- Paradygmat rozwoju
Unia Europejska musi chronić swój rynek
- By krakauer
- |
- 11 lipca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Unia Europejska musi zacząć chronić swój rynek, nie możemy importować wszystkiego, dlatego bo jest o kilka procent tańsze z Chin lub innych krajów cieszących się powodzeniem z powodu taniej produkcji. Jeżeli bezkrytycznie będziemy ciągle optymalizować dostawy wszystkiego, bezkrytycznie importując każdy produkt, to w końcu w naszej gospodarce w ogóle nic nie pozostanie. Model jest banalny a zarazem brutalny, – jeżeli taniej jest za granicą i opłaca się kupić, to proszę bardzo kupujmy za granicą, ale jak wówczas będzie wyglądała nasza gospodarka po stronie rynku pracy?
Szczególnie istotne są zamówienia na rynku dostaw podmiotom publicznym. Jeżeli dzisiaj słyszymy, że dla polskiej armii mundury mają szyć dostawcy z Azji, to bez względu na rozmiar ich podwykonawstwa jest to nie tylko porażka naszej armii, ale także i państwa i całej Unii Europejskiej. Ile mamy kobiet około 50 tki, które są bezrobotne i wegetują na mikro rentach, podczas gdy mogłyby z powodzeniem pracować w firmach realizujących takie zamówienia? Oczywiście, że produkt europejski musi więcej kosztować, ponieważ nasz prąd jest ekologiczny, budynki są postawione zgodnie z normami, a pracodawca musi przestrzegać chociaż symbolicznie kodeksu pracy. Dlaczego więc konkurujemy ceną? Przecież europejskie przedsiębiorstwa są skazane na porażkę w tym wyścigu do miski ryżu z Azją! Idiotów, którzy wymyślili istniejący system należałoby skazać na karę śmierci – oczywiście po wcześniejszej zmianie prawa. Konkurencja jest wspaniałym mechanizmem rynkowym, ale my nie konkurujemy rynkowo – my konkurujemy z firmami z krajów, które sankcjonują prawie niewolnictwo i niszczą środowisko naturalne, żeby tylko produkować taniej. Nie można tego tolerować – finansując tanią produkcję z krajów niewolniczego kapitalizmu finansujemy przestępców i ich biznesy a w ostateczności kraje, które mogą być zagrożeniem dla pokoju międzynarodowego.
Nie tak dawno zrobiło się głośno o pewnej polskiej firmie, która zlecała szycie swojej konfekcji w pewnym azjatyckim kraju, gdzie do produkcji używano dzieci, przy metodach w rodzaju zastraszanie, bicie i inne zdobycze klasycznego kapitalizmu. Oczywiście podniósł się wielki krzyk, jednakże wszyscy jesteśmy hipokrytami, jeżeli się na to godzimy, przy czym trudno jest się nie godzić, albowiem znalezienie alternatywy często bywa niemożliwe. Niestety do tego już doszło, że produkcja w Unii jest nieopłacalna, a nie opłaca się niczego zmieniać, ponieważ wszyscy są zadowoleni, gdyż niemający pracy Europejczycy potrzebują coraz tańszych produktów, a te jak wiadomo – importujemy.
Rządy krajów unijnych muszą sobie uzmysłowić, że nie da się utrzymać naszego poziomu życia, który nawet w ujęciu przeciętnym jest bardzo wysoki, jeżeli nie będziemy mieli pracy, to znaczy w realiach globalnej gospodarki, – jeżeli nie będziemy w stanie produkować dóbr, które się sprzedają, chociaż na naszym własnym rynku.
Bez przymusu politycznego nic się nie zmieni, społeczeństwa muszą wywrzeć presję na polityków, ci na instytucje, a instytucje pod tym naciskiem muszą się ugiąć na tyle, żeby opłacało się im zmusić korporacje do przewartościowania łańcuchów dostaw. Oczywiście zmiana z dnia na dzień nie jest możliwa, ponieważ zachwiano by całą globalną gospodarką, a wiele dóbr byłoby niedostępnych. Jednakże można z dużym powodzeniem wyznaczyć okres kilkuletni na odpowiednie przewartościowanie procesów produkcji i dostaw. Wielką rolę może w tym odegrać porozumienie handlowe z krajami NAFTA. Tania energia z USA, Kanady i Meksyku może zrewolucjonizować globalne rynki energii. Jeżeli udałoby się skutecznie obniżyć ceny głównych nośników energii jak ropa i gaz, wówczas można byłoby zrównoważyć wyższe koszty pracy Europejczyków właśnie tymi niższymi kosztami i lokalizować produkcję na kontynencie.
Proszę zwrócić uwagę, że my już nie myślimy o tym, w jaki sposób skutecznie brać udział w globalnym wyścigu o klienta, to utopia i fikcja. Nie da się pokonać globalizacji. Czas najwyższy skupić się na własnym rynku i zacząć myśleć o własnych obywatelach, którzy marnują sobie najlepsze lata życia na bezrobociu lub pracując za śmieciowe pieniądze niepozwalające im na świadomą prokreację i generalne funkcjonowanie zgodne z wzorcami ich rodziców. Jest jasnym dla wszystkich, a przynajmniej być powinno, że prosty liniowy przyrost wszystkiego i stały wzrost konsumpcji po prostu są niemożliwe. Granicami wzrostu jest nasza efektywność, a tą w obecnym rozwoju technologii warunkują ceny energii. Ten, kto ma dostęp do źródeł energii w odpowiednich ilościach, ten będzie w stanie zdominować globalny wyścig, w tym znaczeniu, że zawsze będzie na czele peletonu a z tym idzie prawo do wykrajania najlepszego kawałka tortu, jako pierwszemu…