• 17 marca 2023
    • Polityka

    Właściwie, po co jest nam dyplomacja? To „tylko” źródło kłopotów i kosztów!

    • By krakauer
    • |
    • 27 lipca 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Media obiegła informacja o rzekomych podwyżkach dla polskiej dyplomacji, ministerstwo spraw zagranicznych myśli o zmianie mnożników dla kwoty bazowej wedle, której ustala się wynagrodzenia w dyplomacji, sprawa jest w konsultacjach.

    Wszystko dobrze, albowiem o ludzi trzeba dbać, tym którzy dobrze pracują i państwo ma z ich pracy pożytek – należy płacić bardzo dobrze. Dodatkowo biorąc pod uwagę to, że dyplomacji reprezentują państwo – powinni zarabiać odpowiednio do kosztów utrzymania w miejscu, gdzie pełnią swoją służbę. Nie ma się, co dziwić podwyżkom, zwłaszcza jeżeli są potrzebne.

    Natomiast trzeba się zastanowić nad problemem w o wiele szerszym zakresie – mianowicie, po co jest nam dyplomacja, zwłaszcza pod tym kierownictwem w ogóle potrzebna? Zdaniem wielu środowisk i ekspertów – nie tylko opozycyjnych jest to źródło głównie kłopotów i kosztów.

    Patrząc modelowo na zagadnienie nasza dyplomacja ma dwa kluczowe zadania – reprezentować Polskę w Unii Europejskiej i służyć, jako narzędzie transmisyjne polityki państwowej na forum europejskim. Po drugie chodzi o standardowe reprezentowanie interesów państwa na świecie w rozumieniu utrzymywaniu stosunków i kontaktów międzynarodowych.

    Przyjrzyjmy się, zatem naszej dyplomacji, – jakim celom ona służy i jakie cele ona realizuje? Promocja kultury polskiej za granicą? Lepiej się na ten temat nie wypowiadać, ponieważ obecny jej kształt jest najdelikatniej mówiąc trudny w ocenie, tutaj zaznaczmy z wyjątkiem kilku wspaniale realizowanych kierunków – wiele zależy chyba od osobistego zaangażowania Ambasadora, inaczej nie można tych różnic tłumaczyć.

    Promocja gospodarcza Polski i realizowany wraz z nią biały wywiad głównie gospodarczy to cień naszych zdolności z PRL-u. Praktycznie nie istniejemy, jako samodzielny gracz gospodarczy, może da się znaleźć dwa lub trzy państwa, w których odnosimy sukcesy o znaczeniu systemowym, jednakże generalnie jest gorzej niż moglibyśmy sobie nawet nie życzyć. Po prostu nie ma nic z tego, co jest realizowane, żadna promocja marki, żaden marketing, żadne kierunkowe promowanie naszych możliwości i oferty gospodarczej. Zawodzi zarówno dyplomacja sama w sobie jak i liczne rządowe agendy i spółki powołane do promocji – nie ma sukcesów.

    Natomiast, co do naszego wywiadu gospodarczego, to w ogóle trudno jest się wypowiadać, albowiem, po co komu wywiad gospodarczy, jeżeli nie mamy gospodarki? Szczególnie boli tutaj brak myślenia – nie ma, bowiem w ogóle infiltracji kierunków, z których przychodzą do Polski największe inwestycje. Prawda, że dziwne? Zwłaszcza, że mówimy o krajach geograficznie i politycznie nam najbliższych! Widocznie „honorowo” nie monitorujemy nawet działalności naszych sojuszników na naszym własnym podwórku, nic dziwnego, więc że o tym, jakie są powiązania kapitałowe i kto komu zamierza, co sprzedać dowiadujemy się z prasy i to najczęściej zagranicznej.

    Nasza sytuacja jest tak trudna, że powinniśmy w ogóle pomyśleć o modelu naszej dyplomacji, – czego od niej oczekujemy i jakie mają być dla niej zadania. Jeżeli mamy mieć dyplomację, która będzie miała za zadanie pełnić przeważnie funkcje reprezentacyjno-komunikacyjne, ewentualnie czasami prowadzić lobbing – to powinniśmy pomyśleć o masowych cięciach wydatków i cięciach etatów, ponieważ nie ma potrzeby utrzymywać całego towarzystwa. Jeżeli zaś nasza dyplomacja ma być tym, czym powinna czyli realną tarczą naszych interesów – obecną wszędzie tam gdzie jest to w naszym interesie, jako narzędzie do osiągania celów bez wypowiedzenia wojny – to nie tylko trzeba podwyższyć wynagrodzenia, ale silnie wzmocnić wszystkie instytucje.

    Osobnym problemem jest kwestia, jakości politycznego kierownictwa – tutaj można nie tylko mieć pretensje i zupełnie inne oczekiwania, ale przede wszystkim trzeba odważnie zapytać – czy MINISTER SPRAW ZAGRANICZNYCH MA NADAWAĆ KIERUNKI POLITYKI ZAGRANICZNEJ RZĄDU, CZY TEŻ JEDYNIE JE USTALAĆ? Sprawa jest bardzo poważna i bardzo skomplikowana, niestety obecne kierownictwo ministerstwa po prostu trudno jest oceniać w jakikolwiek sposób. Odpowiada za to osobiście pan premier, którego skutki negatywnych decyzji personalnych musimy dzisiaj ponosić. Jeżeli rzeczywiście udałoby się “źródło wszelkiego zła” w naszej dyplomacji podarować Europie, a niech ma przedstawiciela elity, którego sama wychowała! To być może generalnie sytuacja uległaby istotnej poprawie, w tym znaczeniu, że tam w Brukseli tego pana, któremu jednak inteligencji nie można odmówić po prostu trzymano by na “krótkiej smyczy”, a tutaj przyszedłby ktoś inny. Chyba każdy będzie lepszy, w tym znaczeniu że po “sukcesie” partactwa wschodniego – na najbardziej wymagającym kierunku naszej polityki zagranicznej można już tylko grabić popiół…

    Tags: , , , , , , , , , , , ,