- Polityka
Stosunki z Rosją będą już tylko gorsze a Polska będzie „chłopcem do bicia”
- By krakauer
- |
- 14 sierpnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Niestety, aktualne informacje nadchodzące ze strony naszych rosyjskich przyjaciół oraz reakcje na nie w Polsce dowodzą, że stosunki z Rosją będą już tylko gorsze a Polska w polityce rosyjskiej będzie przysłowiowym „chłopcem do bicia”, chociaż najnowsze wypowiedzi pana Prezydenta Putina [tutaj] wskazują na podtrzymanie paradygmatu.
NIE PODLEGA ŻADNEJ WĄTPLIWOŚCI ŻE STAN NASZYCH RELACJI TO WINA ZŁEJ I NAIWNEJ POLITYKI RZĄDÓW W POLSCE. W tym niestety tego rządu i jego partactwa wschodniego, które jak się skończyło możemy zobaczyć na ekranach naszych telewizorów.
Bez wątpienia w wyniku wojny domowej na Ukrainie doszło do wzmożenia napięcia międzynarodowego w naszym regionie. Sytuacja staje się politycznie trudna, jednakże musimy pamiętać, że to Zachód doprowadził do eskalacji wydarzeń – najpierw wspierając nową władzę w Kijowie a następnie ogłaszając sankcje – w istocie wypowiadając wojnę handlową Federacji Rosyjskiej.
Rosja odpowiedziała po swojemu, słowami jednego z liderów – jak na razie tylko opozycji parlamentarnej, który popełnił błąd nieautoryzowanego posłużenia się autorytetem Prezydenta Federacji Rosyjskiej do wzmocnienia wymowy przekraczających wszelkie granice rozumienia relacji i stosunków dobrosąsiedzkich – gróźb całkowitego zniszczenia Polski i innych krajów. Nie ma znaczenia, czy ta wypowiedź była elementem rosyjskiego soft power, czy nie. Liczy się, że jako taki element została odebrana. Nikt przy minimum zdolności do oceny sytuacji, nie czułby się komfortowo, jeżeli jeden z najważniejszych funkcyjnych polityków sąsiedniego termonuklearnego mocarstwa groziłby mu śmiercią, powołując się na decyzję człowieka, który rzeczywiście może otworzyć walizkę i nacisnąć guzik.
Warszawa zareagowała prawidłowo, z odpowiednim dystansem. Brakuje symetrycznej reakcji sojuszników, ale to bardzo dobrze, nawet wyśmienicie, albowiem lepiej żeby nasze społeczeństwo zobaczyło już teraz co warte są nasze sojusze i gdzie sojusznicy nas mają. Dzięki tego typu balonom próbnym, jaki przysłali nam Rosjanie – możemy w piękny sposób sprawdzić rzeczywiste intencje naszych sojuszników. Gdybyśmy jeszcze mieli wolne media w Polsce (w większości), a publicyści i komentatorzy nie lękali się tak bardzo mainstreamu i mówili społeczeństwu prawdę – tak jak zaczyna to robić Polskie Stronnictwo Ludowe, to wszystko mogłoby wyglądać inaczej.
Patrząc na naszą sytuację w kontekście rozgrywki strategicznej – jesteśmy poniżej marginesu zainteresowań państwa, które przez lata uważaliśmy za naszego największego sojusznika. Nie można tego ukrywać przed społeczeństwem. Z zadowoleniem należy powitać różne nagłówki w mediach mainstreamowych, póki co zastanawiające się – czy będziemy sami w razie agresji ze wschodu? Niestety proszę państwa będziemy, co więcej możemy nawet dostać nożem w plecy od państwa, które uważamy za najbliższego sojusznika i które jako jedyne mogłoby nam zapewnić logistykę – umożliwiającą stawienie czoła miażdżącej przewadze potencjalnych przeciwników.
Dlaczego nasza polityka nie zawiera żadnych elementów antycypowania możliwości upadku Unii Europejskiej i pełnej fasadowości NATO, w wyniku zawarcia pragmatycznego porozumienia pomiędzy Rosją a Niemcami? Dobrotliwa Kanclerz Merkel prędzej czy później może stracić poparcie jak zacznie się pojawiać w Niemczech poważne bezrobocie, ewentualnie przecież zdarzają się wypadki – zwłaszcza lotnicze. Naprawdę proszę nie mieć żadnych, ale to naprawdę żadnych złudzeń. Liczy się tylko i wyłącznie realna siła, nic innego – tylko to, co możemy sami przeciwstawić w wypadku zagrożenia z jednej strony oraz to czym możemy zmobilizować naszego wielkiego sąsiada przynajmniej do życzliwej neutralności.
Proszę się także nie dziwić, jeżeli Rosja warunkiem nowego otwarcia z zachodem, bo jest po prostu pewne, że ono nastąpi – uczyni – zmianę statusu Polski i innych krajów buforowych na taki, który nie będzie mógł ponownie psuć jej interesów na Zachodzie, ani nawet myśleć o rozgrywaniu czegokolwiek na Ukrainie. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że Rosjanie po prostu wskażą nas jako winnych braku możliwości porozumienia się, ze względu na nasze rzekomo super-uprzywilejowane stosunki sami państwo wiecie z jakim krajem, a w Unii znajdą się siły, które będą chciały obniżenia naszego statusu. Naprawdę Unia stoi pieniądzem, a pieniądze są w Moskwie, a nie w Warszawie!
Bardzo prawdopodobny jest także scenariusz, że zachodnie państwa same się od nas odwrócą – ograniczając możliwość realnego wpływu politycznego Warszawy na Unię do wniosków formalnych, ponieważ nie bez podstaw – wypomną nam zachowanie naszych polityków, które przyczyniło się do eskalacji konfliktu z Federacją Rosyjską, chociaż rzekome przesłanki nie nastąpiły. Naprawdę ministrowie spraw zagranicznych Francji i Niemiec bardzo długo będą pamiętać panu ministrowi sami państwo wiecie któremu, to jak dał się wmanewrować, przy okazji umoczył ich autorytet w ukraińskim kotle. Nie ma nic gorszego dla dyplomaty z państwa uznającego się za państwo z autorytetem niż banalne olanie przez interesariusza, któremu rzekomo chciało się zrobić dobrze! No ale takie ryzyko bywa, jeżeli się reprezentuje interesy – no właśnie czyje? Czyje interesy reprezentuje ten pan? Potrafi to ktoś wytłumaczyć?
Przygotujmy się na więcej takich kwiatków jak od pana Żyrinowskiego, będzie jeszcze ciekawiej. Naprawdę idą bardzo ciekawe czasy – wszystko przed nami, w tym znaczeniu, że my naprawdę nadal jesteśmy co najwyżej przedmiotem w polityce otaczających nas mocarstw, nie warto zwracać uwagi na łopoczące flagi – te członkostwa to tylko pozory. Mamy sytuację, w której m.in. w wyniku złej i niewłaściwej polityki zagranicznej rządu w Polsce – przedstawiciel sąsiedniego mocarstwa – w sposób nieformalny – grozi nam zupełnym zniszczeniem naszego kraju. Polacy mają prawo się bać! Najbardziej, niestety rządzących tutaj, gdyż to za ich błędy przyjdzie nam zapłacić oraz tłumaczy, którzy jak już wiemy źle przetłumaczyli słowa i kontekst wypowiedzi pana Żyrinowskiego…