• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Czy rosyjska polityka kija i marchewki straciła pragmatyzm?

    • By krakauer
    • |
    • 13 sierpnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    W wywiadzie po przyłączeniu Autonomicznej Republiki Krymu do Federacji Rosyjskiej pan Władimir Putin – Prezydent Federacji Rosyjskiej powiedział, że nie planowano tego przedsięwzięcia. W domyśle – sytuacja się tak ukształtowała, że pojawiła się określona konieczność zapewnienia porządku państwowego na tym post-ukraińskim obszarze i Rosja podjęła działania stabilizacyjne jak wszyscy wiedzą z sukcesem.

    Natomiast w przypadku tego na jakim etapie dzieje się obecnie „akcja” na wschodzie Ukrainy, niezwykle trudno jest zrozumieć rosyjską strategię wobec tego kraju. Trudno przyjąć nie znając głębi i tła faktów, czy skala ukraińskiej agresji i styl pacyfikacji zaskoczyły Rosjan, do tego stopnia, że wszystko co mogą to wysłać konwój humanitarny? Bo przecież wiedzieli od początku z kim i w jakich realiach mają do czynienia. Jednakże sama idea stworzenia separatystycznych republik na wschodzie Ukrainy – już dzisiaj widać, że może co najwyżej służyć za mit wyniszczenia i rugowania narodowości i języka rosyjskiego ze wschodniej Ukrainy, bo swoich celów republiki nie osiągnęły. Owszem, bohaterscy obrońcy mogą służyć potem przez lata do układania piosenek, można już na podstawie dostępnych materiałów stworzyć nawet dokumentację ludobójstwa i czystki etnicznej – jednakże to przecież nie o to chodzi, żeby powstały jakieś filmy „ku pokrzepieniu serc”!

    Moskwa nie zdecydowała się na wykorzystanie casusu „Kosowa”, tj. uznanie secesji dwóch tworów separatystycznych ratując je z ogarniętej chaosem Ukrainy, wówczas kiedy bardzo szybkimi ruchami mogła sytuację spacyfikować i zapewnić bezpieczeństwo – ratując ludzi przed cierpieniem w trakcie ukraińskiej tzw. operacji antyterrorystycznej. To nie nastąpiło, a z każdym dniem ukraiński opór tężał przeradzając się w pandemonium zniszczenia i pokaz triumfu siły nad humanitaryzmem. Wyjęto z garaży stare T-80, do których po włożeniu nowego akumulatora i zalaniu silnika olejem i ropą – można mieć pełne zaufanie. Nie muszą być nowoczesne, ale ukraińskie czołgi pokazały, że to bardzo groźna broń, zwłaszcza jeżeli jest ich wiele, a po drugiej stronie ich luf stoją podstarzali faceci w klapkach lub małe dzieci ukryte w piwnicach. Powstańcy nie mają szans w walce z przeważającym ilościowo oraz pod względem techniki wojskowej nieprzyjacielem, chociaż – co trzeba odnotować – bywają zaskakująco skuteczni jeżeli chodzi o obronę przeciwlotniczą.

    Dramatyczna katastrofa malezyjskiego samolotu najbardziej sprzyja w skutkach – traktowana jako element gry – stronie ukraińskiej. W wyniku tej katastrofy – domniemanego zestrzelenia, okazało się że Zachód musiał odłożyć swój pragmatyzm i ogłosić wobec Rosji sankcję, czyli zacząć rozmawiać z Rosją z perspektywy siły, której projekcję może właśnie w ten sposób uruchomić. W wyniku odpowiedzi rosyjskiej doszło do eskalacji konfliktu, którego przecież nikt nie chciał i dalej nie chce. Nie zyskują na tym Ukraińcy, ale mogą cieszyć się ze strat Rosjan. Podsumowując ten etap „gry” – Rosja go nie wygrała (ale nie przegrała), albowiem jej sytuacja uległa pod pewnymi względami strategicznemu pogorszeniu. W wyniku zbiegu wydarzeń Rosja dała się sprowokować do reakcji, a nie musiała wcale reagować, ponieważ dla krajów Zachodu naprawdę jest STRATEGICZNIE NIEOSIĄGALNA. Zrozumienie tego z punktu widzenia Teorii Gier jest bardzo ważne, Rosja banalnie dała się sprowadzić na inny poziom gry – nie musiała reagować, a to zrobiła – właśnie na tym polega sukces strategii Zachodu. Nie wartościujemy tego, czy zrobiła dobrze czy źle – to zupełnie inna kwestia, liczy się czyste matematyczne wręcz sprowadzenie problemu do poziomu emocji.

    Obecnie na znajdujemy się w sytuacji, w której wysłanie konwoju humanitarnego na Ukrainę można uznać za próbę przejęcia utraconej po tej nieszczęsnej katastrofie inicjatywy, tak żeby móc z problemu wyjść z twarzą – nie tracąc już więcej na relacjach z Zachodem, jak również unikając konieczności interwencji wojskowej. W zasadzie sytuacja jest już patowa, a wychodzi na to, że Ukraina przyjęła skuteczną strategię – decydując się na konfrontację wojskową i po prostu zduszając powstanie, albowiem oddziałuje nie tylko na swoją opinię publiczną, ale przede wszystkim na opinię publiczną w Rosji i na Zachodzie. To znaczy w języku ukraińskiej i zachodniej propagandy – stłamszenie secesji w Donbasie ma doprowadzić do osłabienia wizerunku pana Władimira Putina – oskarżanego o bycie reżyserem tych dramatycznych wydarzeń. Wszystko wskazuje na to, że jeżeli tylko Rosjanie połkną emocjonalne pułapki – to już dalej tylko będą rozgrywani, zamiast sami będą decydowali o swoim udziale w grze. Swobodę podjęcia decyzji o wejściu już zaprzepaścili! W sposób tak naiwny, że naprawdę widać mistrzostwo zachodniego soft power.

    Gra dalej się toczy, zachodnie poparcie dla Ukrainy – utwierdziło jej władze w prowadzonych działaniach do tego stopnia, że Ukraińcy nawet rozważają sankcje dla tranzytu gazu, które mogłyby uderzyć w Europę! No, a z Europy – nie ma nawet mruknięcia, ani miauknięcia! Nic! Więc powoli wchodzimy na poziom szaleństwa, które jeszcze w sposób przerażający jest podsycane przez wysokiej rangi – aktywnego i znanego rosyjskiego polityka, który grozi czterem krajom Unii Europejskiej i NATO – zupełnym zniszczeniem. To pan Żyrinowski wprowadził Rosję na pole gry na emocjach. Jeżeli celem było wystraszenie kilku państw sąsiednich i ich społeczeństw, to się to udało. Jednakże nic z tego nie wynika i nie wyniknie, a dlaczego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, bo sami państwo wiecie jak to z kształtowaniem opinii publicznej bywa, a spontaniczny samobójca nie śpi – więc nie można za dużo napisać, nawet jakby się chciało.

    Będąc daleko ostrożnym w opiniowaniu obserwowanych faktów, albowiem widzimy ich tylko i wyłącznie zewnętrzne efekty i to jak już się dokonają, warto zastanowić się, czy rzeczywiście „leci z nami pilot”, albowiem może być dokładnie tak samo jak w przypadku Krymu (to co ujawnił pan Prezydent Putin) – Rosjanie tutaj niczego nie planowali, a jedynie są ofiarami pomówień i ekonomicznej agresji. Obserwując bowiem działania Kremla w tej sprawie od samego początku – trudno jest je na obecnym etapie zrozumieć, albowiem nie ma tu na dzień dzisiejszy logiki. Nie widać żadnego planu, a na sterowanie kontrolowanych chaosem – to nie wygląda (samolot malezyjski)!

    Bajka o tym, że Władimir Putin postanowił uczynić z krwi pomordowanych mieszkańców Donbasu – nowy mit zjednoczeniowy dla wzburzenia Ukraińców, którzy mieliby się obrócić przeciwko rządowi w Kijowie śmierdzi tak bardzo nieudolną zachodnią propagandą, że nie wierzą w nią nawet wszyscy polscy dziennikarze mainstreamowi. Zresztą nadal nie ma żadnych dowodów na to, żeby Rosja – jako państwo – dostarczyła separatystom chociaż jeden nabój do karabinu!

    Rosja nie ingerowała w sytuację na Ukrainie i jak wszystko na to wskazuje, nie miała co do niej żadnego strategicznego planu – przynajmniej do momentu nieformalnego oskarżenia o terroryzm wojenny w postaci rzekomego zainicjowania zestrzelenia malezyjskiego samolotu. Tutaj proszę nie mieć złudzeń, po tym zdarzeniu – na Kremlu musiał powstać plan – „co dalej zrobić z tym nieszczęściem”, albowiem w istocie – co powinno być jasne dla każdego – Rosja została w ten konflikt wmanewrowana przez wielkiego Demiurga i wszystko, co się dzieje jest od samego początku obliczone na jej krzywdę!

    Jednakże w obecnej rzeczywistości Rosja nie ma inicjatywy w tych wydarzeniach – obserwowanych jako gra, Rosja jest rzeczywistą medialną i ekonomiczną ofiarą nagonki Zachodu. W tym znaczeniu, że nawet ogłaszając sankcje importowe – w dłuższej perspektywie poniesie większe koszty niż poniosłaby, gdyby sankcji nie ogłosiła (weszła do gry na wyniszczenie a mogła poczekać – zachowując autonomię samodzielnej decyzji do wejścia w grę). Zauważenie tej prostej oczywistości może być trudne, jeżeli działają emocje, a jak widać po decyzjach rosyjskiego rządu – który chyba po prostu zbyt szybko zadziałał i nad interpretował Dekret prezydencki – Rosja dała się wciągnąć w zgubną dla niej w dłuższej perspektywie wymianę ciosów ekonomicznych. Proszę wziąć pod uwagę, że ropa tanieje na globalnych rynkach – osiągając właśnie poziom z mniej więcej trzeciego kwartału 2013 roku, nawet widoki odciętych głów z Iraku nie robią wrażenia na maklerach giełdowych. Proszę się zastanowić dlaczego? Naprawdę nie ma przypadków!

    Natomiast w Rosji zamiast mobilizacji dochodzi do tragikomicznych sytuacji, w jeden dzień w rosyjskiej telewizji widzimy triumfującą retorykę sankcji – groźne słowa premiera Miedwiediewa, a dwa dni później dobroduszny Prezydent Putin daje pozwolenie – jednej z największych rosyjskich firm naftowych współpracującej z amerykańskim gigantem energetycznym w zakresie wydobywania ropy na dalekiej północy – do rozpoczęcia wierceń w nowym złożu o zasobach porównywalnych do zasobów Arabii Saudyjskiej! Zestawienie tych dwóch transmisji po prostu zakłóca przekaz, bo jeżeli tak ma wyglądać rosyjska polityka kija i marchewki to w zasadzie już nie da się zrozumieć o co im chodzi? Jeszcze do tego ten Żyrinowski…

    PRZECIEŻ NIKT NA ZACHODZIE NIE ZAREAGOWAŁBY NAWET KASZLNIĘCIEM JAKBY ROSYJSKIE WOJSKA PO PROSTU USTABILIZOWAŁY PEWNEJ NOCY CAŁĄ UKRAINĘ – MELDUJĄC SIĘ NAD RANEM POD PRZEMYŚLEM WOJSKOM NATO (o ile jakieś by tam były)! NIE BYŁOBY ŻADNEJ, NAJMNIEJSZEJ – REAKCJI – WRĘCZ PRZECIWNIE – WIELU CIESZYŁOBY SIĘ, ŻE ROSJA POSTANOWIŁA WZIĄĆ PROBLEM UKRAINY NA SIEBIE! Można nawet zaryzykować twierdzenie, że właśnie przechodzilibyśmy do nowych relacji uznając politykę faktów dokonanych, a już czy Ukraińcy by się buntowali bardziej, czy mniej – to inna kwestia. Ukraińska partyzantka ma „wspaniałe tradycje”, wystarczy je jedynie odpowiednio opakowane pokazać w mediach.

    Do tego jeszcze ta godna pożałowania pełna agresji i nienawiści przypominana już wypowiedź Żyrinowskiego (jak i inne wcześniejsze komentarze licznych rosyjskich publicystów z mediów oficjalnych), w której doszło po prostu do poważnego naruszenia porządku międzynarodowego. Po tym co zrobił Żyrinowski – Polacy, Litwini, Łotysze i chyba także, ale na pewno mniej Estończycy mają prawo się bać. Wiadomo bowiem, że Estonia jest blisko St. Petersburga i raczej jej bronią jądrową nie zaatakują, ale pozostałe kraje? O co chodzi w komunikatach z Rosji? Dlaczego wysoki rangą polityk rosyjskiej dumy – swobodnie obraża sąsiedni kraj i dlaczego grozi wszystkim Polakom, że ich nie będzie? III-cią wojną światową? DO TEGO JESZCZE POZWALA SOBIE MÓWIĆ W IMIENIU PANA WŁADIMIRA PUTINA – ŻE DECYZJA O WOJNIE JUŻ ZAPADŁA, BO PRZECIEŻ DECYZJE PODEJMUJE JEDEN CZŁOWIEK, JAK STALIN LUB CAR! “POLSZY NIEEEEET!” Tylko przez szacunek dla osób starszych nie wypada zapytać co takiego dobrego można w Moskwie wypalić?

    To przeraża, albowiem nagle wszyscy normalni ludzie np. na Litwie czy w Polsce dowiedzieli się, że mogą umrzeć, ponieważ Rosjanie chcą ich zabić i to atakiem z zaskoczenia (wyprzedzającym – mówił pół godziny przed)! Jak dotychczas można było tłumaczyć, że Polacy z zasady nie są rusofobami, ponieważ co najwyżej w większości jesteśmy ofiarami wrogiej propagandy i manipulacji, której poddaje się społeczeństwo w sposób planowy od 25 lat i wrogiem zdrowego rozsądku bardziej może być rząd w Polsce (generalnie nie koniecznie ten) – realizujący naprawdę nie wiadomo czyją politykę na wschodzie w tym wobec Rosji. To okazuje się, że to Polska i Polacy są postrzegani przez znaczną część Rosjan (ktoś pana Żyrinowskiego przecież do Dumy wybrał) jako wrogowie i grozi się im wymordowaniem i anihilacją, ot tak – jakby nigdy nic, jest poniedziałek to pogrozimy Polakom…

    Trudno to wszystko jednoznacznie ocenić, ale chyba mają w Rosji poważny problem z koordynacją komunikatów. Najpierw grzmi Miedwiediew, potem Putin dobrodusznie cieszy się z kolejnej inwestycji i nawet ratując pokój na Kaukazie zaprasza do rozmów prezydentów dwóch kaukaskich krajów – znowu na krawędzi wojny, a kolejnego dnia Żyrinowski – co prawda polityk opozycyjny, ale liczący się w rosyjskiej percepcji – mówi o zniszczeniu Polski i krajów bałtyckich. Po prostu trudno bardziej zaszkodzić wizerunkowi Rosji i storpedować rozsądną politykę pana Prezydenta Putina, o dyplomacji mistrza Ławrowa nawet nie wspominając – runęła! Być może nasze lęki władze Rosji po prostu zlekceważą i nie będzie żadnego sprostowania, ale Niemcy i Francuzi na pewno się zainteresują czy anihilacja terytorium Polski w III-ciej wojnie światowej, o której jak już wiemy decyzję podjął rzekomo – wiadomo kto – obejmuje też ich inwestycje w Polsce, czy może jest jakiś pomysł jak zniszczyć całą Polskę, tak że jej nie będzie, bez ruszania ich własności?

    Reasumując, obserwując działania Federacji Rosyjskiej i jej polityczne deklaracje – nie można nie odnieść wrażenia, że mamy tutaj do czynienia z co najmniej dwoma okresami. Do katastrofy samolotu malezyjskiego na Ukrainie i po tej katastrofie. Przed katastrofą – Rosja prowadziła genialną politykę milczenia i wyczekiwania, bez angażowania się jeżeli nie była proszona o pomoc. Skutek: spokojna Olimpiada – wielki sukces – pokazanie wspaniałego oblicza Rosji, a dodatkowo Krym zajęty bez ukraińskiego oporu i w zasadzie zaakceptowano to wydarzenie na Zachodzie, w tym znaczeniu że widać było, że nie jest ono przeszkodą dla continuum relacji. Potem, gdy intensyfikowały się walki na wschodzie Ukrainy i inne wydarzenia, w tym pamiętne – bulwersujące wszystkich ludobójstwo w Odessie (2 maja 2014r.,) – Rosja została wciągana coraz bardziej w kolejne wydarzenia, które w końcu wymusiły jej aktywność. Zagrały emocje!

    Jednakże jak widać z ostatnich doświadczeń, o wiele lepiej sprawy idą, jak prowadzi je osobiście pan prezydent Putin niż zleca to własnemu rządowi, od którego jak się okazuje bardziej pragmatyczną politykę prowadzi nawet pogardzany na Zachodzie Prezydent Białorusi. Tenże swoimi mądrymi i pragmatycznymi decyzjami już zasłużył na zdjęcie wszelkich zachodnich sankcji. Co więcej przedstawia się jako bardzo odpowiedzialny polityk – czyniąc z Białorusi prawdziwego przyjaciela w kłopotach. W efekcie skończy się tak, że w Moskwie przez następne lata będą kupować nie tylko owoce morza „z Białorusi”, ale także doskonałe Białoruskie jabłka, sery, kefiry i wszystko przywożone prosto z Litwy, Polski, Niemiec czy Włoch. Nagle okaże się, że białoruski przemysł rolno-spożywczy ma nie tylko potencjał połowy Unii Europejskiej i nadprodukcję wszystkiego, ale jeszcze unijną jakość no i że rosną na Białorusi mandarynki, pomarańcze, białe winogrona, trufle i pomidory w 42 gatunkach. Przecież w istocie wystarczy jedynie drukować odpowiednie opakowania. No nie oszukujmy się! Nie takie rzeczy jak kontener holenderskiego masła wwożono do Rosji! Prawdopodobnie nikt nigdy jeszcze nie zarobił tyle na metkowaniu produktów ile teraz może zarobić Białoruś!

    Politykę kija i marchewki trzeba umieć stosować tak, żeby móc w każdej chwili zjeść marchewkę i jak trzeba podeprzeć się kijem. Tymczasem Rosja w wyniku niezrozumiałego braku pragmatyzmu prawdopodobnie urzędników pana premiera Miedwiediewa, czy też myślenia decydentów w rodzaju wściekłych pogróżek pana Żyrinowskiego – po prostu straciła inicjatywę i kontrolę nad sytuacją, a do tego zaczyna robić się rzeczywiście groźnie. Przecież wystarczyło poczekać z sankcjami z miesiąc może z półtorej miesiąca i ogłosić je selektywnie dla poszczególnych krajów, żeby wisiały nad głowami europejskich producentów i eksporterów niczym miecz Damoklesa. W poniedziałek premier Miedwiediew obłożył by sankcjami np. Polskę, a we wtorek Czechy, w środę odwołał konferencję prasową – wówczas wszyscy, w tym zarówno pani Kanclerz Merkel jak i pan Premier Tusk – mieliby codziennie wizyty licznych zrzeszeń, producentów, eksporterów, przemysłu przetwórczego, spółdzielni, ekologów, w ogóle wszelkiego rodzaju lobbystów, żeby tylko przypadkiem nie sprowokować czymkolwiek więcej Kremla, chyba że chcą ponosić OSOBISTĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za utratę tylu a tylu miejsc pracy. Media by szalały i dostawały amoku! Proste? No, tak to działa! Do tego właśnie media zrobiłyby swoje – uruchamiając nacisk obywateli i rozsadzając resztki unijnej solidarności. Efekt byłby o wiele głębszy, zupełnie inna skuteczność – ZERO STRAT – a Rosjanie nadal jedliby swoje ulubione produkty, które prawdopodobnie ZNACZNIE by potaniały, ponieważ producenci chcieliby szybciej sprzedać więcej z obawy przed sankcjami! A potem w ostateczności, jeżeli już Rosja nie chciałaby stopniować kolejnego spektaklu sankcji – po prostu wkroczyłaby w nie z pełnymi magazynami, SKUTECZNIE DZIELĄC PAŃSTWA UNII EUROPEJSKIEJ – rozbijając ich jedność i to w okresie TWORZENIA SIĘ KOMISJI EUROPEJSKIEJ – CHYBA NIE TRZEBA TŁUMACZYĆ NIKOMU CO SIĘ DZIEJE ZA KULISAMI. No, a za dwa miesiące nikt już nie będzie pamiętał o malezyjskim samolocie, PONIEWAŻ WSZYSTKO MOŻE SIĘ WYDARZYĆ.

    Pod pewnymi względami Rosja zachowuje się jak średniowieczny rycerz, podczas gdy to nie jest turniej honorowy, tylko sztuka totalnego okłamywania!

    Naprawdę, nie da się zrozumieć odejścia od/załamania się zdrowego rosyjskiego pragmatyzmu w ich polityce. O ile jeszcze działania pana premiera Miedwiediewa można zrozumieć, no chciał się ktoś z urzędników wykazać i zadziałali ekspresowo, to już – puszczania bez reakcji takich gróźb jak Żyrinowskiego po prostu nie można nawet tolerować. Parlamentarzysta opozycyjny wypowiada się retoryką zniszczenia na tematy sąsiednich krajów w imieniu Prezydenta państwa? To w Rosji tak można? Może w następnym tygodniu wypowie się sprzątaczka z Kremla? Śmiało niech przywali Polsce i krajom bałtyckim czymś mocnym! Niech obrazi nasze państwa, niech powie wprost do kamery, tak żeby każdy od Tallina po Warszawę zrozumiał, że wg. niej Prezydent Putin już wydał rozkaz żeby pozabijać wszystkich! Ma nie być niczego! Czy też tego służby prezydenta nie zauważą? Ilu rzeczników oprócz pana Pieskowa ma pan Prezydent Putin? Może są jeszcze jakieś etaty?

    Nikt rozsądny nie będzie tolerował, jeżeli ktoś, kto ma nad nim dominującą przewagę – grozi mu śmiercią i wiadomo, że tą groźbę może spełnić. Co mamy teraz zrobić? Zbroić się, czy wyjechać wszyscy do USA? Rosyjska polityka kija i marchewki straciła pragmatyzm, z niezrozumiałych względów Rosja dała się wciągnąć do gry jak naiwne dziecko, chociaż wcale nie musiała się decydować na nic – po prostu nadal mogła obserwować z dystansu kontrolując sytuację. Taka jest siła Imperiów, taką siłę ma Rosja, NIC NIE MUSI. Tyle w temacie, życząc wszystkim smacznych owoców morza z Białorusi…

    Tags: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,