- Polityka
Strategia długiego marszu Donalda Tuska
- By krakauer
- |
- 16 lipca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Pan Donald Tusk jest mistrzem w polityce uników i przetrwania, można mu tylko zazdrościć i gratulować talentu politycznego gracza, naprawdę najwyższego kalibru w skali naszego kraju. W obecnym 25-leciu „wolności” nie było takiego drugiego polityka, który potrafiłby równie skutecznie grywać, nawet jeżeli przegrywa – osiągać swoje cele, na przekór rzeczywistości i wszystkim wrogom.
Niestety pan Donald Tusk nie potrafił tej politycznej sprawności połączyć ze skutecznością w realizowaniu procesów, jednakże nie można domagać się cudów – każdy jest tylko człowiekiem, a pan Tusk niestety nie ma szczęścia do współpracowników. Ludzi wybitnych odpycha lub wykańcza a miernoty przyciąga niczym najlepszy lep na muchy i jeszcze skuteczniej.
Wszystko co teraz robi pan premier to nie są przypadki – ofensywa realności i faktów przed wyborami, zniknięcie po wyborach zaraz jak tylko pojawiły się nieszczęsne nagrania, to dobrze przemyślany i realizowany PR, mający na celu ochronę wizerunku premiera, a zarazem akcentowanie jego fachowości i dokonań. Trzeba przyznać, że to działa, albowiem jak dowodzą niektóre z obecnie publikowanych sondaży (o ile w ogóle sondaże czegokolwiek dowodzą), poparcie dla Platformy Obywatelskiej zatrzymało się na stałym dla niej poziomie i to bez straszenia powrotem Prawa i Sprawiedliwości do władzy! To jest niewątpliwie wielki sukces pana premiera jak również rządu, w znaczeniu doskonale układającej się (pomimo kwestii problemowych) współpracy z koalicjantem.
Pan Tusk prawdopodobnie nastawił się na strategię „długiego marszu”, to co już miał zrobić, zrobił, to co musiał powiedzieć – deklarować, że zrobi – już zadeklarował, ale to wcale nie oznacza, że ma cokolwiek przez 2015 rokiem wcielać w życie. Rząd naprodukował bardzo sprawnie cały system dokumentów strategicznych państwa, które – tutaj możemy się spierać o szczegóły – ale jednak stanowią „jakąś” tam wizję rozwoju kraju. Szału ona nie robi, co więcej można przyjąć nawet, że w razie powodzenia przyjętych strategii nie bylibyśmy głównym beneficjentem wyników, jednakże nie można odmówić premierowi na tej płaszczyźnie sukces w programowaniu strategicznym jest jednoznaczny i bez cienia wątpliwości. Gorzej z implementacją, ale nie można wymagać cudów, przecież robią to pierwszy raz.
Długi marsz ma prosty cel – trzecia kadencja i przekształcenie całego obozu politycznego w taki sposób, żeby można było nadal sprawować władzę, ewentualnie nadzorować ją w praktyce funkcjonowania. Inaczej wiadomo co grozi i dlaczego więzienia nie są wygodnym zwieńczeniem kariery politycznej. Poza tym opozycja zrobiła się taka brzydka, że chce się czepiać nawet dzieci, jedno podobno pracowało i diabla, a drugie promuje satanizm za pomocą swojego bloga. Jak w takich warunkach można odpuścić?
No, właśnie nie można i doskonale rozumie to najbardziej wewnętrzny człon Platformy Obytwatelskiej, który chociaż nie bardzo ma jeszcze siłę i wiarę we własne siły, to jednak nie ucieka do innych formacji, ani pod skrzydła wyrastających jak grzyby po deszczu liderów. To kolejny wielki sukces zarówno pana premiera jak i całej formacji politycznej, albowiem Platforma Obywatelska przez cały okres swojego sprawowania władzy nie wyhodowała sobie żadnego zaplutego karzełka reakcji, będącego w opozycji do siebie samej – jako nowa, lepsza platforma – miejsce ucieczki działaczy. Czegoś takiego w PO nie było poza wyjściem jednego pana, aczkolwiek co trzeba przyznać miał honor i złożył mandat, więc w tym kontekście jego ruch nie jest odszczepieniem się od głównego pnia.
Właśnie ta zdolność do trzymania się razem bardzo dobrze świadczy o Platformie Obywatelskiej i osobiście o panu premierze, albowiem co prawda opozycja może sobie mówić o „sitwie” i „układach”, jednakże to pusta propaganda, można się obrzucać dowolnymi inwektywami – one krzywdy nie czynią w polityce, jeżeli ma się dobre i zdrowe fundamenty partii demokratycznej. Przy czym uwaga – są głosy, które twierdzą, że PO ma tą spoistość dlatego, ponieważ pan premier jako jej przewodniczący po prostu usunął całą możliwą na poważnie konkurencję. Jeżeli to jest prawda, to tylko w części, ponieważ w partiach demokratycznych opozycja kształtuje się stale i każdy może zostać „brutusikiem”.
Wnioski? Przynajmniej jeden zasadniczy – jeżeli Platforma Obywatelska i pan premier osobiście – wytrwają do kolejnych wyborów, to mogą przetrwać wszystkie burze, w tym próbę podpalenia państwa przez opozycję i „niewidzialnego demiurga” od nagrań i następnie znowu wygrać wybory, tworząc w koalicji kolejny rząd. Właśnie na trwaniu polega siła Platformy, jeżeli ktoś tego nie rozumie – nie rozumie w ogóle mechanizmów funkcjonowania partii władzy, gdzie liczy się przede wszystkim skuteczność a tą określa się właśnie poprzez czas sprawowania władzy, a nie jakąś tam ilość wybudowanych kilometrów autostrad czy innych spraw w istocie pośrednich. Może się to komuś nie podobać, ale taka jest logika demokracji i nic na to nie jesteśmy w stanie poradzić, tego się akurat nie da eliminować z systemu, chyba że ciągłość władzy nie ma znaczenia.
W ewentualnym kolejnym zwycięstwie Platformy Obywatelskiej jest jedna pozytywna okoliczność – ta partia i ci ludzie, będą ponosili pełną odpowiedzialność za stan naszego kraju w okresie jego „najwspanialszej” szansy rozwojowej jaką była konsumpcja funduszy unijnych. Platforma fundusze przyjęła, rozplanowała ich wydawanie a następnie – je podsumuje, programując funkcjonowanie państwa na przyszłość już w oparciu o środki własne. Ponieważ tutaj szału nie ma, a sukcesów nie widać – rozliczenie jakiego dokonają ludzie może być definitywne, a nawet rewolucyjne w formie i wyrazie. Jednakże potrzeba do tego odrodzenia lewicy uznającej za podstawę swojego funkcjonowania – WALKĘ KLAS, JAKO KLUCZOWY WYZNACZNIK DLA FORMUŁOWANIA WSZELKICH DECYZJI POLITYCZNYCH.