu – to jest krytyka całej naszej transformacji. Przy czym uwaga – jednak jest lepiej, co do tego nie można mieć wątpliwości. Liczy się jednak to, że nasz model gospodarczo-społeczny w obecnym kształcie zakłada jako wynik depopulację i nie tylko nie zauważa się tego zjawiska oficjalnie, ale po prostu zgodnie z ludobójczą doktryną neoliberalnego kłamstwa traktuje się to jako okoliczność obiektywną uzasadniając społeczny i ekonomiczny atawizm, eliminujący słabszych. NIE WSZYSCY MOGĄ BYĆ LEKARZAMI, PRAWNIKAMI LUB PILOTAMI SAMOLOTÓW – GOSPODARKA POTRZEBUJE TEŻ ŚMIECIARZY, TYNKARZY, STOLARZY, ROLNIKÓW, NAUCZYCIELI I URZĘDNIKÓW – DLACZEGO OKOŁO 70% SPOŁECZEŃSTWA JEST STALE BIEDNA?

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,