- Soft Power
Zachód nie rozumie Władimira Putina i nie ma na niego koncepcji
- By krakauer
- |
- 17 sierpnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Zachód nie rozumie pana Władimira Putina – Prezydenta Federacji Rosyjskiej i nie ma na niego koncepcji zupełnie nieodpowiednio interpretując jego zachowania lub zaniechania. Prawdopodobnie kluczowym problemem jest inne rozumienie tych samych słów, wydarzeń, okoliczności w naszych kulturach. O ile, bowiem jeszcze Polacy potrafią się śmiać mniej więcej z tych samych dowcipów, co Rosjanie, to im dalej na Zachód tym gorzej.
W kulturze rosyjskiej mamy do czynienia z kulturą męskiej dominacji-patriarchatu, zanim się w ogóle zacznie osądzać Władimira Putina warto zapytać znajomych Rosjanek, – jakie cechy powinien wykazywać „prawdziwy” rosyjski mężczyzna. Być może patrząc przez ten pryzmat i w ten sposób – udałoby się nie popełniać takich totalnych błędów jak obecnie.
Kiedyś każdy Pierwszy Sekretarz był na zachodzie rozpracowywany przez sztaby „sowietologów”, psychologów, badaczy różnic międzykulturowych, a uznawane za bezcenne słowa rosyjskich dysydentów uznawano za sposób na rozumienie kaprysów czerwonych władców Kremla. Władimir Putin rządzi Rosją w epoce komputerów, nie powinno być problemem analizowanie osobowości. Niestety jednak ten wybitny polityk jest nieznany na Zachodzie, co więcej jego obraz jest CELOWO I W SPOSÓB PROGRAMOWY – PRZEKŁAMYWANY I FAŁSZOWANY.
Oczywiście to nie jest wina Władimira Putina, że na zachodzie łatwiej przestraszyć nim dziecko, niż w koszulce z jego podobizną dostać kredyt, jednakże co jest ciekawe ta zasada działa tak samo zarówno w krajach poddanych rusofobicznej propagandzie od lat (jak Polska), jak i krajach, w których dotychczas ROSYJSKIE RUBLE NIE ŚMIERDZIAŁY, A WRĘCZ PRZECIWNIE PRZYJMOWANO JE BARDZO CHĘTNIE. Można to tłumaczyć w ten sposób, że „ktoś na Zachodzie”, jakiś niewidoczny Demiurg od dawna przewidywał konfrontację i nie chciał dopuścić do stworzenia naturalnej sympatii w opinii publicznej wobec tak interesującego polityka jak Prezydent Federacji Rosyjskiej.
Trzymanie pana Władimira Putina na dystans staje się oczywiste, jeżeli popatrzymy na relacje Zachodu z Rosją tam, gdzie nie ma pieniędzy. Generalnie nie ma takich relacji – nie ma praktycznie żadnej współpracy pomiędzy społeczeństwami – nie ma dialogu kultur. Nawet nie ma dialogu elit, bardziej mamy do czynienia z dyfuzją i to tylko w jednym kierunku, oczywiście razem z majątkiem!
Nic dziwnego więc, że tak łatwo udało się zrobić z niego szatana – zestawiono kreowany przez niego samego na użytek Rosjan wizerunek z zachodnią propagandą i dystansem wobec Rosjanina, który nie padał na kolana przez swoimi zachodnimi partnerami – efekt jest taki jaki widzimy. Zachód nie rozumie Władimira Putina, nie jest w stanie pojąć jego komunikatów, co więcej nie ma koncepcji na to jak odnosić się do jego zachowania się lub zaniechania. Cokolwiek by Rosja dzisiaj nie zrobiła, towarzyszą temu, co najmniej podejrzenia o ile nie oskarżenia o kolejny rozdział grożenia światu.
Strony nie mogą się porozumieć i prawdopodobnie nie porozumieją się tak długo, jak długo Ameryką będzie rządził słaby polityk, niepotrafiący sobie poradzić z czymś tak banalnym jak ubezpieczenia społeczne w swoim własnym kraju a co dopiero miałby stanąć do konfrontacji z Władimirem Putinem. Jest oczywistym i po prostu widocznym, że pan Barack Obama prawdopodobnie w jakiejś formie boi się konfrontacji z panem Władimirem Putinem i po prostu unika w ogóle relacji. Jeżeli nie ma przykładu z góry, a wręcz są same mylne sygnały, albowiem wychodzi na to, że Władimira Putina cały świat ma się bać – stąd też błędy w postępowaniu słabszych, mniejszych krajów.
Wszystko, co do tej pory Zachód wymyślił, żeby odnosić się do Władimira Putina to stara i znana polityka mini-maxu, czyli niczego lub wszystkiego. Na szczęście polityka rodem z zimnej wojny nie działa, czasy już są nie te, co wówczas, Zachód jest uzależniony od Federacji Rosyjskiej i Rosjanie oceniając relacje na trzeźwo mogli przypuszczać, że są zwyczajnymi partnerami, no ale okazało się że nie. Mogą wydawać swoje miliardy w stolicach zachodnich gospodarek, ale zawsze będą tam tylko i wyłącznie gośćmi – dostarczającymi bogactwo, nikim więcej, ponieważ nie takich bogaczy już Zachód przyciągał, wyciskał i wyrzucał.
W obecnym stanie relacji nie można wykluczyć, że ukoronowaniem nierozumienia Władimira Putina będzie jakaś duża, może nawet bardzo duża prowokacja. Ewentualnie zamach na głowę rosyjskiego państwa – chętnych nie brakuje, no a obecnie przybyło potencjalnych sponsorów. Jednakże jak Zachód sobie uświadomi, że Putina może zastąpić ktoś mniej liberalny, to dopiero wtedy będzie go cenił – uznając porządek i przewidywalność, którą oferuje jego polityka.