- Cytaty
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nakazał zaatakować swoich rosyjskich obywateli
- By krakauer
- |
- 01 lipca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Prezydent Ukrainy pan Petro Poroszenko nakazał zaatakować, czyli de facto pozabijać jeżeli będzie taka konieczność swoich rosyjskich współobywateli. Nastąpiło to, w najświeższym orędziu do Narodu z dnia 30 czerwca 2014 roku. To będzie pamiętna data dla Ukrainy, pamiętna data dla mieszkających na Ukrainie Rosjan. Tego dnia bowiem ukraińskie państwo, ustami demokratycznie wybranego prezydenta postanowiło ich pozabijać. Dowód jest [tutaj] na stronie urzędu prezydenckiego. „We will attack and liberate our land. (…)”; „Ми будемо наступати і будемо звільняти нашу землю (…).” „Мы будем наступать и будем освобождать нашу землю (…)”. Oznacza: „Zaatakujemy i wyzwolimy naszą ziemię. (…).”. Czy można się wyrazić w sposób bardziej jednoznaczny i dosadny? Jeżeli w taki sposób pojmuje się na demokratycznej Ukrainie kwestie konsensusu, dialogu, humanizmu, humanitaryzmu, dążenia do współpracy, czy też chociaż zwykłej TOLERANCJI dla innych, to my za taką Ukrainę powinniśmy podziękować, a nie pozwalać jej na podpisanie porozumienia z Unią Europejską, ponieważ po czynach się poznaje! A to co zapowiedział w swojej przemowie pan prezydent Poroszenko to jest nic innego jak tylko wstęp do nasilenia ludobójstwa jego własnych obywateli, tylko dlatego ponieważ ich matki nauczyły ich mówić po rosyjsku!
Dość zakłamania i hipokryzji, tudzież udawania, że sprawy nie są tym czym są w rzeczywistości. Najciekawsze jest to, że przez ostatnie dni dyplomaci i szefowie najważniejszych państw unijnych i Federacji Rosyjskiej – OSOBIŚCIE – negocjowali w sprawie pokoju na Ukrainie. Strona Ukraińska w ostatniej chwili odrzuciła tekst już wynegocjowanego komunikatu – decydując się na rozwiązanie siłowe. Pomyśleć tylko, że historia tak szybko zatoczyła koło, bo przecież prezydent Janukowycz odszedł od stołu w Wilnie, jak zrozumiał czego dotyczy porozumienie z Unią! Tym razem jednak jakiś “tajemniczy” czynnik zewnętrzny zaćmił umysły ukraińskich decydentów, że po prostu zdradzili prowadzone negocjacje. Proszę zwrócić uwagę na to, że unijna dyplomacja o tym milczy i się nie oburza, podobnie jak po olaniu przez Majdan porozumienia z prezydentem Janukowyczem negocjowanym przez szefów dyplomacji trzech państw unijnych. Tym razem jednak nie można zwalić na “naszego speca”, sami państwo wiecie, którego bo tym razem nikt go nie zaprosił do rozmów, zapewne pod wrażeniem poprzednich sukcesów. Jednakże to Ukraińcy sami wybrali swój los. Jeżeli z poruczenia pewnego kraju między dwoma oceanami, to już jest ich problem, a nie nasz i niczyi inny, z łykającą wszelkie zniewagi oraz wykazującą praktycznie nieskończoną cierpliwość Federacją Rosyjską na czele.
Nie da się po prostu zrozumieć intencji człowieka, który w tym samym przemówieniu mówi, że droga do pokoju okazałą się o wiele trudniejsza, niż chcieli. Co więcej wyraźnie zaznacza, że nie chce koloryzować rzeczywistości, a będzie jak to powiedział – „ciężko i niełatwo”. Przy czym zarazem usprawiedliwił przyszłe czyny swoich siepaczy deklarując, że nie było jeszcze żadnej wojny, po której nie nastałby pokój. Abstrahując już od wszystkiego, nawet od dokonanych już przypadków ludobójstwa i derusyfikacji – czy można być bardziej cynicznym? Czy pan prezydent Poroszenko nie rozumie, że idąc na wojnę z własnym narodem, może doprowadzić do trwałego upadku własnego państwa, jego podziału a nawet w skrajnym przypadku do jego wymazania z mapy Europy? Czy rządzenie Ukrainą ma polegać na tym, że najpierw zabije się wszystkich niepokornych „rosyjskojęzycznych”? Przecież to jest horror! Jaką swoją ziemię chce pan Poroszenko wyzwalać? Całe szczęście, że tej owładniętej nacjonalistyczną paranoją marionetce nie zachciało się wyzwalać „ukraińskiego” Chełma lub Przemyśla, tylko wyżywa się na Donbasie, bo mielibyśmy kłopoty. Jednakże – uwaga – to jest pytanie całkiem na serio – jakie mamy gwarancje, że kraj tak ekstremalnie odwołujący się do retoryki siły – jutro nie wybierze przywódcy, który uzna, że naturalną granicą „ich ziemi” jest Wisła? To, że przed, czy po swoim przemówieniu pan Poroszenko zadzwonił do pana Komorowskiego poinformować go o sytuacji w Donbasie i podziękować za pomoc Polski w stowarzyszeniu Ukrainy z Unią, jest dzisiaj dla Polaków powodem do hańby, ponieważ nie można się cieszyć z jakiegokolwiek zabijania kogokolwiek. Niezbędnym warunkiem jakiejkolwiek zdolności „towarzyskiej” pana Poroszenki na unijnych salonach powinno było być doprowadzenie do konsensusu, a przynajmniej nie zabijania się – niestety Europa mu takiego warunku nie postawiła. Co prawda nie można wymagać od obcego państwa tolerowania ingerencji z zewnątrz w jego wewnętrzne sprawy, ale taki casus w polityce unijnej już był. Proszę sobie przypomnieć kwestię Cypru, gdzie Bruksela zażądała od Ankary konkretnych zachowań. Do dzisiaj między innymi przez to nie jest możliwe włączenie Turcji do europejskiej rodziny. Mamy więc do czynienia z totalną hipokryzją i zakłamaniem. Ankara nie może wejść do Unii bo gnębiła Greków (Cypryjczyków), natomiast rząd w Kijowie może się stowarzyszyć, bez względu na to ile krwi będzie na bagnetach jego siepaczy i ile rosyjskich kości pogruchotają gąsienice jego czołgów. To jest niesamowite sprzeniewierzenie się wartościom unijnym i w ogóle wszystkiemu co wypisujemy na sztandarach Europy od samego jej początku!
Oczywiście nie ma w Europie żadnej siły politycznej, która byłaby zdolna do sprzeciwienia się temu szaleństwu i „festiwalowi” przemocy. Nie można tego przyzwolenia dla Ukrainy na zabijanie Rosjan rozumieć inaczej niż uderzenia w wiarygodność i cierpliwość pana Władimira Putina, albowiem to z nim przecież przez tyle dni zachodni przywódcy rozmawiali o pokoju! Niestety wszystko wskazuje na to, że Rosja prawdopodobnie znowu została okłamana i to w sposób tak perfidny, jak to tylko Zachód potrafi.
Na tle dramatu przeznaczonych do anihilacji mieszkańców Donbasu widać jak zakłamany jest Zachód, jak zbędne i fasadowe są międzynarodowe instytucje z Organizacją Narodów Zjednoczonych na czele! Liczy się niestety tylko i wyłącznie naga i brutalna siła, zdolna do odparcia zagrożenia i jeżeli trzeba po prostu zabicia przeciwnika, albowiem inaczej samemu można być zabitym, chyba że się ktoś pogodzi z tym, że będzie żył w okupowanym kraju.
Niestety w tej sytuacji nic nie można zrobić, trzeba czekać na rozwój wypadków i narastanie ukraińskiej presji i przemocy wobec Rosjan. To co się wydarzy – a czego preludium były jak się okazuje dotychczasowe akty ludobójstwa – prawdopodobnie będzie w pełni zakłamane przez usłużną propagandę zachodnich mocodawców. Jeżeli władze Ukrainy się nie opamiętają, to dojdzie do wojny, której nie będą w stanie kontrolować, co to może oznaczać zastanówcie się państwo sami.
Warto będzie w tych dniach obserwować media rosyjskie i rosyjskojęzyczne na Ukrainie. To tam będą pierwsze sygnały dotyczące temperatury wszechrosyjskiego gniewu, którym słusznie grzmi już całe Imperium od Kaliningradu po Władywostok i od Murmańska po Władykaukaz. Nigdy jeszcze w swojej bogatej historii państwo rosyjskie nie było w tak dramatycznej sytuacji, w której wszystkie możliwe wybory są złymi wyborami, a globalna presja wywierana na Rosję – żeby siedziała cicho – nie była tak wysublimowana i tak cynicznie wyrafinowana. Za każdą decyzję jaka dzisiaj zostanie podjęta na Kremlu przyjdzie Rosji zapłacić. O ile w ogóle sama opcja modyfikacji paradygmatu relacji do wejścia w konflikt z ludźmi, których uważało się do wczoraj za braci i siostry jest w rosyjskiej polityce możliwa. Niestety źli ludzie w Kijowie doskonale zdają sobie sprawę z tej rosyjskiej dobroci i ją bestialsko wykorzystują.
W każdym bądź razie, co prawda pan Poroszenko powiedział, że rozkazy już zostały wydane, jednakże nie jest jeszcze za późno. Może wykorzystać ten czas pomiędzy wydaniem rozkazu, robieniem PR-u a wprowadzeniem w życie kolejnych aktów ludobójstwa na prześledzenie konfliktu w Irlandii Północnej. Bez znajomości przyczyn, tła historycznego i związanego z nim społeczno-religijnego tej krwawej i najdłuższej wojny współczesnej Europy nie powinien wysyłać do Donbasu ani jednego żołnierza. Ponieważ ludzi można pokonać, można rozjechać czołgami ich barykady, zbombardować ich domy, a w nocy wywlekać mężczyzn z domu i podrzynać im gardła porzucając zwłoki w centrach miasteczek – jako morderstwa stylizowane na zbrodnie „nieznanych” sprawców. Jednakże ducha ludzi zgnębionych nie da się przełamać i prędzej czy później, Donbas powieli drogę Irlandii Północnej – krwawą, dramatyczną i pełną łez matek. Niestety i to zła wiadomość dla pana Poroszenki, ten los podzieli z nim cała Ukraina, albowiem nie da się ustrzec od zamachów, chyba że przeprowadzi się pełną militaryzację państwa i zrezygnuje z wolności. Jeżeli o to chodzi na współczesnej Ukrainie i jej władze zamierzają tam stworzyć dyktaturę, żeby chronić obywateli przed nimi samymi to lepiej tam już było…