• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Czego moglibyśmy się nauczyć dzięki Powstaniu Warszawskiemu?

    • By krakauer
    • |
    • 02 sierpnia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Wiele w historii naszego kraju i Narodu już powiedziano na temat Powstania Warszawskiego, jednakże dominująca część opinii – zdecydowanie słusznie koncentruje się na wątkach martyrologicznych i często także politycznych powstania i jego skutków. Jeżeli jednak potraktujemy Powstanie w kategoriach dokonanych – najbardziej istotnych zdarzeń w historii naszej państwowości i wspólnoty narodowej, to warto zapytać się o wnioski na przyszłość. Ponieważ z historii trzeba zawsze wyciągać wnioski, zwłaszcza jeżeli nauka dużo kosztowała, a ta kosztowała nas bardzo dużo.

    W warstwie oceny strategicznej wiemy po Powstaniu jedno – nigdy, ale naprawdę nigdy już nie możemy powierzyć losu Narodu – WIERZE W SOJUSZE. O Wielkiej Brytanii mówi się, że nie ma przyjaciół, tylko interesy. O nas możemy powiedzieć, że przyjaciół nie mamy na pewno, a interesy z zasady inni robią ponad naszymi głowami. Zbyt wiele w dramacie Powstania widać porozumienia niemiecko-radzieckiego w duchu paktu Ribbentrop-Mołotow, zbyt wiele w wydaniu rozkazów anglosaskiego cynizmu i braku jakiegokolwiek zainteresowania politycznym losem Polski po 22 lipca 1944 roku. Nie jest tajemnicą, że ówczesnym polskim przywódcom sprawę stawiano właśnie w tym świetle, że „komuniści już utworzyli rząd”, a wy nic! Ta danina krwi, ta strata pokolenia – ODCZUWALNA DO DZISIAJ musi nas nauczyć, że nie możemy opierać swojego losu nawet na najlepszych gwarancjach – najpotężniejszych i najserdeczniejszych sojuszników, ponieważ właśnie tak się to kończy.

    Drugą kwestią, również należącą do warstwy strategicznej i to w wymiarze międzypokoleniowym jest konieczność budowy społeczeństwa obywatelskiego, które byłoby zdolne do wyłaniania naturalnych autorytetów, uznawanych powszechnie w społeczeństwie od poziomu wspólnoty mieszkaniowej, poprzez dzielnicę-osiedle, wieś, miasteczko – samorząd terytorialny, samorządy zawodowe i wreszcie na poziom państwowy. Bez naturalnej selekcji autorytetów w ogóle nie mamy szans na przetrwanie, jako wspólnota Narodowa w rozumieniu poczucia kontynuacji dziejów, wspólnoty językowej i politycznej. Żeby dobrze zrozumieć, o co chodzi, proszę sobie poczytać pamiętniki i wspomnienia uczestników Powstania o konspiracyjnym nauczaniu, o konspiracyjnym szkoleniu wojskowym i tworzeniu wojskowych struktur konspiracyjnych. Bez autorytetu osobistego – konspiracja byłaby NIE MOŻLIWA! Potrzebujemy tego ducha współpracy, zrozumienia, poczucia wspólnoty, ustępowania – tym, do których osądów można mieć zaufanie. Potrzebujemy wyłonienia nowych elit, ale w taki sposób żeby byli to rzeczywiści przedstawiciele naszego społeczeństwa a nie pozerzy mianowani przez partyjnych kolesiów w imię konsumowania wieprzowych ogonów.

    Trzecią kwestią, zdecydowanie fundamentalną dla właściwej oceny Powstania jest być może banalne stwierdzenie, że nie może się ono nigdy więcej powtórzyć. To znaczy nie możemy pozwolić na to, żebyśmy jeszcze raz kiedyś musieli ponieść taką ofiarę. JEDNO POWSTANIE WYSTARCZY RAZ NA TYSIĄC LAT, a drugie nie może się wydarzyć – po prostu. W naszych realiach prowadzi to do jednego wniosku – przy uwzględnieniu specyfiki sąsiedztwa geopolitycznego i lekcji z historii – MUSIMY MIEĆ SILNE PAŃSTWO WYPOSAŻONE W BROŃ JĄDROWĄ I TERMOJĄDROWĄ ORAZ ŚRODKI JEJ PRZENOSZENIA. Na dzień dzisiejszy jest to jedyne rozwiązanie technologicznie możliwe, którym możemy się zabezpieczyć przed ewentualnie znowu „niesportowym” zachowaniem się sąsiadów. Polska mając stosunkowo silną armię i broń masowego rażenia, będzie w stanie zawsze wymusić na naszych sąsiadach, – co najmniej omijanie naszego terytorium po jego zewnętrznych granicach. To naprawdę bardzo wiele, do tego powinniśmy dążyć. Wielka szkoda, że w PRL-u nie udało się stworzyć arsenału jądrowego, jeszcze większa szkoda, że przez minione 25 lat pełnej świadomości, co do tego, gdzie żyjemy i kogo mamy za sąsiadów, nie uczyniono niczego w tej kwestii.

    Reasumując – powstanie powinno nas wszystkich zmusić do refleksji. Wnioski są oczywiste, naprawdę nie trzeba być historykiem, żeby rozumieć to, co wówczas się stało, dlaczego się wydarzyło i do czego doprowadziło. Niestety konsekwencje Powstania odczuwamy do dzisiaj. Chyba nigdy nie będziemy w stanie wybaczyć Niemcom tej zbrodni. Zarazem dzięki pamięci tej rzezi – mamy motywację, żeby stać się rzeczywiście krajem silnym, a to może nam zapewnić tylko myślenie w kierunku zakreślonym powyżej.

    Proszę zwrócić uwagę, że pewien mały bliskowschodni kraj, pomimo wszelkich przeciwności – istnieje i ma się świetnie! Wszystko dzięki dobrej organizacji i tajemniczym błyskom na pustyni Negev… Uczmy się od najlepszych! Wyciągajmy wnioski z historii! Nauka nie może zamieniać się w zazdrość, wnioski nie mogą być tylko pop-martyrologiczne! Powstanie dzisiaj, jego dziedzictwo – jest znowu aktualne. Musimy zrobić wszystko, żeby tak wzmocnić kraj, żeby nie musieć polegać na żadnych sojusznikach, żeby mieć zjednoczone społeczeństwo i żeby móc odstraszyć WSZYSTKICH wrogów na raz, chociażbyśmy mieli skończyć historię życia na ziemi. ALBO BĘDZIE TAK JAK CHCEMY – ALBO MOŻE NIE BYĆ NICZEGO. Nie ma innych alternatyw, tylko śmierć i zniszczenie.

    Uwaga, tego moglibyśmy się nauczyć dzięki Powstaniu Warszawskiemu, jednakże czy właściwie wykorzystaliśmy czas, jaki został nam dany? Czy jesteśmy gotowi na zagrożenia jutra?